Rozdział 26

*jak to widzi martwiący się Percy*

Luke zabrał nas na statek. Po zacumowaniu w Nowym Jorku wyrwaliśmy mu się i pobiegliśmy w kierunku Obozu Herosów. Po drodze znaleźliśmy w miarę spoko hotel i tam się zatrzymaliśmy. Nie wiem co mam sądzić o mojej siostrze. Najchętniej bym tam wrócił ale wiem że jak niebo uderzy ziemię to zginę. Jak Oliwia...
Annabeth włączyła wiadomości. Akurat podawali newsy z przed chwili. Widziałem zniszczone Los Angeles. Wiedziałem że to przez Uranosa. Moja siostra nie żyje.
- Yyy...Percy. Tak mi przykro...-odezwała sie Ann
- Mi też. Współczuję ci.-Sophie była zdołowana
- Oliwia była fajną siostrą no nie?-"poprawił" mi humor Nico
- Nic już nie zrobię...*zaklął*. Jak mogłem na to pozwolić??? Co ja sobie myślałem???
- To był jej wybór. Chciała nas ocalić...-dodała Ann
- I co jej wyszło? Ona nie żyje. Super. Fajne życie bez siostry.
- Ogar Percy-odparł Nico
- Yy... mogę zadzwonić do Chejrona Percy? Będziemy gadać o Oliwii i...
- Jasne.
Annabeth "zadzwoniła" iryfonem do Chejrona. Ten był w Obozie Herosów. Za nim ustawiała sie armia na ćwiczenia.
- Dzieki bogom że nic wam nie jest!-wykrzyknął Chejron
- Taaak. Super! Ale Oliwia nie żyje!-odparł Percy
- Nie martw się Percy. Byłem u niej żeby z armią wyzwolić was ale Luka nie było. Była pewna swojego działania. Chciała wam pomóc.
- Tak. A widziałeś najnowsze wiadomości. Trzęsienie ziemi. 10 000 zabitych. To wszystko przez to że Oliwia... ja powinienem jej pomóc.
- Nie.... ona się poddała???
- Tak Chejronie.-spokojnie powiedziała Annabeth
- Ja powinienem zadziałać...pomóc... ochronić.
- Nie. To nie twoja wina Percy.
- Moja!!!!-Percy przerwał połączenie
- Po co to zrobiłeś???-spytała Ann
- Jednak nie wytrzymam mówienia o mojej zmarłej siostrze.
Poszedł do łazienki. Po chwili słychać było jak różne rzeczy rozbijały się o ściany.
- Jest wkurzony.-stwierdził Nico
- Bardzo. Nie dziwię mu się. Oliwia była ekstra. Mogła walczyć z Lukiem i na pewno wygrać ale ona postanowiła mi zdjąć ciężar z pleców.-odparł Annabeth
- No tak dzielna była...-dokończyła Sophie.
- Jedziemy do Obozu Herosów!!-Percy otworzył drzwi
- No jasne. Teraz?-spytała Ann
- Tak!
- Czemu?
- Nie wiem. Mam dosyć... czegokolwiek!-wykrzyczał Percy
Tak więc nazajutrz byli w obozie. Wszyscy obozowicze chcieli go pytać o Oliwię i misję ale powstrzymywała ich mina Perciego.
- Percy!!!-zawołał Sam z domku Hermesa- I jak???
Percy rzucił się na niego ale Ann go powstrzymała.
- Przestań! Uspokój się!
- Ty głupku! Nic nie wiesz!?! Moja siostra....ona...o...
Percy odbiegł w stronę lasu. Wszyscy uskakiwali mu z drogi.
- Co się stało jego siostrze? Oliwii?-spytał Sam
- Ona...umarła. Poświęciła się dla nas by nas ocalić.-odparł Ann
- O nie! Wiesz że do obozu wtargnęły potwory i zabiły drugą siostrę Perciego Maję???
- Tak Oliwia nam mówiła zanim uciekliśmy. A teraz muszę iść.
Annabeth odbiegła pozostawiając Sama stojącego na środku polany. Okazało się że spalili całun Mai dwa dni wcześniej. Wszyscy nie mogli się pozbierać po tym że Oliwia nie żyje. Oczywiście historia bohaterstwa Oliwii rozniosła się po całym obozie.

***

Postanowiłem z Ann, Sophie i Nico udać się na miejsce śmierci mojej siostry. Kiedy przyjechaliśmy do Los Angeles zastaliśmy tam ludzi mieszkających w ruinach. Weszliśmy do zamku Othrys. Po środku sali stał lej powietrza wbity w głęboką ziemię. Obok tego leżał but mojej siostry. Tak. Jedyny znak tego że ona tu była. Że ona umarła. Ukucnąłem obok tego znaku. Nagle Ann podała mi zapalony znicz. Postawiłem go obok buta. Postaliśmy w ciszy przez chwilę po czym ruszyliśmy z powrotem do Obozu Herosów. Na miejscu jeszcze nie mogłem otrząsnąć się z szoku.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top