Część 5

- Na nasze nieszczęście jedna z psiapsiółek mojej siostry podsłuchała naszą rozmowę- Syriusz potarł miejsce w które dostał od Caroline. Mimo upływu dwóch dni wciąż było czerwone. James też nie wyglądał najlepiej z czerwoną plamą na policzku.

-Jutro mecz. Jak ja mam oszałamiać dziewczyny z tym?-jęknął i wskazał na ślad po uderzeniu

-Caroline dostanie za swoje. Już ja tego dopilnuję-powiedział Syriusz mściwym tonem. James uśmiechnął się

-Wiecie, że możecie pożyczyć kosmetyki od fanek. A one zakryją te..plamy-powiedział Remus tonem sugerującym, że ta cała sytuacja bardzo go bawi.

-Bardzo śmieszne Lunatyku...

-Hej braciszku-Syriusz obrócił się błyskawicznie. Agnes i Huncwotki stały tam śmiejąc się z twarzy Syriusza i Jamesa

-Chcesz może puder no, wiesz by zakryć ten makijaż?-spytała Maia ledwo powstrzymując się od śmiechu

James wyciągnął różdżkę

Dziewczyny przestały się śmiać w mgnieniu oka. Minęła chwila i teraz wszyscy trzymali wyciągnięte różdżki

-Nie zmuszaj mnie bym zrobił Ci krzywdę Agnes-powiedział powoli

-Śmieszny jesteś Rogaczu-mruknął Syriusz- Ja z chęcią rzucę jakieś zaklęcie-spojrzał na Caroline z nienawiścią

-Może miłosne? Ciągle zerkasz na Caro..-podsunęła pomysł Maia z udawaną powagą. Caro i Syriusz zmieszali się

-Co? Nawet tak nie żartuj- skarciła przyjaciółkę

-A co się tu wyprawia?!- profesor McGonagall weszła do pokoju

-Oboje Black, szlaban i Riddle, Potter również. Panno White co się tu stało?

-Cóż..jeszcze nic.

-Schować mi te różdżki! Jutro macie być w zakazanym lesie! -powiedziała jeszcze profesorka i wyszła

-A Caroline wielkiej pupilce się upiekło- stwierdziła Agnes

-A my mamy wycieczkę do zakazanego lasu-dodała Maia i razem z Agnes wyszły z pokoju wspólnego

-Caro nie idziesz?-spytała Pauline

-Muszę dokończyć książkę. I wypracowanie dla Trelawney

-Ja go nawet nie zaczęłam

-A Syriusz zjadł nasze gdy był psem-dodał James tak cicho, że Tylko Huncwoci to usłyszeli

Gdy Pauline wyszła Caro natychmiast odłożyła książkę

-No dobra, w jakie zwierzę zmienia się James?

Huncwoci osłupieli

-No bo Syriusz jest psem, Peter szczurkiem a James?

-Jeleniem

Caro parsknęła śmiechem

-Chodziło mi o zwierze a nie stan umysłu Jamesa

-Uważaj żebym nie miotnął zaklęciem w twoją śliczną główkę-wysyczał Syriusz

-Ojej czyli jestem śliczna? Uznam to za komplement. A zaklęcie mogę przecież odeprzeć. Ale mogę udzielić Ci lekcji wyczarowania patronusa.

-Umiesz wyczarować patronusa?-zdziwił się Syriusz. Gryfonka zmieszała się

-No..nie ma kształtu ale....muszę poćwiczyć-mruknęła i szybko wybiegła z pokoju wspólnego

-Chyba jestem chory-powiedział Syriusz i zniknął w drzwiach swoje go pokoju


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top