Święta #1

Schodziłam właśnie do kuchni żeby zjeść śniadanie,a raczej już obiad bo trochę mi się zaspało. Na zegarku była już 13.00 a ja nadal latałam w piżamie. Dziś pierwszy dzień świat, jak dobrze ze Nie musimy jechać do żadnej rodziny ani nikt do nas nie przyjeżdża. Zeszłam najciszej jak potrafiłam bo domyślam się że chłopaki jeszcze śpią. Nasypałam płatków do miski, zalałam mlekiem i kiedy miałam już wracać zobaczyłam że ktoś siedzi na kanapie i ogląda telewizor. Dopiero po chwili poznałam ze to Chris.
- Czemu nie śpisz?
Zapytałam a ten aż podskoczył i odwrócił się w moją stronę.
- Przepraszam, nie chciałam Cię wystraszyć.
- Nic się nie stało. Co tu robisz?
- Mieszkam.
- Nie o to pytam.
- Nie mogłam już spać więc przyszłam coś zjeść.A ty?
- Co ja?
- No czemu nie śpisz?
- Nie chcę mi się.
-  Aha.
Miałam już wracać ale przypomniałam sobie o wczorajszym prezencie który znalazłam na łóżku.
- Możemy pogadać?
- Jasne.
Odstawiłam miskę na stół i usiadłam obok Chrisa.
- Wczoraj znalazłam na łóżku bransoletkę i zdjęcie. Wiesz coś na ten temat?
Chwilę się zastanawiał ale po chwili się odezwał.
- Nie wiem jak mam Cię już przepraszam. Naprawdę m W chciałem żeby tak wyszło. Po prostu byłem cholernie o Ciebie zazdrosny. Kiedy widziałem Cię z tym Kamilem myślałem że wybuchne. Wiem że to tylko twój przyjaciel ale nie mogłem znieść myśli że on może mi Cię zabrać. Myślałem że czujesz coś do niego, że nie jest tylko twoim przyjacielem. Wtedy ma imprezie chciałem żebyś się poczuła jak ja, żebyś zobaczyła jak to fajnie jest kiedy widzisz osobę którą kochasz a ona obściskuje się z kimś innym. Ale kiedy zobaczyłem jak biegniesz na górę a po twoich policzkach płyną łzy chciałem cofnąć czas. Byłem głupi ze dałem ci odejść. A teraz już nigdy nie będzie tak jak kiedyś. Na w dziwię ci się ze jesteś na mnie zła i rozmawiasz ze mną tylko dlatego że jest z nami Zabdiel i ....- nie pozwoliłam mu dokończyć bo wpiłam się w jego usta i ho pocałowałam, na poczatku był zdezorientowany ale po chwili ogarnął ci się dzieje o oddał pocałunek sadzając mnie sobie na kolanach o obejmując ramionami. Odsuneliśmy się od sobie kiedy zabrakło nam powietrza.
- Kocham Cię i nie przestałam kochać nawet wtedy kiedy zobaczyłam Cię z tą dziewczyną.
- Byłem głupi i ....
- Wiem, ale nie rób mi tego więcej i jak masz jakieś zażalenia co do chłopaków z ktorymi się potykam to przyjdź najpierw do mnie. Rozumiesz ?
- Tak i jeszcze raz przepraszam.
- Oboje popełniliśmy błąd i oboje za to zapłaciliśmy.
- No tak.
Siedzieliśmy tak kilka minut, ja wtulona w niego, on obejmujący mnie ramionami.
- A co tu się dzieje?-odskoczyłam od Chrisa jak poparzona.- Spokojnie to tylko ja.- Joel zwijał się ze smiechu a my nie wiedzieliśmy co powiedzieć.
- Bardzo śmieszne.- odpowiedział Chris.
- W końcu się pogodziliście.
- No na to wyglada.
- Julka a ty masz zamiar powiedzieć dla Brooklyna że już jesteś zajęta.
- A niby dlaczego mam mu powiedzieć?-zapytałam zdziwiona.
- Nie zauważyłaś że on ostatnio dziwnie się zachowuje. Zaczął się do ciebie zbliżać?
- No może trochę.
- Nie trochę tylko bardzo trochę. On się po prostu w tobie zakochał.
- No to mamy problem. Porozmawiam z nim i mu to wyjaśnię. A teraz bardzo przepraszam ale idę się przebrać. - wstałam z kolan Chrisa, wymieniam Joela i poszłam do swojego pokoju. Kiedy zamknęłam drzwi, zadzwoniłam do Brooka.
- Halo? - odebrał po kilku sygnałach.
- Hej Brook. Możemy się jutro spotkać?
- Jasne, tylko powiedz gdzie i o której.
- W parku przy fontannie o 14.00? Pasuje Ci?
- Jasne, będę.
- Dzięki. To do zobaczenia jutro.
- Pa.
No to jutro sobie pogadamy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top