x rozdział 6
??: Zostaw mnie! Proszę!
??: Pomocy!
??: Boję się...
??: Pomóżcie nam błagam!
4 luty 2015
Obudziłam się z koszmaru mając jeszcze w głowie krzyki tych osób, które wydawały się bardzo cierpieć! Myślałam że odczuwałam ich ból. Zatkałam uszy i zaczęłam krzyczeć
Ja: Przestańcie! Zostawcie mnie w spokoju!
Po tych słowach głosy ucichły. Odetchnęłam z ulgą i żeby się uspokoić postanowiłam wziąć prysznic.
Trochę bardziej zrelaksowana wyszłam z pod prysznica ale opadłam na ziemię zatykając usta z których wydobywały się ciche krzyki. Na lustrze było napisane krwią: "MY CIĘ WIDZIMY". Uciekłam z łazienki zatrzaskując drzwi najmocniej jak potrafiłam. Poraz kolejny opadłam na ziemię i powiedziałam płacząc:
Ja: Co się dzieje?!
Szybko się ubrałam żeby zmyć ten przeklęty napis, otwarłam drzwi z mokrą szmatką w ręce ale on jakby znikł. Zamknęła drzwi i oparłam głowę o ścianę
Ja: Dość, proszę!
Kilka sekund puźniej ktoś dotknął mi ramienia. Odwróciłam się jak poparzona krzycząc, ale to był tylko Jeff który podskoczył ze strachu
Jeff: Ej! Spokojnie!
Ja: Do cholery Jeff! Nie możesz używać drzwi jak wszyscy!
Usiadłam na łóżku z rękami na twarzy a Jeff zapytał
Jeff: Ronnie co się dzieje?
Wstałam i biorąc torbę powiedziałam
Ja: Musze już iść bo się spóźnię do szkoły. Ty zostań tutaj, nie przychodź po mnie.
Jeff: Zaczekam tutaj...
Pomachałam mu ręką na pożegnanie i wyszłam z domu.
Doszłam na przystanek gdzie Ele już na mnie czekała.
Ele: Ronnie
Nic nie odpowiedziałam i zapaliłam papierosa
Ele: Ronnie ja nie wiedziałam... Gdybym wiedziała ja...
Ja: Ja i Jeff się pocałowaliśmy.
Ele: Wiem już mi powiedziałaś.
Ja: Tak, kiedy się obudziliśmy, ale też... wczoraj wieczorem...
Ele: Serio?
Ja: I wie co robi heh..
Zaczełyśmy się śmiać, rozczochrałam włosy Eleonory ręką i powiedziałam:
Ja: Spokojnie nie jestem zła... Tylko trochę zawiedziona moim... Naszym... Ojcem.
Ele: Chwila... Czyli my jesteśmy... Siostrami! Super!
Ele mnie przytuliła a ja powiedziałam
Ja: Jestem szczęśliwa że mam cię za siostrzyczkę ale... Właśnie zmiażdzyłaś mi żebra.
Ele: Przepraszam ahah
Po kilku minutach przyjechał autobus. Kiedy dojechałyśmy do szkoły zauważyłyśmy policję. Jeden z nich powiedział
Policjant: Dzisiaj pójdziemy do wszystkich klas i nauczymy was samoobrony. Dziękuję za uwagę.
Weszłam do klasy i kilka osób na mnie spojrzało. Usiadłam jakby nigdy nic w pierwszej ławce i zaczęłam czytać moją książkę ale przestałam z nerwów.
Tata: Dzień dobry.
Sam: Dzień dobry profesorze Mein
Tata: Nie jestem już Mein... Moon dziękuję, profesor Moon.
Książka wypadła mi z rąk razem z okularami które trzymałam w prawej ręce. Wszyscy odwrócili się w moją stronę a później mój tata powiedział
Tata: Co się dzieje Rybko?
Ja: Przestań!
Mój ojciec zaczął się śmiać a ja położyłam dłonie na twarzy mówiąc coś nosem. Policja nauczyła nas parę chwytów dla samoobrony, a kiedy zadzwonił ostatni dzwonek zaczekałam jak wszyscy wyjdą. Zamknęła drzwi i krzyknęłam
Ja: Co ci strzeliło do głowy żeby nazywać mnie "rubko" przy wszystkich! I tak jestem już dla wszystkich dziwadłem a z twoją pomocą jestem już załatwiona!
Tata: Ja tylko zachowuje się jak ojciec.
Ja: Mogłeś to robić wcześniej idioto! Idę do domu.
Tata: Odwiozę cię.
Ja: Zostaw mnie w spokoju.
??: Chcesz żebyśmy się nim zajeli?
??: Zajmie to nam chwilkę.
Jakieś głosy szeptały mi w głowie, były ciche i przerażające. Potrząsłam głową próbując się ich pozbyć i wyszłam z klasy z moim ojcem który siedział mi na ogonie.
Tata: Mój samochód jest tam.
Ja: Tato! Mój... Kolega po mnie przyszedł...
Jeff i tak po mnie przyszedł ze swoim przebraniem żeby nikt go nie rozpoznał... Idiota...
Tata: Więc odwiozę was obojga
Ja: NIE!
Tata: Jeffrey... Choć podwiozę was.
Jeff podszedł z uśmiechem i weszliśmy do auta mojego ojca.
Tata: Ele jest już w domu wiec możemy jechać, dzisiaj wyszła wcześniej.
Ja: Ok... Odwieź nas do domu proszę.
Gdy zatrzymał się pod moim domem wyszliśmy z auta i zobaczyliśmy policyjne radiowozy. Bałam się... Na samochodzie obok tego policyjnego było napisane " opieka społeczna". Weszłam do domu z Jeffem który mi mówił żebym była spokojna. Gdy znalazłam się w środku zastałam moją mamę i jej nażeczonego w kajdankach.
Ja: Co tu robicie? Nie byliście w Nowym Jorku?
Mama: Cicho bąć!
Opieka społeczna: Pani zostawiła córkę na 2 miesiące z babcią mającą problemy psychiczne same w domu... Tutaj w Londynie można za to trafić na 4 lata do więzienia, wie pani o tym?
Mama: To twoja wina prawda mamo? Albo twoja "córeczko"? Jesteś taka jak twój ojciec... Nie możesz sobie sama poradzić z problemami!
Policja ich wyprowadziła. Zostaną skazani przynajmniej na trzy lata więzienia...
Opieka społeczna (O.s.): Ty chłopcze jesteś jej nażeczonym?
Jeff: Oczywiście że tak.
Ja: Co?
O.s. : Jesteś pełnoletni?
Jeff: A wyglądam na małoletniego? Mam 21 lat.
O.s. : Dobrze, skoro twój nażeczony jest pełnoletni możesz tu zostać, ale musisz się przeprowadzić do jakichś bliskich bo będziemy zmuszeni zabrać cię do innej rodziny albo innego miasta.
Pokiwałam głową i gdy wszyscy wyszli z domu walnelam Jeffa pięścią w ramie krzycząc
Ja: Ty do nich zadzwoniłeś prawda?!
Jeff: Zrobiłem to dla twojego dobra niewdzięcznico.
Ja: Oh tak wielkie dzięki, teraz muszę zmieniać miasto! Zadowolony?
Jeff: A twój ojciec?
Nie odpowiedziałam, usiadłam na podłodze i oparłam plecy o ścianę.
Ja: Dlaczego to zrobiłeś?
Jeff: Martwię się o ciebie... Tutaj nie byłaś bezpieczna
Ja: Czego odemnie chcesz?
Wstałam, podeszłam do niego i popchnęłam
Ja: Co oznaczał ten pocałunek wczoraj wieczorem? Co oznaczały te "igraszki" w moim pokoju? Czego u mnie szukasz? Czego chcesz?
Jeff popchnął mnie na scianę, przyłożył mi swój wierny nóż do gardła który miał w kieszeni a drugą ręką chwycił mnie za włosy tak że moja głowa uderzyła o mur.
Jeff: Słuchaj! Ja mogę cię zabić kiedy chcę! Zapamiętaj to sobie!
Ja: P-przepraszam... Już nic nie mówię
Jeff: Brawo
Puścił mi włosy a ja opadłam na ziemię sparaliżowana. Jeff zadzwonił po mojego ojca opowiadając mu co się stało. Czekałam na niego przed domem z Jeffem i babcią która nie wiedziała że ma przyjechać. Zjawił się po 20 minutach, wysiadł z auta i mnie przytulił
Babcia: A ty skąd się wziąłeś?
Tata: Długa historia.
Ja: Co teraz zrobimy?
Babcia: Ja zostanę tutaj, a ty idź mieszkać do twojego ojca. Ale chce żebyś na obiady przychodziła do mnie! Zrozumiano? Ahah
Uśmiechnełam się i weszłam do samochodu z Jeffem który chciał mi towarzyszyć. Dojechaliśmy a Ele była zmartwiona tak jak jej mama.
Ele: Chcesz spać u mnie w pokoju? Mam dwa łóżka.
Ja: Spoko
Ele: Chodź
Ele chwyciła mnie za rękę i zaprowadziła do swojego pokoju.
Jeff 's pov
Może przesadziłem z tym nożem ale musiałem ją w jakiś sposób uciszyc. Byliśmy w domu jej ojca a Ronnie poszła razem z Ele do pokoju a ja zostałem w salonie z rodzicami
Simon: A więc... Gdzie pracujesz?
Ja: Nie mam pracy...
Pan Moon: Mógłbym się zapytać czy w szkole nie znalazło by się miejsce na woźnego.
Ja: Byłoby wspaniale, mógłbym widzieć Ele i Ronnie.
Simon się zaśmiała i powiedziała
Simon: Miej je na oku.
Pan Moon: To moje jedyne córki Jeff, nie spuszczaj je z oka.
Ktoś pierwszy raz w życiu mi ufał, zabójcy którego obawia się cały świat.. To uczucie było fantastyczne.
Pan Moon: Dziewczyny chodźcie na pizzę!
Dziewczyny: Idziemy!
Śmiały się i żartowały tak jak siostry
Ja: Ja już pójdę, ciesze się że Ronnie ma teraz prawdziwą rodzinę.
Ronnie: Już idziesz?
Ja: Zobaczymy się jutro ok?
Ronnie: Ok...
Ja: Wybacz że dzisiaj się "zdenerwowałem".
Nie odpowiedziała, miała strach w oczach. Delikatnie musnąłem dłoną jej policzko i wyszedłem z domu z uśmiechem. Byłem zadowolony że Ronnie nareszcie będzie bezpieczna w domu jej ojca którego nie widziała przez 14 lat. Zamknąłem drzwi cicho się śmiejąc. No moje nawyki nie zniknęły, moja pasja do zabijania zawsze będzie hihi. Pobiegłem cały czas śmiejąc się w poszukiwaniu mojej następnej ofiary.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top