x rozdział 4

Zawsze bałam się Jeffa ale teraz w szkole przez niego nie mogę nawet czytać mojej ulubionej książki, cały czas o nim myślę. Cholera.

-a jeśli się mylę i później mnie zabije!?

??: Panno Moon...
Ja: Nic nie zrobiłam!
??: Haha, nie, jestem nowym nauczycielem. Sprawdzam tylko obecność.
Ja: Oh... Przepraszam zamyśliłam się.
??: Jestem profesor Mein.
Ja: Przepraszam profesorze Mein.

Nowy nauczyciel bardzo mi kogoś przypominał... Ale nie zastanawiałam się za bardzo , moją pierwszą myślą był Jeff.
3* godzina, przerwa. Zeszłam ze schodów pomiędzy tymi gośćmi których nie obchodzą inne osoby. Wyszłam na zewnątrz a Ele już na mnie czekała siedząc na murku. Kiedy do niej podeszłam od razu powiedziała

Ele: No i? Co masz zamiar zrobić z
Jeffem?
Ja: Myślę już nad tym 3 godziny, nie zaczynaj i ty!!!
Ele: Zdajesz sobie sprawę że spałaś z zabójcą, psychopatą, który ma nie równo pod sufitem!! Próbował cię nawet zgwałcić!!
Ja: WIEM!! Cicho muszę się zastanowić.
Ele: Wybacz ale ja się tylko martwię.
Ja: Wiem

Wiem bo ja bym robiła to samo nawet jeśli się znamy tylko 2 dni.

Gdy skończyłam papierosa przerwa też się skończyła. Byłam w klasie, patrzyłam przez okno z denerwującym tikiem w nodze przez co uderzała w ławkę powodując że wszystkie rzeczy które się na niej znajdowały podskakiwały w górę

??: Zdenerwowana?

Głos pojawiący się z nikąd spowodował że przerwałam moją czynność. Chłopak z którym chodzę do klasy usiadł obok mnie. Myślę że nazywał się Frank.

Frank: Zdenerwowana? Patrzysz za okno i ruszasz nogą od pół godziny.
Ja: Tak trochę... Sprawy prywatne.
Frank: Słuchaj chciałabyś... Się dzisiaj spotkać? Zrobili byśmy razem lekcje.
Ja: O-ok zgoda.
Frank: Wspaniale, kiedy skończą się lekcje idziemy do ciebie?
Ja: Tak...

- chwila co się właśnie stało????

Nareszcie zadzwonił dzwonek oznaczający koniec ostatniej lekcji. Była 15 i kiedy wyszłam zobaczyłam Jeffa ze swoim przebraniem razem z Eleonorą, która zerkała na niego ze strachem.

Ja: Dzisiaj mnie nie ma.
Jeff: Co? Dlaczego!
Frank: Ei Ronnie! Idziemy?

Frank zawołał mnie z daleka i podchodząc do nas położył mi rękę na ramię, a to spowodowało uczucie które mi się nie podobało...
Nawet jeśli nie znam się zbyt na tych sprawach

Ja: Dzisiaj mam zrobić lekcje z Frankiem... Zobaczymy... się później.

Ruszyłam w kierunku domu z chłopakiem.

Frank: Kto to był?
Ja: To... Mój kolega.
Frank: Ok.

Doszliśmy do mojego domu...Weszliśmy po schodach i zaczęliśmy odrabiać lekcje.
Przynajmniej ja je robiłam, Frank zajmował się swoimi sprawami. On był typowym chłopakiem o którym marzy każda dziewczyna: wyrzeźbiony tors, wysoki, malinowe usta i blond włosy. Miał nowe perfumy tego dnia które poczułam zaras po tym jak usiadł na łóżku obok mnie zamykając mi zeszyt który trzymałam w rękach. Była 18 i on powinien już iść ale cały czas siedział u mnie.

Ja: Ej co ty robisz?
Frank: Tak naprawdę nie chciałem odrabiać lekcji z tobą... Wiesz jesteś ładna i podobasz mi się.
Ja: Oh... Ehm... Nie wiem co powiedzieć

Frank się do mnie przybliżył i pocałował ale nic nie czułam... Tylko... Obrzydzenie... On mnie nie interesował, osoby które nie nawidziłam były jak on!

Jeff 's pov
Kiedy Ronnie poszła z tym typem miałem w sobie ogromną złość która się pojawiła nie wiadomo skąd.

Ja: Co do cholery ona w nim widzi?
Ele: A ciebie co to obchodzi?
Ja: N-nic... Po prostu on mi się nie podoba... Czuje że nic z niego dobrego.

Na koniec zostawiłem Ele na przystanku autobusowym i szybkim krokiem ruszyłem do domu Ronnie. Kiedy byłem na miejscu wspiąłem się po drzewie przed jej pokojem, schowałem się bardzo dobrze i nigdy by mnie nie zobaczyli. Okno było otwarte i widziałem wszystko. Ten chłopak przybliżył się do niej i pocałował

Ja: No... Myślę że będzie lepiej... Jak pójdę.
Ronnie: Ei! Ty mi się nie podobasz... Nie chcę... CO ROBISZ??

Zobaczyłem tego chłopaka jak chwycił Ronnie za nogi ściągając ją na ziemię. W tym momencie się zorientowałem że musiałem jej pomóc.

Ronnie 's pov
Kiedy mnie pocałował od razu go odepchnełam. Mógł być najpiękniejszym chłopakiem na świecie ale ja nie jestem łatwą dziewczyną którą można przelecieć kiedy się chce.

Frank: Słuchaj! Żadna mi nie odmawia!

Frank chciał mnie spoliczkować ale się odsunelam. Próbowałam wstać ale chwycił mnie za nogi ściągając na ziemię
Bałam się i szarpalam i w tym momęcie pomyślałam, dlaczego nie zaeragowałam tak z Jeffem? Frank znalazł się nade mną a ja powiedziałam

Ja: Oszalałeś? Zostaw mnie sukinsynie!!
Frank: No weź, takie jak ty lubią takie rzeczy.
Ja: Za kogo ty mie wziąłeś! Zostaw mnie!!

Frank się śmiał a ja próbowałam się uwolnić. Byłam w pułapce, mogłam kierować się moją znajomością o ludziach. Nigdy nikomu nie ufać! Nagle przestał się śmiać. Nie rozumiałam co się działo a on patrzył na mnie a ja byłam wystraszona na śmierć. Patrzyłam na niego krzycząc żeby mnie zostawił ale potem z jego ust wypłynęła krew która spadła mi na twarz. Krzyknęła a on opadł na ziemię z nożem wbitym w plecy... Podniosłam wzrok i zobaczyłam Jeffa. Szybko wstałam i go przytuliłam

Ja: BOŻE! Dziękuję Jeff

Zaczęłam płakać jak mała dziewczynka. On mnie przytulił jeszcze mocniej i opadliśmy na kolana na ziemię.

Jeff: Spokojnie wszystko dobrze.

Głaskał mnie po włosach uspokajając mnie. Ten kontakt fizyczny wcale mi nie przeszkadzał, przeciwnie, ciepło które mnie otaczało uspokajało mnie. Spojrzał na mnie odrywając się i ręką zmył mi krew którą miałam na twarzy zmieszaną ze łzami. Jeff poszedł pozbyć się ciała tego dupka a ja położyłam się na łóżku cały czas płacząc

- jesteś idiotką... Cały czas ci mówiłam "nigdy nikomu nie ufać"

Tym razem moja podświadomość miała rację, mogłam jej posłuchać.

Jeff 's pov
Porzuciłem ciało w opuszczonym parku, wyciągłem nóż z pleców tego dupka, bluzą wytarłem krew i pobiegłem z powrotem do jej domu. Ronnie zostawiła okno otwarte, może chciała żebym wrócił. Wspiąłem się na drzewo, wszedłem do środka i zastałem Ronnie śpiącą na łóżku ze łzami w oczach. Poduszka byka brudna od krwi która jej została na twarzy.

Ja: Ronnie...

Usiadłem obok niej a ona, cały czas śpiąc, przybliżyła się do mnie kładząc głowę na moich nogach a ja się zaczerwienienie. Zmyłem krew która została blisko jej suchych od zinma ust. Obudziła się przecierając oczy i powiedziała

Ronnie: Jeff...? Wybacz...
Ja: Spokojnie... Śpij.

Zasnęła tym razem z uśmiechem i byłem szczęśliwy. Wziąłem telefon Ronnie i zadzwoniłem do Eleonory. 20 minut później zjawiła się zmartwiona Eleonora. Opowiedziałem jej co się stało bez budzenia Ronnie, nie chciałem żeby się obudziła.

Ele: Całe szczęście że tam byłeś.
Ja: Ale do dzisiaj nie mówiłaś że byłem zboczeńcem?
Ele: Ty jesteś zboczeńcem! Ale i tak dobrze że tam byłeś.

Ktoś zapukał do drzwi a ja schowałem moje blizny pod szalikiem a zakrwawioną bluzę kurtką.

Babcia Ronnie: Co porabiacie... Ah moja malutka śpi?
Ja: Ehm tak...
Babcia Ronnie: Mòw mi Jenny.
Ja: Miło mi.
Janny: Tak w ogóle to dziś cię rospoznałam wiesz eheh... Jestem stara ale nie głupia mój drogi, ściągnij ten szalik głupku.
Ja: Oh...
Ele: Cholera.
Janny: Zapomniała bym, przyszłam wam podziękować.
Ja - Ele: Co?
Janny: Od kiedy jesteście wy Ronnie jest bardzej szczęśliwa. Dlaczego nie pojawiliście się wcześniej...

Poczułem się jeszcze bardziej szczęśliwy po tych słowach, Ronnie nas potrzebowała... A ja.. Jej... Janny wyszła a ja powiedziałem do Ele

Ja: Ele!
Ele: O co chodzi?
Ja: Chyba Ronnie mi się podoba.
Ele: Wiedziałam!!
Ja: Spokojnie spokojnie!! Nie powiedziałem że ją kocham! Problem w tym że mam 25 lat... Nie sądze że będzie z takim potworem jak ja i starszym o 8 lat!
Ele: Nie możesz tego wiedzieć i powtórzę,... Pedofil.

Bałem się powiedzieć Ronnie to co do niej czuję, najlepiej trochę zaczekać.

Janny: MUSISZ JEJ TO POWIEDZIEĆ!!
Ja: Janny!!

Ele zaczęła się śmiać i ja także, ona poszła a Ronnie jeszcze spała na moich nogach i na koniec zostałem z nią całą noc przytulając jakby była misiem! Głaskałem ją po jej krótkich włosach z czarnymi końcówkami, chciałem żeby ta noc nigdy się nie skończyła.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top