x rozdział 7
??: Uważaj
??: 7:30
??: Autobus! Nieszczęście!
??: Nie idź do szkoły!
??: OBUDŹ SIĘ!
5 luty 2015
Obudziłam się w środku nocy przestraszona. Była chyba 3. Znajdowałam się w pokoju z Eleonorą, która na szczęście miała 2 łóżka. Usiadłam na łóżku i starałam się uspokoić oddech
"skąd pochodzą te głosy? Czego ode mnie chcą?"
Myślałam nad tym co mogły oznaczać te słowa... Nieszczęście, 7:30, autobus...
Może... Będzie jakiś wypadek gdy pójdę do szkoły? Moje myśli nie były za bardzo jasne przez sen i strach, może muszę tylko zapomnieć. Miałam się znów położyć gdy usłyszałam szelest dochodzący od okna. Wstałam, otwarłam je i się wychyliłam. W tym momęcie czyjaś ręka chwyciła mnie za ramię. Chciałam krzyknąć ale to był tylko Jeff który zatkał mi usta wolną ręką ale całą w zaschnietej krwi
Jeff: Sssh
Ele obróciła się na drugi bok nie budząc się. Ściągając jego rękę z moich ust powiedziałam szepcząc
Ja: Oszalałeś? Co tutaj robisz?
Jeff: No... Trochę mi ciebie brakowało
Zarumieniłam się na jego słowa. Nie zdążyłam nic powiedzieć bo Jeff wskoczył do środka całując. Popchnął mnie na łóżko i zaczął składać pocałunki na moiej szyi
Ja: Jeff przestań...
Jego ręka znajdowała się na moim biodra a potem wślizgła się w spodenki piżamy
Ja: Jeff! Zaczekaj co...
Uciszył mnie pocałunkiem a jego ręka znalazła się na mojej kobiecości. To było przyjemne ale nie chciałam kontynuować! Chciałam mu przerwać ale jego wolna ręka chwyciła moją, kładząc ją na jego... Przyjacielu... Masowałam żeby był zadowolony... Ale po jakimś czasie robiłam to dla mojej przyjemności.
Ten moment przerwało pukanie do drzwi. Jeff ze mnie zeskoczył i wślizgnął się pod łóżko
Ja: P-proszę!
Tata: Czemu jeszcze nie śpisz? Do łóżka! Za 4 godziny musisz iść do szkoły!
Pokiwałam głową a mój tata wyszedł. Jeff wyszedł z pod łóżka rzucając się na materac
Jeff: Mało brakowało, nie?
Dostał poduszką w twarz i powiedziałam żeby wyszedł
Jeff: No weź! Nie mów że ci się nie podobało ihihih
Ja: JEFF!
Jeff: Idę...
Odprowadziłam go do okna
Jeff: Bendę na was czekać na przystanku, dobranoc.
Ja: Ok... Ale popraw sobie...
Wskazałam na jego spodnie
Jeff: Oh... Ahahah
Dał mi małego całusa w czoło i poszedł
Ja wróciłam do łóżka z głową pełną myśli
??: Obudź się...
??: Wypadek
??: Chodź z nami!
??: RONNIE !!
Nagle się obudziłam a obok mnie stała Ele ciągle w piżamie
Ele: Jest 7!!
Ubrałyśmy się klnąc pod nosami co sekundę i pobiegłyśmy na przystanek. Nasz ojciec już pojechał. 7:25, autobus odiechał gdy my dotarłyśmy na miejsce. Zaczęłyśmy biec i wołać żeby się zatrzymał ale na darmo. Zatrzymałyśmy się na środku drogi dysząc jak psy
Ja: Kurwa!
Ele: Co teraz?
Ja: Nie...
Usłyszałyśmy pisk opony a potem zobaczyłyśmy wielki kanion który uderzył w środek autobusu przez co ten przewrócił się na asfalt.
Ja: Cholera
Ele: A my mogłyśmy być w środku
7:30, wypadek... Wszystko się zgadza!
Jeff: Dziewczyny!!
Zobaczyłam przejętego Jeffa obok autobusu, musiał nas nie zauważyć. Zawołała go i do nas podbiegł, przytulił i powiedział
Jeff: Jesteście całe?
Ja: My tak! Ale oni?
Po kilku minutach zjawiła się policja, wszyscy zginęli. Po raz pierwszy byłam szczęśliwa że spóźniłam się na autobus. Policja zadała nam kilka pytań i odwiozła do domu. Przed domem stała Simon. Gdy nas zobaczyła pobiegła w naszą stronę i przytuliła
Simon: Dzięki Bogu nic wam nie jest!
Poszłyśmy do pokoju z Jeffem który się do mnie przyczepił jak pijawka
Ja: Jeff... Ja i Ele chciałybyśmy być trochę same...
Jeff: Ok idę do Simon... Nadal jest trochę wstrząśnięta
Poszedł a ja opowiedziałam Ele o moim śnie
Ele: Kurwa...
Ja: Ale teraz nie chcę o tym myśleć! A więc... Wczoraj wieczorem... Ja i Jeff się trochę... Przytulaliśmy... Jeśli tak to mogę nazwać
Ele: Wooow... Ale wy chociaż jesteście razem?
Ja: Nie i nawet o tym nie myślę
Usłyszałyśmy pukanie i przestałyśmy rozmawiać
Jeff: Dziewczyny...
Ja: Taaak
Jeff: Chcę na chwilę z tobą porozmawiać Ronnie
Wyszłam z pokoju wkurzona. Jeff popchnął mnie na ścianę i zaczął całować ale go odepchnełam
Ja: Możesz mi powiedzieć dlaczego robisz tak tylko ze mną? Nie jesteśmy razem ani coś w tym stylu!
Jeff: No i?
Ja: Wydaje mi się jak bym mówiła do ściany. Słuchaj! Ja nie jestem jakąś dziwką z którą możesz się zabawiać kiedy chcesz, WYJDŹ.
Poszedł śmiejąc się pod nosem
"można wiedzieć jaki jest jego problem?!"
Nie chciałam się łudzić... Może mi się trochę podobał, ale nie mogę być z seryjnym zabójcą który śmieje mi się w twarz i traktuje jak zabawkę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top