Rany
2 tygodnie później
Wyszłem właśnie ze szpitala, wracam sobie do domu, aż tu nagle ktoś od tyłu łapie mnie w tali. Odwracam się a tam Minamisawa. Ale mnie wystraszył.
- Nie straż mnie tak!- krzyknąłem na niego, a on nic tylko się zaśmiał.
- Dobra, nie będę cię straszyć.- czy tylko ja wyczuwam sarkazm w jego głosie? Ale wracając do moich wspomnień, w każdą noc jakieś wracają coraz to nowsze. A najczęściej te z Minamisawą. Czemu? Nie wiem.
Wracaliśmy razem do mnie do domu mama na pewno się nie pokoi więc lepiej jak najszybciej. Do domu. Jak do jego dojść? Dobrze że on mnie złapał (plz bez skojarzeń) bynajmniej mnie do domu doprowadzi. Idziemy sobie droga przez park po drodze mijałem dużo osób które gdzieś już widziałem.
Pewnie są to uczniowie z gimnazjum Raimon'a. Jeden do nas podbiegł.
- Kurama-senpai, jak się czujesz?- kto to ten brązowo-włosy z dziwnym układem włosów. Cofałem się jeden krok do tyłu.
- Tenma, on cię nie pamięta, wybacz ale się śpieszymy.- Boże dobrze ja go mam przy sobie. Kocham go i już to wiem.
- Rozumiem, to dozobaczenia.
- Ta... cześć.- no co trzeba się odezwać.
Minęliśmy go i poszliśmy dalej po drodze kilka tak samo krótkich rozmów ale wreszcie dotarliśmy do najcudowniejsze go miejsca na ziemi, czyli witam w moim domu.
- Misiek to tutaj?- zapytałem nie pewnie.
- Tak to tutaj mieszkasz. Co się stało?
- Nic...tylko się dziwnie czuje stojąc tu, same źle wspomnienia mi wracają...jakbym się tu samookaleczal w toalecie.
- Spokojnie nic sobie tu nie zrobiłem przecież cały czas miałeś i masz rodziców, nie licząc tej chwili. To co wchodzimy?- kiwnąłem główną na tak.
Weszliśmy i na dzień dobry dodatkiem mocnego prztulasa i buziaka w czoło. To moja mama cała zapłakana.
- Mamo wszystko okey?- zapytać chyba wolno.
- Tak, tylko się o ciebie bałam ale zapomniałem o Minamisawe że miał po ciebie iść.
- Jak pani widzi jest Clay i wogóle.
- Jeszcze raz powiesz do mnie pani to ja cię pieprzne to z fioletowego nagle różowy się zrobisz.- czemu moja mama się przy tym śmieje.
- Dobrze - nerwowa atmosfera.
- Dobra to może my pójdziemy do mojego pokoju.
- Idźcie. A za pół godziny obiad i obu was tu widzę.
- Okej.- tworzymy wspaniały chórek.
Idziemy schodami do góry i drugie dzi na lewo to mój pokój. Weszliśmy, Mina usiadł na łóżku, a ja zacząłem się rozpakowywać torbę. Zajęło mi jakieś 10 minut. Resztę czasu przeznaczyłem tylko dla niego.
- Kurama co ty robisz?
- Nie pytaj tylko daj się porwać.
- Rób co chcesz, jestem cały twój.- chciałem już zaczynać ale mama nam przeszkodziła.
- Chłopaki, obiad na stole.- krzyczała z kuchni.
- Cała ona.- obaj powiedzieliśmy to na głos a potem się zaśmialiśmy.
No to zeszliśmy na obiad. Był nawet pyszny, ale na pewno lepszy niż ten w szpitalu. Po obiedzie poszliśmy do mojego pokoju ponownie, ale cała wena mi zeszła i nie wiedzieliśmy co robić. Siedzieliśmy tan na łóżku a Mina podniósł rękaw mojej bluzy a tam zobaczył że mam rękę pociętą podniósł drugi rękaw mojej bluzy tam też były.
Wyglądało to okropnie obie ręce pocięte, ale jak to się stalo? Czemu to się stało? Tyle pytań ale bez odpowiedzi. Minamisawa na mnie patrzył że widocznym zdziwieniem.
- Jak to się stało?- po co on się pyta skoro ja sam nie wiem.
- N-nie wiem, naprawdę nie w-wiem.- łzy napływały mi do oczy, próbowałem ich nie wypuścić z nich oczu na policzki ale się nie udało, rozpłakałem się na maxa. On próbował mnie uspokojici ale na marne. Ryczałem chyba z godzinę, przestałem a jak się zorientowałem to Mina już spał, ale kiedy on usnął?
Nie ważne, ułożyłem go poziomo by spał na całej długości łóżka, ja wstałem i przebrałem się w piżamę i położyłem się obok niego. Dobrze że jutro niedziela, bo mi się myć nie chciało. Wtuliłem się w niego, tak bardzo że on też się we mnie wtulił. Czekałem na tą noc, bardziej niż na nasz pierwszy raz, ale teraz to nie ważne teraz się licznymi tylko my. Spaliśmy wtuleni w siebie całą, noc.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top