Porwanie (+18)

Nie dawno urodziła mi się siostrą, jest mała i irytująca. Nic tylko je, śpi i płacze. Rodzice mówią że to minie, ja wiem że to minie ale jak długo będzie to trwać? Ok, poczekam do końca tego dzidziusiowego buntu.

Idę i se tak rozmyślam. Idę, idę, i dojść nie mogę. Boże jeszcze dwie ulice i w domku. Szłem sobie, aż tu nagle z jakiejś ciemnej uliczki usłyszałem krzyk, postanowiłem to sprawdzić.
- Haloo! Jest tu ktoś?- debil ze mnie, wiem. Ale spytać można.
- Haloo!- nic tylko cisza mi odpowiedziała. Eh nic tu po mnie idę.

Już chciałem iść aż tu nagle ktoś przykłada mi jakąś szmatkę do nosa. Na początku się jeszcze wyrywałem, ale napastnik jest silniejszy. Wyrywałem się chyba z pół godziny, nagle przed oczami miałem mgłę która nagle zmieniła się w ciemność.

Zemdlałem, nie wiem co się ze mną dzieje, byłem nie przytomny. Ale czułem jak mnie podnoszą, rzucają mną, wszystko czułem. Po góra trzech godzinach, obudziłem się w ciemnym pokoju, myślałem że dalej jestem nie przytomny, tak było ciemno. Drzwi otworzyły się i walło mnie oślepiające światło. Chwilę musiałem się przyzwyczaić.
- No proszę, to jej syn. Jak myślisz nada się na naszą małą zabawę?
- Pewnie tak, ale jego matka...
- Co?
- Jak ci przypiredoli to przelecisz przez ścianę.
- Masz rację. Ale i tak nam to nie przeszkodzi.
- Rób co chcesz ją do tego ręki nie przykładam.- słuchałem jak ci dwaj rozmawiają o jakieś zabawie. Oni a raczej jeden z nich chyba nie chce mnie... zgwałcić.

Jednak się nie myliłem, on chce TO zrobić. Siedziałem tak i czekałem co zrobią. Wiem co chcą zrobić ale...wolę siedzieć cicho.
- To co mały? Zabawimy się?- nic mu nie powiedziałem.
- Mów!- chyba się wkurzył ale ja swoje nic nie mówiłem.
- Skoro tak chcesz grać to okej. Wezmę twoje milczenie za potwierdzenie.- co? NIE! JA NIE CHCE.

Popatrzył na mnie jeszcze monet i wybił się w moja szyję gryząc ją, ja próbowałem powstrzymać się od Kraków ale nie wychodziło. Gryząc mnie po szyji, zaczął mnie rozbierać. Po dwóch minutach byłem nagi. Rozwiązał mnie i przeniósł na łóżko.
- To teraz się zabawimy.
- Proszę...nie...ja...ja nie chcę.- próbowałem ale on nie słuchał. Tylko wsadził dwa palce w moja dziurkę i zaczął nimi ruszać, darłem się w niebo głosy z bólu, ale on nie wsadził jeszcze dwa, kiedy przestałem krzyczeć, on wyciągnął ze mnie cztery palecie i je oblizał, i bez żadnego ostrzeżenia wszedł we mnie, wydałem się a on zaczął się ruszać w nie ziemskimi tempie. Nawet nie zauważył kiedy krew zaczęła mi lecieć, nawet jeśli mnie wczesnej przygotował to i tak mnie to strasznie bolało. Daje robił swoje a ja się darłem, bawił się moim ciałem chyba z pół nocy, mama co chwilę wydzwaniała ale ja nie mogłem odebrać bo mi zabrali telefon.

Na drugi dzień, wstałem w miarę wcześnie, dalej byłem nagi, tylko jakim cudem znalazłem się w swoim pokoju. Siedziałem na moim łóżku, aż tu nagle mama nie wparowała do mojego pokoju.
- Skarbie gdzie ty byłeś całą noc?
- Ażebym sam to widział.- odpowiedziałem pół szeptem.
- Zrobili ci coś? Bo jak nie wiesz gdzie ty byłeś to...
- Szłem sobie ze szkoły i usłyszałem krzyk w ciemnej alejce więc tam weszłem i ktoś mnie porwał, obudził się w jakimś pomieszczeniu, wsłuchiwałem się w rozmowę dwóch facetów, jeden z nich sobie gdzieś poszedł.a ten drugi...ten drugi został i mnie...mnie zgwałcił, ale jak ja się tu znalazłem.
- Kurama...obiecaj mi jedno nigdy więcej nie wejdziesz do żadnej ciemnej alejki, a potem pójdziemy na a policję złożyć wyjaśnienia.
- Dobrze.- prztakąłem, ale i tak tam nie pójdę, bo nie mogę się ruszyć z bólu.

Heeeej, to pierwszy raz kiedy piszę lemona, no nie jest on jakiś taki fajny ale zawsze coś. Przy okazji chciałem wam podziękować
Emma4523GO i CarolineHamano za głosy. Dziękuję. To tyle w tej notce.
Bajo

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top