Rozdział 22
Zdecydowałam że zrobię to w nocy kiedy wszyscy będą spać. Chejron dostarczał mi posiłki ze stołówki. Nawet tam nie pozwalał mi chodzić. O 20 wszyscy byli w domkach po kolacji. Chejron już do mnie nie przyjdzie. Ubrałam się i spakowałam plecak. Teraz została decyzja co zrobić z oknem. Wpadłam na pomysł liny. Przywiązałam ją do łóżka i spuściłam na dół. Nie sięgała do końca ale miałam to gdzieś. Wyszłam przez okno i chwyciłam się liny. Zeszłam na wysokość 2 piętra i lina się skończyła. Postanowiłam zeskoczyć. Odbiłam się od ściany i wylądowałam na nogach. Trochę mnie zabolały żebra ale nie było najgorzej. Ruszyłam w stronę granicy obozu. Musiałam dostać się na drugi koniec kraju ale wypróbowałam znany mi sposób. Zamieniłam się w wodę i przeleciałam do Nowego Jorku. Potem po chwili odpoczynku już byłam w Los Angeles. Po drodze jednak miałam chyba z 20 przystanków i kiedy znalazłam się w mieście było już popołudnie. Zadzwoniłam iryfonem do Perciego i zobaczyłam że Nico, Percy i Sophie ciągną resztkami sił jakieś bryły. Chyba mieli to robić albo umrzeć. Annabeth natomiast podtrzymywała niebo. Wyglądało na to że robiła to od wczoraj. Miała podkrążone oczy od nie przespanej nocy. Percy krzyczał że to on będzie to robił ale Luke chyba wolił męczyć Ann. Pozostała trójka też miała podkrążone oczy i wyglądała równie źle jak Ann. Za chwilę będzie już za późno. Pobiegłam w stronę góry. Kiedy dotarłam tam była już 15. Weszłam w mgłę myśląc o zamku. I nagle jest! Pojawił się czarny zamek z otworem w dachu na niebo. Pobiegłam w tamtą stronę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top