Moja Historia Z CNCO #33
Obudziłam się i chciałam wstać z łóżka ale uniemożliwiała mi to czyjaś ręka która oplatała mnie w pasie. Odwróciłam głowę w stronę właściciela ręki i zobaczyłam że to Joel. Słodko wygląda jak śpi. Miał włosy w nieładzie, lekko rozchylone usta, aż chciałoby się go pocałować. Jednak szybko odgoniłam te myśli.
-Joel.! Wstawaj! . - szturchnełam chłopaka w bok, ale ten tylko coś po momrotał, wzmocnił uścisk na moim boku i dalej spał. Dobra raz kozia śmierć. Nachyliłam się nad chłopakiem i lekko go pocałowałam. Kiedy chciałam się odsunąć ten przyciągnął mnie do siebie mocniej i pogłębił pocałunek. Po chwili chyba uświadomił sobie co robi i się odsunął.
-Przepraszam. - powiedział, wstał z łóżka i zaczął się ubierać.
-Nic się nie stało. W końcu jesteśmy kwita. - odpowiedziałam i się do niego uśmiechnęłam. On jednak chyba nie zrozumiał ponieważ uniósł do gory brwi. - No, wczoraj ja cię pocałowałam, a dziś ty mnie.
-Ale to ty dziś zaczęłaś. - odpowiedział i się zaśmiał.
-I co cię tak śmieszy? - zapytałam lekko wkurzona.
-Nic. Ubieraj się, bo trzeba coś zjeść.
-OK.
Wstałam z łóżka, podeszłam do szafy wyciągnęłam ciuchy i zaczęłam się przebierać. Miałam już zamiar ściągnąć bluzkę ale ktoś mi się przypatrywał.
-Nie chcesz żebym wyszedł?
-Nie. Przecież nie jestem nago. - odpowiedziałam i dokończyłam się przebierać. -Mam jeszcze do ciebie prośbę.
-Jaką?
-Chciałabym jakoś odegrać się na Chrisie.
-Niech zgadne? Chciałabyś żebym poudawał twojego chłopaka.
-Nie chłopaka, tylko coś podobnego.
-No dobra, ale nic za darmo.
-To jakie chcesz wynagrodzenie?
-Przez miesiąc masz mi robić śniadania.
-Zgoda. To co idziemy?
-Idziemy.
Kiedy wyszliśmy z mojego pokoju pech chciał ze akurat ze swojego wyszedł Christopher.
-Dlaczego wyszliscie razem z pokoju? - zapytał a w jego oczach widziałam złość.
-Nie mów że cię to interesuje. - odpowiedziałam.
-Interesuje mnie to co jest związane z tobą.
-Jeśli chcesz wiedzieć to proszę bardzo. Spaliśmy razem. Zadowolony?
-Jak to spaliście? - był zdziwiony i do tego nieźle wkurzony.
-Normalnie.
-Nie chce żebyś się zadawała z tym debilem.
-Ja tu jestem Chris. - włączył się do rozmowy Joel.
-Dlaczego mam się z nim nie zadawać?
-Bo to nie jest odpowiednia partia dla ciebie.
-A ty jesteś odpowiednią partia? Jak tak to jakoś wczoraj tego nie pokazałeś.
-Czyli tak chcesz to skączyć?
-Ja chcę to skączyć? Ja? - zaczęłam się wdzierać na całe gardło, ale on też nie był lepszy. - Myślę że ty wczoraj to skączyłeś, obściskując się z jakąś lalą. - złapałam Joela za rękę i pociągnełam na dół.
Nie obchodziło mnie że Chris stoi na schodach, skoro chce się tak bawić to proszę bardzo, możemy się pobawić. Tylko ciekawe kto później będzie tego bardziej żałował? Przez resztę dnia atmosfera była napięta, nawet chłopaki czuli że coś jest nie tak. Do Chrisa nie odezwałam się ani razu. On do mnie zresztą też, ale kiedy pojawiałam się na choryzoncie z Joelem, Chris mordował go wzrokiem.
Po naszej pierwszej kłótni z Chrisem zadzwoniłam do Kamila i odwołałam nasze spotkanie. Nie chciałam jeszcze bardziej wkurzać Chrisa i dawać mu powodu do kłótni, ale po tym co wczoraj odwalił było to już dla mnie obojętne. Jutro miał się odbyć pogrzeb taty. Nie wiem jak ja to wszystko zaniosę.
Po kolacji poszłam do łazienki wziąć długą kąpiel. Joel chciał mi towarzyszyć ale kiedy zauważył że Chris morduje go wzrokiem to się wycofał. Miałam już dość tych wszystkich kłótni. Pomału zaczynało brakować mi Chrisa, chodź miałam Joela, to nie było to samo.
Po długiej kąpieli, poszłam do swojego pokoju, przebrałam się w piżamę i poszłam spać. Jutro zapowiada się męczący dzień.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top