Rozdział 22
~*~
*Hirako*
Gdy otworzyłam oczy ujrzałam różowawe niebo i białe chmury. Leżałam wśród chmur na przeźroczystej platformie. Z westchnięciem zaczęłam analizować moją aktualną sytuację. Powinnam być martwa, to było pewne. NerveGear powinien mi usmażyć mózg zaraz po tym jak moje ciało się rozpadło. Jestem pewna, że przebiły mnie wtedy na wylot dwa miecze. Z westchnięciem spojrzałam na widoki w przestrzeni. Chmury, słońce, niebo. Wszystko było piękne, ale przecież to były tylko piksele i zbiór liczb. Wywołałam menu, a następnie kliknęłam w profil. Tam zamiast zobaczyć mojej postaci i uzbrojenia, była tabliczka.
"ROZPOCZYNAM OSTATNIĄ FAZĘ: 71%"
Zamknęłam wszystkie otwarte okna i usiadłam na krawędzi platformy, podnosząc zgiętą w kolanie nogę do brody i objęłam ją rękoma, a drugą puszczając wolno. Najprawdopodobniej, gdy odliczanie się zakończy urządzenie spali mi mózg. O dziwo przyjęłam tę informację informację ze spokojem. Chyba już dawno oswoiłam się z myślą, że umrę. Prawdopodobnie uświadomiłam to sobie za nim weszłam do tej śmiercionośnej gry. W końcu moje zdrowie nie było najlepsze, a lekarze nigdy nie byli zadowoleni z moich wyników. Z westchnięciem opuściłam nogę w dół i położyłam się plecami na posadzce. Patrząc na to niebo czułam niewyobrażalny spokój i ulgę. Zamknęłam oczy, ale otworzyłam je, gdy usłyszałam komputerowy, kobiecy głos.
"7 LISTOPADA O GODZINIE 14:55, GRA ZOSTAŁA UKOŃCZONA"
"Czyli wygrał."- Stwierdziłam w myślach, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
Boże co za ironia! Gra została zakończona, a ja i tak zaraz umrę. Z moich ust wydostał się sztuczny śmiech, ale zaraz przestałam zasłaniając sobie oczy prawą ręką. Chociaż zasłużyłam na to. W końcu też pomagałam wujkowi i mimo wszystko byłam współwinna tej tragedii. Westchnęłam, a następnie podniosłam się na równe nogi. Otrzepałam spodnie z niewidzialnego kurzu i spojrzałam przed siebie. Zmarszczyłam brwi, widząc przed sobą znajomą mi postać, która stało odwrócona do mnie tyłem. Co on tutaj do cholery robił? Powinie zostać wylogowany, w chwili, gdy gra została ukończona.
- Kirito?- Odezwałam się niepewnie za nim zdążyłam pomyśleć.
Chłopak słysząc mój głos zesztywniał, ale po chwili odwrócił się przodem do mnie. Na moje usta cisnęło się masa pytać, ale nie miałam odwagi choćby jednego zadać. On znał prawdę. Znienawidził mnie.
- Przepraszam.- Usłyszałam z jego ust, a ja zmarszczyłam brwi.- Umarłem.
- Głupek. Idiota.- Zaczęłam stawiać szybkie kroki w jego stronę, a mój głos drżał.- Matoł pieprzony.- Z moich oczu potoczyły się łzy i chciałam się do niego przytulić, ale przypomniałam sobie, że może tego nie chcieć.
On chyba widząc moje wahanie przyciągnął mnie do siebie, a ja wtedy się w niego wtuliłam. Jego ręce ciasno owinęły się wokoło mojego ciała, jakby myślał, że zaraz zniknę. Po dłuższej chwili odsunął mnie od siebie i splótł ze sobą nasze dłonie. Stanął obok mnie, a następnie rozejrzał się.
- Co to za miejsce?- Zapytał
Wzruszyłam ramionami i spojrzałam w dół. Ujrzałam tam rozpadający się zamek Aincrad. Chwyciłam jego brodę wolną ręką i skierowałam jego twarz na ten widok. Patrzyłam na to z lekkim smutkiem. Mimo wszystko spędziłam tutaj najwspanialszy czas w całym moim życiu.
- Zapera dech w piersiach, co?- Usłyszałam jego głos kilka metrów od nas.
Spojrzałam na mojego wujka, który z obojętnym wyrazem twarzy patrzył na Aincrad.
- Kayaba Akihiko.- Zwrócił się do niego zaskoczony czarny szermierz.
- Obecnie jednostka centralna znajdująca się na 5 piętrze piwnicy Argusa kasuje wszystkie dane gry z dysków twardych. - Wyznał.- Za jakieś dziesięć minut po tym świecie pozostanie tylko wspomnienie.- Dodał patrząc na rozpadający się zamek.
- A co z pozostałymi graczami?- Zapytał Kirito.
- Nie musicie się martwić. Przed chwilą...- Mówiąc to wywołał lewą ręką panel sterowania.- ...6147 (sześć tysięcy sto czterdzieści siedem) pozostałych przy życiu graczy zostało wylogowanych.
- Co z tymi czterema tysiącami, którym się nie udało dotrwać do końca?- Zapytałam bojąc się jego odpowiedzi.
- Ich świadomość już nigdy nie powróci. W obydwóch światach śmierć oznacza bezapelacyjny koniec gry.- Wyjaśnił, a ja westchnęłam.- Tomo, ja nigdy nie chciałem byś się obwiniała za ich śmierć. To miało Ciebie zająć, byś się nie poddała. Szczerze to na początku nawet nie chciałem wykorzystać twoich projektów, ale były lepsze niż te, które miały być.- Wyznał, a ja się słabo uśmiechnęłam.
- Rozumiem, jednak to nic nie zmienia. To ja stworzyłam potwory, które zabiły tych ludzi.- Powiedziałam ze smutkiem. Po moich słowach zapanowała cisza, którą po chwili przerwał Kirito.
- Dlaczego? Po co to wszystko było?
W tym momencie z większym zainteresowaniem zaczęłam się przyglądać mojemu wujkowi.
- Hmm... Dlaczego, co?- Odezwał się, ale byłam przekonana, ze pyta samego siebie.- Szczerze to już sam dawno temu zapomniałem dlaczego. Właśnie, dlaczego?- Zapytał ponownie kierując pytanie do samego siebie i uniósł przy tym lekko podbródek.- Kiedy zacząłem pracować nad systemem full-dive... Nie, nie, na długo przed tym prześladowała mnie myśl o stworzeniu miejsca wykraczającego poza ograniczenia realnego świata. Pamiętasz Tomo jak Ci o tym opowiadałem?- Pokiwałam twierdząco głową, gdy byłam w szpitalu i mnie odwiedzał nie raz opowiadał mi o wiszącym w przestworzach zamku.- A teraz ujrzałem, jak ktoś niszczy tamte bariery mojego dzieła.- Kontynuował znów patrząc na Aincrad.- Jak długo byłem opętany wizją tego zamku unoszącego się w powietrzu?- Wzruszyłam ramionami, nawet ja tego nie wiedziałam. Chociaż mam jak narzekała na wujka, nie raz wspominała, że już w dzieciństwie o tym gadał.- Od dawien dawna marzyłem żeby opuścić prawdziwy świat i udać się do tego. Wiesz, Kirito, dalej wierzę, że w jakimś świecie to miejsce istnieje naprawdę.- Mówił, a ja się uśmiechnęłam. Chciałabym to zobaczyć.
- Byłoby miło.- Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej słysząc słowa czarnego szermierza.
- Właśnie! Zapomniałbym.- Zabrał ponownie głos.- Gratuluję wam ukończenia gry.- Oznajmił, a ja zaskoczona zmarszczyłam brwi.- Tomoka.- Zwrócił się tym razem do mnie.- Wiesz, co może się stać? Ty naprawdę możesz umrzeć po wylogowaniu albo zapaść w śpiączkę. Twój organizm jest zbyt słaby, aż dziw, że wytrzymał dwa lata w takich warunkach.- Wyjaśnił.
- Wiem, wiedziałam to od początku.- Wyznałam, a wtedy poczułam jak chłopak ściska mocniej moją rękę.
- Przeproś ode mnie mamę, jeśli się obudzisz.- Poprosił, a ja z uśmiechem przytaknęłam.
- Dobrze.
- Na na mnie już chyba pora.- Stwierdził i odwrócił się do nas plecami.- Pamiętaj Tomoka, że cię kocham.- Krzyknął, a następnie rozpłynął się, a po nim został tylko szary dym, który wiatr rozdmuchał.
- Też cię kocham wujku.- Wyszeptałam czując narastającą gulę w gardle. Wytarłam oczy wolną ręką czując nadchodzące łzy. Pociągnęłam nosem i spojrzałam na czarnowłosego.- Kirito, wysłuchaj mnie, proszę.- Poprosiłam patrząc mu prosto w oczy, a gdy się zgodził, kontynuowałam.- Od kiedy tylko pamiętam miałam problemy zdrowotne. Nie tylko słaba odporność, ale i choroba, której lekarze nie potrafili zidentyfikować. Moim domem był szpital, a przyjaciółmi pielęgniarki. Aizako poznałam, gdy trafiła na oddział z zapaleniem płuc. Zaprzyjaźniłyśmy się i tak zostało do teraz. Jednak cztery lata temu chciałam się poddać. Miałam dość szpitali i tego całego gówna w jakim siedziałam. W wieku prawie dwunastu lat myślałam o śmierci, ale wtedy wuja zaproponował mi pracę przy SAO. Gdy skończyłam dwanaście lat zaczęłam pracować nad projektem potworów i dlatego większość Boss'ów jest mojego autorstwa. Jednak nic nie wiedziałam o planach wuja. Razem z matką nie chcieli mi pozwolić grać w SAO. Twierdzili, że to zagrozi mojemu zdrowiu i mieli rację. Najprawdopodobniej zaraz po wylogowaniu nie obudzę się, a w najgorszym wypadku umrę. Wiedziałam o tym od samego początku, ale nie chciałam zostawiać Aizako samej. Miałyśmy wejść do gry razem w dniu premiery, ale przez to, że nie mogłam wziąć gry od wujka, stałam trzy dni w kolejce po grę razem z nią. Jak już wracałyśmy do domu z zakupioną grą dostałam ataku i trafiłam do szpitala. Zostałam wypuszczona następnego dnia i dowiedziałam się o wszystkim. Weszłam do gry po premierze chcąc chronić Aizako i by odpokutować swoje winy. Nie liczyło się dla mnie moje życie, ale ty to zmieniłeś.- Skończyłam swój długi monolog, a Kirito patrzył na mnie zaskoczony.
- Wiesz Hirako, ty też mnie zmieniłaś.- Oznajmił z uśmiechem.
Spojrzeliśmy znów na Aincrad, gdzie Rubinowy Zamek, znajdujący się na samym szczycie tej konstrukcji złamał się w pół. Podeszliśmy do krawędzi platformy i usiedliśmy ze spuszczonymi na dół nogami opierając się o siebie nawzajem patrząc na to widowisko.
- To jest pożegnanie.- Zwróciłam się do chłopaka.
- Nie.- Zaprzeczył.- Ty się obudzisz i tak jak sobie obiecaliśmy, spotkamy się.- Powiedział pewnie.
- Ale nie...
- Nie ma "Ale". Obudzisz się i koniec kropka.- Przerwał mi, a ja się zaśmiałam.
- Dobrze. Jednak musisz mi zdradzić swoje prawdziwe imię by to nastąpiło.- Mówiąc to pstryknęłam go w czoło.
- Ała! To bolało.- Mruknął rozmasowując obolałe czoło.- Kirigaya Kazuto.- Odpowiedział.- W zeszłym miesiącu skończyłem szesnaście lat.- Dodał, a ja zaczęłam się śmiać.- No co?
- Kazuto? Ładnie, pasuje Ci.- Oznajmiłam.- Mogę Ci mówić po imieniu?- Zapytałam, a on pokiwał głową twierdząco z lekko czerwonymi policzkami.- Śmieję się, bo jesteś ode mnie młodszy. Nie dużo, ale nadal młodszy.- Powiedziałam z dumą na co on się tym razem zaśmiał.- Hirata Tomoko, w czerwcu skończyłam szesnaście lat.- Pochwaliłam się.
- Naprawdę dużo jesteś starsza, staruszko.- Dogryzł mi, a ja go uderzyłam łokciem w brzuch.- Ała! To jest przemoc!- Krzyknął, a ja wytknęłam mu język.- Masz inaczej na nazwisko.- Stwierdził, gdy już się uspokoiliśmy, a ja w odpowiedzi kiwnęłam głową.
- Mam nazwisko po ojcu.- Wytłumaczyła, a on pokiwał w zrozumieniu głową.- A Akihiko jest bratem mojej mamy.
Po tych słowach zapadła komfortowa cisza. Patrzyliśmy w dal, a ja czułam pierwszy raz w życiu prawdziwy spokój. Wzięłam głęboki wdech i wydech, a następnie w obie swoje dłonie chwyciłam jego jedną rękę, na co on spojrzał na mnie pytająco.
- Kirito. Naprawdę się cieszę, że cię poznałam. Dziękuję Ci, że mogłam spędzić z tobą tyle czasu. Jednak żałuję, że nie było go więcej. To był naprawdę najlepszy okres w moim krótkim życiu.- Wyznałam ze szczerym uśmiechem na ustach.- Naprawdę Ci dziękuję i wiesz co? Kocham cię. Nie zapomnij o tum, proszę.
Po moich słowach chłopak się uśmiechnął i przysunął się do mnie i złożył na moich ustach czuły pocałunek. Jasne światło nagle błysnęło i pochłonęło nas. Jednak przed tym usłyszałam cztery słowa, "Też cię kocham, Hirako.". Z uśmiechem pozwoliłam sobie zniknąć.
Następnie zapanowała ciemność, która nie chciała zniknąć.
~*~
Yooooooo!!!!!!!!
Za pewne was już nie dziwi to, że wstawiam następny. To jest już ostatni rozdział na dzisiaj i ogólnie z tej serii. Yep, to już koniec tej historii. Jutro wieczorem powinny pojawić się podziękowania. Od razu mówię, że trzeciej części najprawdopodobniej nie będzie, przynajmniej nie planuję na ten moment. Szczerze nawet nie byłoby sensu tego kontynuować, bo sami widzicie jak to się zakończyło. Po prostu nie ma Happy End'u i od początku nie miało go być.
Wyjaśnię wam też dlaczego dzisiaj pojawiły się aż cztery rozdziały. Wczoraj, gdy zabrałam się za pisanie rozdziału w moim zeszycie napisałam tę historię do końca, ale wyszła ona naprawdę długa. Łącząc te wszystkie rozdziały 5000 słów. Nie chciałam robić jednego długiego, więc podzieliłam go na cztery części robiąc polsaty i stwierdziłam, ze wstawię wszystkie dzisiaj.
Jest to ostatnia z moich wszystkich niespodzianek i mam nadzieję, że to opowiadanie podobało się wam. SAO ogólnie było moim pierwszym anime, a ten pomysł o tym opowiadaniu zawitał w mojej głowie już rok temu, ale dopiero w wakacje stwierdziłam, że je napiszę. Moja Decyzja według mnie jest jedną z najlepszych moich książek. Jestem z niej najbardziej zadowolona.
Dobra koniec tych ckliwych gadek. Dziękuję wam za to, że zostaliście ze mną do końca. Dziękuję też osobą, które przyjdą tu o wiele później i to wszystko przeczytają. Szczerze to serio smucę się, że to już koniec. Całe opowiadanie zajęło mi jakieś pół roku razem z przerwą.
Naprawdę dziękuję wam za ten wspaniały czas, dobra kończę, bo zaraz nie zmieszczę się w tych piętnastu minutach. Zostały tylko dwie. Do zobaczenia w podziękowaniach! (Nadal nie mam moich cukierków). Minuta. I oficjalnie to już koniec...
Bayoooooooo!!!!!!!!!!!
Kazenakii
PS.
KOMENTUJCIE!!!!!!
ORAZ
GWIAZDKUJCIE!!!!!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top