#1
Hej😜 mam nadzieję że się spodoba.
Nazywam się Aga.Mam 12 lat i mieszkam z rodzicami na wsi.
Mamy świnki,owce,kury,
osiołka,króliki,psy,
koty i jeszcze kilka innych zwierząt. Od dawna proszę rodziców o kucyka, i myślę że może nie długo ich namówię.
Tak trochę o mnie ,jestem chuda, mam piwne oczy,czarne włosy, zazwyczaj chodzę ubrana na sportowo i jestem dosyć wysoka.Jetswm zazwyczaj pomalowana bardzo lekko.
Mamy ostatni dzień w szkole ostatnie 10 minut, każdy czeka z niecierpliwością na ten cudowny dzwonek wolności. Zabrzmiały ostatnie słowa nauczycielki -miłych wakacji- dzwonek zadzwonił i klasa wybiegła z krzykiem, słychać było padające słowa -nareszcie wakacje- wykrzykiwane przez ucieszonych uczniów końcem szkoły.
Ja zadowolona wsiadłam w autobus i pojechałam do domu z podnieceniem.
Wysiadając z autobusu przebiegłam pewną drogę i doszłam do domu ,przywitał mnie mój pies Nunu.
Szczęśliwy jak nigdy do tąd przyniósł mi zabawkę, a ja mu rzuciłam ją na trawe. Jutro moje urodziny -może coś przygotuje?-pomyślałm.
Byłam dosyć zmęczona po
w-f , bo pan miał zły humor , gdyż rzuciła go dziewczyna (pani od przyrody).
Kazał nam biegać 12 kułek , a po 12 minutowej przerwie 14.
Po W-f zobaczyłam że nasz wuefista zagaduje do pani ze stołówki!😲 Więc wcześniej poszłam spać.Rano zastanawiałam się co porobić w me urodziny.
Rodzice powitali mnie wykrzykując "sto lat" i "wszystko najlepszego".
Na śniadanie mnie zaskoczyli, zrobili mi gofry,naleśniki oraz położyli miskę truskawek i kupili małą fontannę czekoladową(tak około 20 cm🍫)
Mmmm... Wszystko było przepyszne, a naj leprze moim zadaniem to były truskawki w czekoladzie.
Nagle zadzwonił natarczywy telefon, tata odebrał:
-Dzień dobry(powiedział tata)
-Witam(odpowiedział nieznany mi głos)
-Wjęc o której państwo będą
-Zaraz
Dalej już nie słyszałam bo tato wyszedł z tą rozmową na dwór.
Cały czas myślałam o tym co tato muwił do tego kogoś.
Rodzice pojechali i nie było ich półtorej godziny.
Przyjechali z dużą przyczepą podpiętą do auta. Na przyczepie widniał napis przewus koni i kucy. Czy to...
Czy to może być to...
Nie... A może... Myślałam. Rodzice wysiedli z auta wykrzykując "wszystkiego najlepszego!" Otworzyli wrota furgonetki,
a tam piękny srokaty,wysoki kuc. ""Jest przepiękny!" Wykrzyczałam. Najpierw przytuliłam rodziców ,a zaraz przytuliłam mojego nowego kuca.
Zaczęłam zastanawiać się nad imieniem dla mojej klaczy.
Zostawiłam kuca z mamą.
Zaraz pojechałam z tatem po rzeczy dla kuca,do Decatlonu.
Kupiliśmy czarny kantar z puchem na chrapę, 3 derki od much i 2 od zimna, sidło, ogłowie , długą lonże w biało bronzowe paski i drugą taką samą, siano ,
palcat , zabawke,
sidło, kopystkę i resztę szczotek i jeszcze kilka potrzebnych rzeczy. Jeszczę zaszliśmy do spożywczego po kilka rzeczy ,bo powiedziałam dla taty że chce mu zrobić sama ciasteczka.
Wrusiliśmy zajeło to trochę, bo do miasta w jedną stronę to 30-40 minut.
Gdy wruciliśmy, zapytałam taty gdzie ona będzie mieszkała.
Tato powiedział żebym poszła za nim ,wzięła kuca i jego rzeczy . Więc przypiełam kuca do nowej lonży i wzięłam resztę rzeczy poszliśmy do lasu za domem szliśmy małą druszką około 3 minuty. Dotarliśmy. Przed nami ukazał się mała stajnia. Weszliśmy do niej. Widniał mały boks, tak około 4 m².
Przed nim miejsce do przygotowania kuca, zobaczyłam dwa przyczepy po dwóch stronach na lonże i miejsce na pudełko ze szczotkami. Przywiązałam na chwilę moją klaczke i wyszłam ze stajni zobaczyłam małą ujeżdżalnię, tato mi powiedział że ma 30m².
Na ujeżdżalni były poustawiane przeszkody.
Tato poszedł do domu a ja zostałam z klaczką.
I przygotowałam jej stajnie, pochowałam szczotki, zaczepiłam zabawki i poukładałam resztę rzeczy.
Pomuślałam że na niej pojeżdżę , bo już od kilku lat jeżdżę konno w stadninie kilkanaście kilometrów od nas, więc przygotowałam go do jazdy (Tato powiedział że jest już wystarczająco dużs by na nien jeździć).
Weszłam z nią na ujeżdżalnię i zaczęłyśmy spokojnie jechać stempem , potem trochę pokłusowałyśmy i wreszcie , cały czas rwała się do galopu, więc pomuślałam czemu nie, dałam jej znak łydką i zaczęłyśmy galopować.Była bardzo posłuszna więc po jeździe dałam jej smakołyk. Nasza jazda trwała tylko pół godziny, nie chciałam jej za bardzo męczyć już na pierwszą jazdę razem. Była zadowolona z rozprostowaniu kopyt po długiej jeździe przyczepą.Zaprowadziłam ją do boksu i poszłam do domu zrobić jej ciasteczka.
Więc wziełam skałaniki, wszystko wsypałam do miski zaczęłam mieszać i powtykiwałam ciasto do sylikonowych foremk do lodu w krztałcie gwiazdek, a druga wąsów chwilę poczekałam i wyjęłam ostrożnie ciastka by ich niezdeformować z takich fajnych krztałtów i włożyłam do pieca na papierze do pieczenia.
Poczekałam 20 minut aż się upiekoł i wyjęłam je, poczekałam trochę aż ostygną i poszłam do rodziców by ich spróbowali, bo to był przepis na ciastka dla konia,ale można było je jeść samemu , są z przenicy, marchewki , ziół i kilku innych rzeczy ,rodzicom pomlsmakowały.
Zaraz poszłam do klaczy rzeby spróbowała ciastek, jej też bardzo posmakowały zjadła pięć , ale resztę odłożyłam na potem.
Posiedziałam przy niej chwilę i powiedziałam do niej "już chyba wiem jak cię nazwę,Fira.
Klaczka parskneła radośnie więc pomyślałam, że jej się spodobało, ale pewnie był to też znak, że chce więcej ciastek:)
Były to wspaniałe urodziny.
To narazie koniec mam nadzieję, że choć trochę ciekawa , bo nie umiem pisać
opowiadań😔
820 słów to chyba dużo.
Dajcie znać w kom czy się podoba😜.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top