Rozdział 21

~*~

*Hirako*

Kirito wykonał atak jako pierwszy, biegiem ruszył na swojego przeciwnika i rozciągając ręce w przeciwne stronę, a następnie je krzyżując wykonał atak dwoma mieczami, ale siwowłosy bez problemu go zablokował, używając tylko swojego miecza. Na początku czarnowłosy był w defensywie, a Kayaba w ofensywie. Po chwili dowódca Rycerzy Krwi wykonał swój pierwszy atak, a Kirito uchylił się do tyłu, przez co ostrze przycięło mu kawałek grzywki. W większości to czarny szermierz atakował, a jego przeciwnik działał tylko w obronie. Mój wujek miał ułatwioną sprawę, bo to on stworzył skill'e chłopaka, więc blokował je bez większego wysiłku. Walka z mojej perspektywy wglądała jak taniec trzech ostrzy i jednej tarczy. Walka była zacięta, a po obu było widać, że biorą to na poważnie i, że każdy z nich chcę wygrać.  Gracze co po chwilę przechodzili z defensywy do ofensywy i na odwrót. Siwowłosy wykonał atak, a chłopak zablokował go krzyżując swoje miecze. Czarny szermierz odskoczył na moment, by po sekundzie się rozbiec i z jeszcze większą prędkością zaczął wykonywać ataki. Jego ruchy z każdym machnięciem miecza przyśpieszały co raz bardziej. W około walczących graczy utworzyła się chmura kurzu i zniknęli z pola widzenia. Jedynie dźwięk ocierających się o siebie broni dawał nam świadomość, że walka nadal się toczy. Chmura po jakimś czasie opadła, a mężczyźni odskoczyli od siebie. Czarny miecz Kirito został złamany na czubku. Z przerażeniem podparłam się rękoma o posadzkę i spróbowałam wstać. Zresztą i tak z marnym skutkiem. 

- Nawet nie próbuj.- Usłyszałam głos Aizako, gdy upadłam z powrotem na ziemię. 

Zignorowałam jej słowa i spróbowałam po raz kolejny. Gdy mi się udało stanąć na dwóch nogach, używając swoich wszystkich sił ruszyłam w stronę, zmierzających na siebie mieczami graczy. Skoczyłam między nich przyjmując na siebie ataki z dwóch stronę, chroniąc obu przed chwilowym wzajemnym pozabijaniem się. W moich działaniach był też akt desperacji by nie oglądać śmierci któregokolwiek z nich. Miecz mojego wujka przebił mi się przez brzuch, a broń czarnowłosego przebiła mi na wylot klatkę piersiową. Oboje od razu puścili swoje bronie i cofnęli się o jeden krok. Kaszlnęłam upadając na kolana. Przebicie przez dwa miecze nie było najprzyjemniejszym uczuciem jakiego doświadczyłam w moim życiu. Mój pasek HP w zastraszającym tempie spadł do zera, a następnie rozpadł się na kawałki. Miałam już opaść na ziemię, ale w ostatniej chwili Kirito złapał mnie, chroniąc przed zderzeniem z ziemią. 

- Hirako, cholera przepraszam. Nie, ty, ty... Ty nie możesz umrzeć!- Krzyknął, a ja się słabo uśmiechnęłam. 

- Nie przepraszaj. To ja powinnam to zrobić.- Wyszeptałam.- Pamiętaj, że cię kocham. Ja już nie przeżyję, ale ty masz to wygrać, nie patrząc na mnie. Masz wydostać się z tego świata. Żegnaj, kocham cię.- Wyszeptałam zamykając oczy.

* * *

*Kirito*

Jej ciało zaraz po skończeniu swojej wypowiedzi zrobiła się przeźroczysta, a później w moich dłoniach rozpadła się na miliony niebieskich, błyszczących kryształków. Z desperacją chciałem złożyć je w całość, by ją znów zobaczyć, by znowu była obok mnie, by śmiała się razem ze mną, by uśmiechała się tylko dla mnie i żeby znowu powiedziała do mnie "Kocham cię", a następnie złożyła pocałunek na moich ustach. Upadłem na kolana, a jeden z pozostałych kawałeczków z ciała mojej ukochanej rozbił mi się na zewnętrznej części dłoni. 

- Nie programowałem sposobu na samodzielne zdjęcie z siebie paraliżu, a jednak takie błędy się zdarzają.- Usłyszałem nad sobą głos Kayaby.

Zacisnąłem mocniej pięści i starałem się powstrzymać swoje łzy przed wypłynięciem. Obok mnie leżał miecz Hirako, który był w odcieniach niebieskiego, który dziewczyna uwielbiała. Chwyciłem go w swoją rękę, a w drugą wziąłem swój miecz, który był jeszcze cały. Moim ciałem zawładnął gniew, gdy usłyszałem jego nieczułe słowa.

- To była twoja rodzina, a ty reagujesz słowami "Takie rzeczy się zdarzają"?!- Warknąłem biegnąc w jego stronę.

Zablokował mój atak i podniósł swój miecz. Obiecałem sobie i jej, że wygram, że opuścimy tą grę. Wiem, nie ma jej już, ale nie mogę pozwolić by jej śmierć poszła na marne. Mężczyzna westchnął przeciągle, gdy po raz kolejny nie trafiłem w niego. Widok przebitego ciała ciągle miałem przed oczami. Siwowłosy wybił mi moje ostrze z lewej dłoni, powiodłem wzrokiem za bronią aż ta nie upadła na ziemię, a po chwili zacisnąłem zęby. Wszystko zniszczyłem. Nasze marzenia, nasze plany. Odebrałem jej życie własnymi rękoma, a obiecałem jej, że ją ochronię. Poczułem jak zimny metal przebija mnie na wylot, przez co skrzywiłem się czując nieprzyjemne uczucie. Spuściłem wzrok na broń wbitą w mój brzuch, a następnie na właściciela miecza. Moje ciało było bezwładne i nie chciało mnie słuchać, gdy chciałem się odsunąć. 

TO JUŻ KONIEC.

W moich myślach pojawiły się te trzy słowa. Chciałem już zamknąć oczy i odpuścić, ale wtedy poczułem jak ktoś chwyta mnie za rękę. Ciężko otworzyłem oczy, a tam ujrzałem Hirako, która trzymała mnie za dłoń. Mam omamy?

"Nie możesz się teraz poddać. Pamiętasz co mi obiecałeś? Masz to wygrać nie patrząc na mnie."

Usłyszałem jej słowa i zacisnąłem dłoń na rękojeści miecza. Dziewczyna pomogła mi unieść rękę, ale w tym samym czasie mój pasek życia spadł do zera, a przed moimi oczami pojawiła się tabliczka z napisem "You are dead". Czułem jak moje ciało opada do tyłu, a następnie się rozpada.

"Naprawdę tak chcesz to zakończyć? Ja wiem, że dasz radę."

Ponownie usłyszałem jej głos. Poczułem jak ktoś mnie popycha do przodu, ciężko zrobiłem jeden krok w stronę Kayaby Akihiko. Siwowłosy zdezorientowany cofnął się o kilka centymetrów. Dziewczyna pomogła mi unieść rękę z jej mieczem. Następnie jednym ruchem wbiłem niebieskie ostrze w mężczyznę. Jego pasek HP spadł do zera, a później rozpadł się. Przeniosłem wzrok na dziewczynę, która trzymała moją dłoń.

"Czy to wystarczy?"

Zapytałem w myślach, a ona pokiwała z uśmiechem twierdząco głową, a następnie zniknęła pozostawiając po sobie lekki podmuch wiatru. Spojrzałem na jej niebieski miecz i z uśmiechem na ustach, i ulgą pozwoliłem mojemu ciału rozpaść się na tę cholerne błyszczące, niebieskie kryształki. 

* * *

*Narratoe*

Niebieskie, błyszczące odłamki kryształu po Kayabie Akihiko przeleciały po niebieskim, sztucznym niebie nad głowami graczy. Na całym Aincrad'zie można było usłyszeć kobiecy głos.

"7 LISTOPADA O GODZINIE 14:55, GRA ZOSTAŁA UKOŃCZONA"

~*~

WITOM, WITOM!!!!! (YOOOOOOOOOO!!!!!!)

Ups... Capsa nie wyłączyłam od poprzedniego rozdziału xD Mam nadzieję, że dzięki temu rozdziałowi wybaczycie mi tego polsata w poprzednim rozdziale. 

Ktoś mnie jeszcze tutaj kocha? Albo chociaż lubi?

Tjaaaaaaa potrzebuje miłych słów dla mojego ego ;-; 

Wgl. Znów może być Deja vu! Przepraszam was za to, ale no cóż to nie szczere, bo jakoś nie specjalnie żałuję. Teraz raczej się już tak nie rozpiszę, bo zbytnio nie mam o czym.

No, ale znów trochę romansidła włożyłam, ale uwielbiam takie momenty *0* Tak jestem zagorzałą fanką romansów B) Sam rozdział dobija do 1000 słów, bez tej mojej bezsensownej paplaniny. 

Uprzedzam (na samym końcu), że jeśli nie przeczytałeś/aś poprzedniego rozdziału to polecam się cofnąć by go przeczytać, bo inaczej nic nie będziesz rozumieć. 

Nadal czekam na moje cukierki i nadal mój telefon cały czas wibruje przez Wattpad'a. Swoją drogą zaraz się chyba rozładuję, bo ma mało procentów. Trzeba będzie go podłączyć.

Pewnie się zastanawiacie po co o tym wszystkim gadam? A gdzie tam pewnie mało was to interesuję. Po prostu jakoś muszę zapełnić ten czas do 17:15 ;-; A zostało jeszcze sześć minut i się nudzę. 

Zaraz jak skończę Wattpad'a ogarniać to będę musiała w swoim pokoju podłączyć komputer, bo teraz siedzę na mamy xd

Trzy minuty ;-; Dwie minuty :3 Minuta ^^ I JUŻ!!!!!!!

Bayooooooooo!!!!!!!

Kazenakii

PS.

KOMENTUJCIE!!!!!!

ORAZ 

GWIAZDKUJCIE!!!!!!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top