Rozdział 16

*Teraz tak dla odmiany jak widzi
Percy*
Nie mogłem uwierzyć że to się stało. Oliwia nie dość że uratowała mi życie to jeszcze wymyśliła sposób jak nas uwolnić. Teraz przez tego głupiego potwora nie żyje. Miałem ochotę go zabić ale zrobił to ten cały Nico. Mam łzy w oczach ale Ann płacze. Oliwia spadła na nią ale chyba powiedziała coś przedtem. Podeszłem do niej.
- Co ona powiedziała?
- Że mamy iść jak najdalej i ją olać-wydusiła między wciąganiem nosa
Kiedy się odwróciłem zobaczyłem że pozostałe dziewczyny też płaczą a Nico patrzy na "bardzo ciekawą ścianę".
- O...okey. Ale ja jej tak nie zostawię.
- Musimy. Obiecaliśmy. Nie łamie się przysięg zmarłym.
- Yyy...Annabeth, racja? Mogę coś powiedzieć?-odezwał się Nicuś
- Nie teraz Di Angelo.
Annabeth chyba trafiła w sedno bo już się więcej nie odezwał. Ciekawe...
- To jak? Co robimy?
- Nie wiem. Mamy się nią nie przejmować ale... no to trochę nie fair.
- Ona zawsze gra nie fair.
- Nie...-Ann była zaniepokojona
- To JA powinnienem zginąć nie ona.-czułem się winny wszystkiemu
- Percy...-znowu syn Hadesa
- Di Angelo zamknij mordę!!!-wrzasnąłem
Zamurowało go ale niestety szybko się ocknął.
- Wiesz co? Może to cię wogóle nie obchodzi, Jackson ale ja jestem synem pana umarłych. Kontroluję kto umiera a kto nie, ok? Ona żyje. Jest po prostu w ciężkiej śpiączce.
- CO??? Że Oliwia?
- Tak, Jackson. Jeśli jeszcze raz odezwiesz się do mnie w taki sposób to cię po prostu walnę.
- Dobrze panie Di Angelo.
Przerzuciłem Oliwię przez ramię i ruszyłem w stronę wyjścia.
- Chodźcie. Ona żyje więc trzeba ją stąd zabrać. Idziemy.
Wyszliśmy przed jaskinię i ruszyliśmy dalej szosą. Po południu dotarliśmy do małej osady ale była tam kawiarnia więc się zatrzymaliśmy. Oliwia po drodze się ocknęła więc teraz wszyscy byli w dobrym nastroju.
- Nie będę kłamać ale już chciałam zrobić tobie całun.-oznajmiła Ann
- Mieliście się mną nie przejmować.
- Wiemy ale pomoc jest silniejsza od nas samych.-odparł Nico
Wszyscy na niego spojrzeli.
- No co?! To że jestem synem Hadesa to nie znaczy że nie mam uczuć!
- Tak więc wszyscy cieszymy się że jesteś cała i zdrowa.-stwierdziła Thalia
- To fajnie.- Oliwia odpowiedziała
- To było genialne!-wykrzyknęła Sophie- Bum! Bum! Bum! Te potwory! Atakuje się i bam! Percy rusza do akcji! I zium! Woda! I nagle DEATH.
- Nie ma to jak piękne podsumowanie Sophie.-odparł Percy
- Chyba musimy się zbierać no nie?
- Jasne! Jedziemy do Nowego Jorku!
Kasjerka powiedziała nam że o 2 odjeżdża stąd autobus na Manhattan. Tak więc czekaliśmy. Była za dziesięć druga kiedy bus przyjechał. Wsiedliśmy do niego i kierowca ruszył. Jechaliśmy długooo. Bardzo długo. W końcu zrobiło się ciemno i wszyscy zasnęli.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top