Moja rodzinka to...

Pov. Kurama
Moi rodzice są super ale czasami doprowadzają mnie do szału, szczególnie mama. Zawsze ojciec mów ,,Nigdy nie denerwuj mamy bo to się źle skończy" i ja się tego trzymam.

Dziś

Jak zwykle wstałem zeszłem na dół na śniadanie, w dobrym humorze, widziałem mamę w wspaniałym humorze bo nie dawno dostała nową pracę i to tego w bardzo dobrej i znanej firmie, w prawdzie będzie tylko sekretarka prezesa ale zawsze coś. Wracając to zeszłem i się przywitałem:
- Cześć, co na śniadanko?-jak to ja musiałem zapytać.
- Cześć, jakbym wiedziała to bym ci powiedział ale nie wiem i ci nie powiem.- cały on.
- Hej, tosty z dżemem wiśniowym i z wiśniami.-powiedziała mama i zrobiła to co tak naprawdę lubię.

Bez dalszych pytań usiadłem i zacząłem jeść aż tu nagle zaczęli:
- Czyli dzisiaj razem jedziemy do firmy?
- Tak,tak nie mogę się doczekać aż zacznę swój Pierwszy dzień w nowej pracy.- ale ona ma humor. A no tka zapomniałem wam powiedzieć że tata też pracuje w tej firmę co mama ma dziś zacząć. Dziwne ale też i fajnie pracować w tej samej firmie co twój mąż. Mama to sekretarka prezesa, a tata detektor finansowy, super nie?

Tak gadali aż nie wyszli razem do samochodu, ja się przygotowałem i ubrałem mundurek i ruszyłem w stronę szkoły, z przyzwyczajenia przechodzę obok jego domu bo jak dochodziłem to on już wychodził z domu. Szłem tak aż nie wpadłem na Kariye ten to zawsze drażni Kirino ale nie mnie nie wiem czemu z resztą tylko Kirino i nikogo więcej może się go spytam. Jak pomysłem to tak zrobiłem.
- Kariya!- krzykłem na cały głos i stanął by na mnie poczekać.
- Kurama? Co się stało?- chory jakiś czy co?
- Co? Nic takiego po prostu se pomyślałem że pójdziemy dalej razem.- Kurama matka cię uczy nie kłam a ty co robisz? Kłamiesz!
- Spoko nie ma problemu.- ewidentnie jest chory.

Szliśmy ale w końcu postanowiłem poruszyć temat.
- Mam pytanie.
- Jakie?
- Czemu tak drażnisz Kirino? Nie lubisz go czy co?
- Nie to że go nie lubię, lubię go ale...nie powiesz nikomu?
- Nie.
- Ale nie lubię jak gada z Shindou, to mnie denerwuje i dlatego go drażnie bo tylko wtedy mogę z nim pogadać.
- A to nie możesz podejści do niego na przerwie i pogadać?
- Nie mogę bo ciągle z nim łazi.
- Rozumiem.
- Serio?
- No, też tak miałem kiedy Minamisawa jeszcze był w Raimon, nie lubiłem i dalej nie lubię jak z kimś gada a szczególnie przy mnie.
- Dzięki że mogłem ci o tym poweidzieć.
- Spoko jak coś to zawsze możesz mi o wszystkim powiedzieć.
- Ok.

Tak se gadaliśmy i nawet się okazało że Kariya jest całkiem fajnym gościem, doszliśmy do szkoły. Lekcje się zaczęły nienawidzę fizyki nic z niej nie umiem a za tydzień sprawdzian. Dlaczego mnie to spotyka? Tak ta lekcja się dłuży że zaraz tu umrę.
~Drrrrrrrryyyyyyynnnnnn~
Jest! Dzwonek! Jako pierwszy wyleciałem z klasy, Boże uratowałeś mnie przed śmiercią.

Reszta lekcji minęła bardzo szybko. Trening jak trening zawsze męczący a przed nim miałem w-f to już szczególnie. Szybko się skończył a w szatni zaczepił mnie Masaki.
- Co jest?- zapytałem z ciekawość.
- Może razem wrócimy do domu co, yyy wiesz o co mi chodzi!!- zapalił lekkiego bakłażana.
- Pewnie czemu nie.- skoro się pyta to ma jakiś powód odwróciłem się a tu. Czemu wszyscy się na nas patrzą jak na dwójkę debili? O co im chodzi zapytał to się zgodziłem.

Szliśmy razem w ciszy, żaden nie widział jak zacząć. Nagle on załamał tą krępująca ciszę.
- Mogę cię o coś zapytać?
- Pewnie.
- Zakochałeś się kiedyś lub kogoś kochasz?- skąd mu się to wzięło? Nie ważne.
- Kocham kogoś.- po porannej rozmowie mogę mu zaufać.- a ty?
- Ja...ja też.
- Niech zgadnę, Kirino.- kiwnął głową na tak.- też ci powiem ale nasza rozmowa to nasza i tylko nasza tajemnica.- znowu kiwnął głową na tak.- Ja kocham od dawna Minamisawe.
- Sorry że z tobą a tym rozmawiam ale nie mam z kim.
- Spoko ze mną możesz o wszystkim gadać.
- Dzięki że mi zaufałeś bo rzadko kto mi ufa.
- A propo naszej rozmowy, to dlatego tak drażnisz Kirino.
- Yhym. Boje się mu o tym powiedzieć bo może mnie wyśmiać i odrzucić.
- Rozumiem twoje obawy, ja mam tak samo ale następnym razem jak się z nim spotkam to mu powiem a będzie to nie długo.
- To powodzenia Kurama.- powiedział i skręcił w prawą stronę, ja poszłem dalej i po chwili skręciłem w lewo.

To dobrze że mi o wszystkim mówi on po prostu potrzebuje takiej osoby co go wysłucha i mu doradzi ale czemu ja? A zresztą nie ważne. Idę se do domu bardzo głody z myślą co na obiad mam se zrobić bo mama i tata wrócą dziś późno. Szłem i  wymyśliłem że se gofry z bitą śmietaną zrobię. Tak to jest to.

Weszłem do domu zdjołem buty poszłem do pokoju się przebrać i odrazu zacząłem działać. Po godzinie jadłem swój wymarzony obiad, coś leciało w telewizji tylko co? Nie wiem bo siedziałem z nosem w telefonie. Zjadłem, umyłem naczynia i posprzątałem po sobie w kuchni, po prostu wszystko lśniło. Miałem iść do salonu a tu nagle dzwonek do drzwi, dobrze że akurat koło nich przechodziłem.

Otworzyłem je i kto tam był? Minamisawa.
- Siema dawno mnie nie było co?
- Siema wejdź, chcesz gofry z bitą śmietaną? Nie dawno je zrobiłem.
- Nie dzięki ja prosto z obiadu bo by mnie mnie wypuściła.
- Ok.
- Ale za to se wody naleje.
- Spoko ja będę w salonie.
- Okey.- powiedział i poszedł do kuchni a ja do salonu.
Wrócił. Dobra Kurama weź się w garść i mu powiedz, nie bój się jego reakcji.
- Jestem, to co robiłeś dziś w szkole ciekawego.
- Oprócz nudzenia się na lekcjach szczególnie na fizyce to nic a i zdobyłem zaufanie Karyii.
- Kto to?
- Kolega z drużyny, jest odemnie rok młodszy.
- Rozumiem, to dobrze że ci zaufał ty nigdy nic nikomu nie mówisz nawet jeśli się ciebie przyciśnie abyś powiedział to ty nie, dlatego jesteś jedyny w swoim rodzaju.- powiedział to z taką łatwością. Dobra to zaczynam temat.
- Minamisawa muszę ci coś powiedzieć.
- Co takiego?

I na tym skończymy. Powie mu w następnym rozdziale. Ten rozdział ma tylko 1002 słowa a poprzedni tylko ponad 400. To na tyle.
                            Bajo

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top