Moja Historia Z CNCO #20
Nim się obejrzałam już wyjeżdzaliśmy. Ojciec miał samolot o 16.00 więc zostanie sam w domu jak pojedziemy. Spakowałam walizki. Wziąłam to co najpotrzebniejsze,czyli ubrania, kosmetyki, laptop bo moja ciotka nie posiada i przenośny ruter (przecież muszę być w kontakcie ze światem ), kilka kosmetyków,okulary przeciwsłoneczne i byłam już gotowa. Dziś jest piękny dzień więc założyłam białą bluzkę do tego krótkie spodenki na szelki i trampki. Zeszłam na dół taszczac walizkę, wzięłam tyko kilka rzeczy a jest okropnie ciężka. W połowie schodów zobaczył mnie Joel i pomógł znieść walizkę.
-Co ty tam wsadziłaś?
-Kilka najpotrzebniejszych rzeczy.
-Kilka? Ta walizka warzy z tonę.
-Oj nie przesadzaj nie jest taka ciężka.
-Nie jest ciężka, a sama ledwo ja znosiłaś.
-Co ledwo znosiłaś?-zapytal Erick stając na dole schodów.
-Walizkę. - odpowiedziałam i pokazała na Joela który stawiał ja z resztą walizek.
-Gotowi? - zapytał Zabdiel wchodząc na korytarz.
-Gotowi. - odpowiedzieliśmy.
-To możemy ruszać. Richard, Chris chodźcie już! - zawołał chłopaków, którzy zbiegli po schodach. Pożegnaliśmy się z ojcem i ruszyliśmy. Zadbiel kierował,obok niego siedział Joel. Z tyłu Richard i Erick a na samym końcu ja i Christopher.
-Coś czuję że to będą niezapomniane wakacje. - szepnął mi do ucha i pocałował w czoło. Zasmiałam się i tym razem ja go pocałowałem tylko że w usta.
-Ej gołąbki. Tu są ludzie. -krzyknął Richard, a my się zaśmialismy. Jakiś tydzień temu powiedzieliśmy reszcie że jesteśmy razem. Myślałam że gorzej to przyjmą ale oni się ucieszyli.Po chwili poczułam wibracje w kieszeni.
-Halo?
-Hej.
To był Kamil.
-Hej.
-Masz dzisiaj czas?
-Nie. Właśnie jedziemy do ciotki. A co?
-Chciałem pogadać o tym co się stało.
-Dopiero teraz chcesz rozmawiać?
-Dzwoniłem ale nie odbierałaś, pisałem ale nieodpisywalaś. Byłem nawet u ciebie ale nie było nikogo w domu.
-To nie ja o tobie tak mówiłam. - Zaczęłam prosto z mostu temat.
-Wiem. To Ruda powiedziała. Chciała się na tobie zemścić za to że ukradłaś jej chłopaków.
-Ja jej niby ukradłam chłopaków? Serio?
-No tak powiedziała. Przepraszam że tak na ciebie naskoczyłem. Powinienem przyjść i na spokojnie porozmawiać a nie od razu rzucać oskarżenia.
-Ja nigdy na ciebie nic takiego bym nie powiedziała.
-Wiem i bardzo cię przepraszam. Wybaczysz mi?
-Już dawno to zrobiłam.
-Ufff. Jaka ulga.
-Muszę kończyć bo bateria mi pada. Jak wrócę to porozmawiamy.
-OK. Miłych wakacji.
-Dzięki. Część.
Rozłączyłam się i wsadziłam telefon do kieszeni. I tak już bateria mi padła więc do niczego na razie się mi nie przyda.
-Kto dzwonił? - zapytał Chris.
-A ty wszystko musisz wiedzieć.
-Tak.
-Dzwonił Kamil. Chciał przeprosić za to że mnie oskarżył.
-A co już przemyślał sprawę.?
-To ta dziewczyna nagadala co przyczepłam się do was jak odbierał iście mnie ze szkoły.
-O to małpa.
-No małpa.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top