Problem cz.2
Po pół godzinie byłem gotowy. Wyszłem z domu informując o tym mamę, że po prostu wychodzę przecież wie z kim. Szłem droga do parku, tam on już na mnie czekał. Widzę fontannę na środku i stojącego koło niej Mine.
- Hej, długo czekałeś?
- Hej, nie nie czekałem długo, a tak wgl to na ciebie mogę czekać cała wieczność.
- Serio?
- Serio, to co idziemy?
- Pewnie.- ruszyliśmy z parku do kina, po drodze spotkaliśmy, naszą nową parę, czyli Kirino z Kariyą...od kiedy to Kariya po dwudziestej wychodzi? A z resztą nie ważne, ważne że są szczęśliwi ze sobą. Szliśmy tak jeszcze jakieś 15 minut i dotarliśmy. Oby nie komedia romantyczna ani horror.
- Na co idziemy?
- Na pewnie nie na horror bo ich nie cierpisz i nic romantycznego bo nie lubisz czyli na film przygodowy. Może być?
- Pewnie, uwielbiam przygody.- jak on mnie zna, aż za dobrze. No to idziemy na film.
2 godziny później.
Film niby przygodowa bardziej komedia, nigdy się tak nie uśmiałem. Wyszliśmy z kina do Maka, by coś zjeść, rozmawiałyśmy o tym filmie, jak zkączyliśmy jeść, poszliśmy się przejść chyba z trzy godziny chodziliśmy po Tokio, spacerowaliśmy tak w drodze do domu. Jesteśmy. Jego rodziców nie ma gdzieś wyjechali, więc jesteśmy sami.
Muszę mu powiedzieć, zanim cokolwiek zrobimy.
- Minamisawa, muszę ci coś powiedzieć.
- Co?
- Cztery miesiące temu wracałem ze szkoły, przechodziłem koło ciemnej uliczki i usłyszałem krzyk, więc tam weszłem, nikogo nie było, chciałem już iść, ale ktoś złapał mnie od tyłu i przyłożył szmatkę...- waham się czy mu to powiedzieć ale jak się zaczęło to trzeba skończyć.
- Co się stało? Kurama, powiedz.
- Złapali mnie, ale...jak się już obudziłem byłem w ciemnym pomieszczeniu i wsłuchiwałem się w ich rozmowę, po tej rozmowie jeden z nich mnie... zgwałcił. Przepraszam chciałem uciec ale nie mogłem... byłem za słaby.- zacząłem płakać on mnie przytulił i próbował mnie uspokoić. Udało się mu to ale po pół godzinie.
- Kurama, nie musisz przepraszać, przecież to nie twoja wina tylko ich, nie możesz się za to obwiniać. A jak chcesz to nie musimy tego robić.
- Wiem ale czuję się winny, tego co się stało. A my nie musimy tego przekładać w nieskończoność. Zrobimy to tu i teraz ale powoli.- po tych słowach, zaczęliśmy się całować i powoli rozbierać i kłaść na kanapie.
Rano.
Obudziłem się u niego w pokoju, to będzie dla mnie nie zapomniana noc. Ubrałem swoje bokserki i jego koszulkę była za duża ale to nic jego rodzice wracają dopiero jutro więc mogę zostać tu jeszcze na jedną noc. Wracając zeszłem na dół, i zobaczyłem jak Minamisawa robi śniadanie i przy okazji... śpiewa, ale jak ładnie.
- Dzień dobry, ładnie śpiewasz.
- Dobry, tak sądzisz?
- Ja to wiem.
- Skoro tak to okey, siadaj śniadanie zaraz będzie gotowe.- zanim usiadłem pocałował mnie. Siedziałem i po chwili wszystko było gotowe, usiadł na przeciwko mnie. Nie czekają dłuższej zacząłem jeść. Jakim cudem on tak dobrze gotuje? Nawet lepiej jak moja mama. Jakbym tak powiedział przy niej to chyba by mnie za to zabiła. Dobrze że dziś mamy sobotę. Więc nie musiałem się martwić niczym. W końcu jestem tylko ja i on i nikt więcej. Cały dzień byliśmy w domu tak samo ubrań jak rano tylko że on miła na sobie tylko spodenki a ja wiecie help duża bluzkę i bokserski. Było cudownie czułem się tak... bezpiecznie a przecież 13 miesięcy temu byłem w szpitalu, ale koniec końców jest Extra. Heh jak ja mogłem tak żyć bez niego u mojego boku. Chciałem by ten dzień nigdy nie minął.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wreszcie napisałam ta druga część kończąca te dwa rozdziały. Przepraszam że tak długo ale brak weny się odezwał i jeszcze nie miałam wieczorami czasu bo mnie przyjaciółka na dwór wyciągała (nie to że mam jej za to zazle ale gdyby nie to to bym w domu siedziała) więc tak bark czasu i weny, ale jest? jest. To tyle w tej notce
Bajo
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top