Zagubiony
Miesiąc później
Nie wiem co robić, mama dalej nie powiedziała ojcu o ciąży, na co ona czeka aż urodzi. Ja i Minamisawa jesteśmy parą"jeszcze" ale widzę że coś robię nie tak bo on cały czas chodzi naburmuszony z Kariyą mam dobry kontakt dzień w dzień z nim pisze godzinnymi o wszystkim i o niczym fajny z niego ziomek.
Kurama zrób coś zanim przyjdzie ci zrobić najgorsze. Najgorsze czyli wpadnę w depresję albo się zabije tylko że to jest to samo bo jak jest się w depresji to nie wytrzymujesz i się zabijesz a samobójstwo to samobójstwo.
Idę do szkoły jak zwykle, nikt nic nie podejrzewa i dobrze. A tak zapomniałem że się wypisałem z klubu bo po co dalej grać skoro nie ma się weny ani energii na to wszystko.
No nie czyli jednak mam depresję, skoro nic mi się już nie chce i mam myśli samobójcze to znaczy że tak.
Wracając szłem jak zwykle i po drodze wpadłem jak zawsze na Massakiego. Jestem po prostu genialny.
- Hej.- odezwał się ale inaczej, coś jest nie tak ja to czuję.
- Siema, co się stało?
- Co się miało stać?
- Taki jakiś smutny idziesz to se tak pomyślałem.
- Z ojcem się pokłóciłem, a on zabrał mi telefon aż do odwołania.- pięknie.
- To jak mysie teraz będziemy kontaktować?
- Ej ale zabrał mi telefon a nie laptopa.
- Zapomniałem.
- Właśnie.
Wreszcie szkoła.
Weszliśmy do budynku dalej rozmawiając, o tym co po drodze. Dzwonek na lekcje, jeszcze na moje nieszczęście mam pierwsza fizykę, po prostu super jak ja nienawidzę tej lekcji. Siedzę sobie już w klasie nauczyciela jak nie było tak nie ma, a ja dostałem książka w tył głowy, nie chciało mi się odwracaj i ja odrzucić więc rzuciłem na ślepi i trafiłeś jakiegoś gostka.
Podszedł do mnie i złapał za mundurek bym stanął na równe nogi. Wstałem i zaczęła się bójka. Oczywiście on chodził do klubu bokserskiego a ja wygrałem, słabiak. Magiel do kalsy wszedł dyrektor z nowym nauczycielem a raczej nową nauczycielka od fizyki. Jak to zobaczył to odrazu kazał nam obu iść do jego gabinetu. Euro po drodze do nas zadzwonił do naszych rodziców oni przyjechali i się dopiero zaczęło.
Weszli do gabinetu dyra i się wypytawali co się stało?
- Spokojnie, przyłapałem chłopców na bójce i to w klasie.- zabije dyra obiecuję.
- Kurama dlaczego to zrobiłeś.
- Mamo, ja... przepraszam.- jednak umiem wykazać skruchę.
- Dobrze to może powiecie jak to się stało.
- Trafił we mnie książką od fizy.- Haru Kaidou, to zanim się pobiłem.
- Ja wyjaśnie.- wziąłem sprawy w swoje ręce.
- Czyli tak siedzę sobie w klasie jak wszyscy i czekam na nauczyciela, aż tu nagle dostałem książką w tył głowy, wić nie patrząc do tyłu rzuciłem ją. I trafiłem w Haru.
- Kurama... myślałam że jesteś mądrzejszy.- widać że mama jest smuta bynajmniej moja ale mama Haru nie była zadowolona z postępowania syna.
- Rozumiem, czyli tak nie wyrzucę was z szkoły jesteście dobrzymi uczniami ale Haru w przyszłym tygodniu dwa dni nie może iść na trening bokserski,a Kurama... właśnie a co z tobą?- ja się przecież wypisałem.
- Ja mogę zrobić coś innego. Tylko co?
- Mam! Dopóki nie podciągniesz się z fizyki będziesz chodził na korki z niej. Może być?
- Może.
- To jego fer, on ma jeksies głupie korki a ja na trening nie mogę iść.
- Haru! Uspokuj się ile razy zmieniłeś szkoły z powodu bujki? Właśnie wiele razy więc teraz siedź Cicho.
- Dobrze mamo - posmutniał.
Dyro kazała mi i Haru wrócić na lekcje a on został z naszymi mami. Ja i Haru po drodze się pogodziliśmy co to się stało nie powinni się wogóle stać. Weszliśmy do klasy obaj przeprosiliśmy panią za nasze zachowanie i zajęliśmy swoje miejsca. Muszę przyznać że ta pani całkiem dobrze uczy ja z dzisiejszej lekcji pamiętam wszystko. WOW jakiś cud czy co. Reszta lekcji szybko się skończyła miałem już wracać kiedy kto mnie nie zatrzymał.
- Shindou? Co ty tu robisz?
- Przyszłem się zapytać czy opuściłeś klub?
- Miałem swój powód, wiec sorry ale nie mogę ci powiedzieć.
- Rozumiem, ale gdybyś chciał wrócić to drzwi klubu są zawsze otwarte.
- Dzięki, narazie.
- Cześć.
Po tej krótkiej rozmowie udałem się do domu, wszedłem i odrazu widzę mamę stojąca w drzwiach, jest pewnie na mnie zła, wiem co zrobię
- Zanim coś powiesz, chciałem przeprosić za to że musiałaś przyjeżdżać do szkoły i się przemęczać więc przeprasza z tą okropna sytuację.
- Kurama...nie musiałeś mnie przepraszać.- Co?
- Co?
- To znaczy że widziałam że celowo teog nie zrobiłeś. A teraz idź się przebrać i chodź na obiad.- kiwnąłem głową na tak żeby wiedziała. Więc poszedł się przebrać i wróciłem na obiad.
Musiałem udawać takiego jak dawniej by się nik nie kapną że mam swojego rodzaju początkowa depresję, a już szczególnie mama, nie chcę narażać dziecko i mamę na nie potrzebny stres.
Siema
Wiem rozdział miał być już wczoraj ale jakoś nie miałam weny na jego pisanie więc jest dzisiaj,przepraszam z to jedno-dniowe opóźnienie ale rozdział jest.
Tak dla jasności to dzisiaj też miś do jego chciało ale udało się tam coś napisać i mogę wam zdradzić jedną rzecz.
Będą bardzo drastyczne sceny.
Bajo!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top