Rozdział 29

Była już 2 w nocy a my nadal świętowaliśmy moje przybycie. Opowiadałam wszystkim po kolei moją historię tak że pod koniec bolało mnie gardło. Nie narzekałam. W końcu mogłam się zobaczyć z moim bratem i przyjaciółmi po 2 niepewnych miesiącach rozłąki. Percy cieszył się najbardziej z nas wszystkich. Co chwilę mnie przytulał jakby nie mógł uwierzyć że jego mała siostrzyczka nadal żyje. Nie miałam mu tego za złe. Ta noc była najdłuższą nocą w moim życiu. Balowaliśmy aż do rana a potem Chejron wysłał nas do łóżek. Tak więc o 6 nad ranem w końcu weszłam do mojego domku. Dużo się w nim pozmieniało przede wszystkim to że było tam bardzo dużo czarnej bibuły. Kiedy w końcu położyłam się spać byłam najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Percy przytulił mnie na dobranoc i szybko zdarł bibułę. Kiedy zasnęłam przyśnił mi się mój ojciec Posejdon który mówi: "Dobra robota. Dzięki tobie twój brat żyje. Nie zginęłaś. Jesteś bardzo odważna. Moja kochan córeczka." Obudziłam się o 12. Wyszłam z domku i przeszłam się nad ocean. Po drodze mijałam obozowiczów którzy mówili mi cześć lub klepali po plecach albo przytulali. Czułam się bardzo dobrze w towarzystwie tych wszystkich znajomych twarzy. Kiedy znalazłam się nad morzem siedział już tam Percy. Z początku mnie nie zauważył ale Posejdon wysłał mu znak w postaci fali w moją stronę. Obrócił się i mnie zobaczył.
- Oliwia! Cześć! Jak tam pierwsza noc na obozie?
- Jak na razie dobrze. Tyson nas odwiedzi?-spytałam
- Może. Zaraz go poproszę. Tylko nie zdziw się jak on się zdziwi na twój widok. Powiedziałem mu.
- Ok. Wołaj.
Percy zanurzył rękę w wodzie i powiedział "Tyson chodź!" Po chwili z wody wynurzyła się postać mojego drugiego brata. Cyklopa Tysona. Przywitał się z Percym podaniem ręki. Po chwili dostrzegł mnie.
- Oliwia? OLIWIA!!!
Podleciał do mnie i ścisnął mnie swoim cyklopim uściskiem.
- Tyson. Cześć.
- Wow! Jak to jest? Zrobiłas z czymś bum?
- Tak. Z zamkiem i całym miastem.
- Wow! Ty super jesteś!
I tak spędziliśmy ze sobą południe. W końcu Tyson musiał wracać do kuźni. Pożegnaliśmy się i cyklop zniknął pod wodą.
- Co ci się stało w rękę?-zagadał brat po chwili milczenia
- Długa historia.-opowiedziałam mu o Michaelu, taksówce i potworowi.
- I ani razu nie myślałaś o mnie z tym Michealem?-spytał kiedy skończyłam
- Myślałam codziennie. Chciałam wybrać odpowiedni moment. Co noc w snach ukazywałeś mi się ty. Kocham się bardziej niż ktokolwiek inny.
- Dzięki siostra. Ta chwila na górze Tam. Była szczera. Serio.
- Wiem. Żałuję że cię nie mogłam wtedy przytulić. Ale nie chciałam cię zabić. Uwierz to jest ostatnia rzecz jaką chcę zrobić.
- Siostra... ja nie wiem co powiedzieć. Przez cały ten czas byłaś tematem moich snów. Wiedziałem że przeżyłaś ale w to nie wierzyłem. Jak się pojawiłaś wczoraj wieczorem to myślałem że dostanę zawału. Te słowa które Luke powiedział do mnie. Pewnie je słyszałaś. Że nie przyjdziesz mi z pomocą że masz mnie gdzieś. Nie wierz w nie.
- Ale ty w nie uwierzyłeś. Byłeś przekonany że Luke mówi prawdę. Że cię zostawiłam że "ta głupia Jackson nie przyjdzie ci znowu z pomocą".
- Zrozum. Sytuacja była strasznie wymagająca. Nie wiedziałem co o tym myśleć. Nie znałem Mai. Myślałem że faktycznie nie żyjesz. Spaliliśmy twój całun dwa miesiące temu...straciłem wtedy ostatnią nadzieję.
- Nie, nie straciłeś. Zawsze w twoim sercu była choćby krzta nadziei że jednak to co potwierdzają fakty nie jest prawdą. To ta nadzieja mnie ożywiła.
- Nie...ja nie mam takiej mocy jak ty.
- Ale to ja miałam zginąć. Wtedy w ten dzień mówiłam sobie: "To JA mam zginąć. Nie Percy. Nie Annabeth. Nie Nico. Nie Sophie. JA."
Percy rozpłakał się i przytulił się do mnie. Czułam się jak mama przytulająca płaczące dziecko. Byłam od mojego brata starsza o kilka miesięcy. Dokładnie to ja urodziłam się w marcu a Percy we wrześniu. 7 miesięcy. Nie jest aż tak źle. Ale jednak mój brat traktował mnie jak strasznie starszą siostrę. Siedzieliśmy tak przez chwilę. Percy oparł swoją głowę o moje ramię i patrzył na morze. Taka scena: brat i siostra. Zadumę przerwał nam głos konchy. Pierwszy obiad w obozie. Ruszyliśmy na stołówkę i usiedliśmy przy stole Posejdona. Ja byłam dumna że jestem potomkinią boga mórz. Percy był dumny że ma taką odważną i niezależną siostrę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top