Rozdział 9
– Babskie sprawy –
Zaraz po tym jak weszła do domu, skierowała się do gabinetu, spisując argumenty markerem na tablicy. Nie chciała żadnego zgubić podczas rozmowy. Gdy uznała, że wszystkie już ma, wzięła telefon i wybrała numer do Nezu. Odebrał po trzech sygnałach.
– Zastanawiałem się, kiedy się odezwiesz – przyznał na powitanie. – Czego potrzebujesz?
– Przeanalizowałam naszą sytuację, jako szkoły – poinformowała na wstępie. – Po pierwsze, zgadzam się na wie pan co. Po drugie, uważam, że nie możemy dalej stać w miejscu. Odbudowę szkoły powinniśmy zacząć od kampusu.
– Przeszło mi to przez myśl, ale czy nie warto by najpierw odbudować budynku samej szkoły?
– Szkoła jak sam pan zauważył potrzebuje sporej modernizacji, nad którą już zaczęłam pracować. Nie zmienia to faktu, że nie możemy dłużej trzymać uczniów bezczynnie w domach lub na stażach u bohaterów – wyjaśniła. – Obawiam się, że jeśli nie wrócimy do systemu szkolnego, nasi uczniowie będą mieli wodę z mózgu.
– Rozumiem twoje zmartwienie – przyznał Nezu. – Jednak, jak zamierzasz wyjaśnić rodzicom naszych uczniów oraz społeczeństwu, dlaczego przy braku szkoły zbieramy uczniów w jednym miejscu?
– Bardzo prosto. By szkoła mogła przejść modernizację, potrzebuję ich pomocy – odpowiedziała. – Zbierając ich w akademikach, nie tylko zacieśniamy więzi przyjacielskie pomiędzy uczniami, co będzie miało w przyszłości dobry wpływ na ich psychikę, ale również jesteśmy wstanie nauczać ich nawet w systemie polowym. Wrócą do szkoły, która będzie istniała bez budynku. Na razie.
– Słuszna argumentacja – potwierdził. – Zechciałabyś ją przedstawić na konferencji prasowej, która odbędzie się za kilka dni? Prasa oraz komisja mocno naciskają na wyjaśnienie aktualnej sytuacji szkoły. Mógłbym wtedy od razu poinformować ich o zmianach, jakie planujemy wprowadzić.
– Chyba nie mam innego wyjścia, niż się zgodzić – powiedziała, choć tak naprawdę wcale nie uśmiechało jej się publiczne wystąpienie. Nie czuła się odpowiednią osobą do wystąpień publicznych. Miała zbyt dużą umiejętność gadania niepotrzebnych głupot i była tego świadoma.
– W takim razie wyślę ci wszystkie potrzebne informacje i ustalenia w mailu. Zastanów się co chcesz powiedzieć i jak chcesz się zaprezentować. To wszystko może wpłynąć na ostateczny wynik tej konferencji – poinformował.
– Obiecuję, że nie zawiodę – odparła. – I dyrektorze, dziękuję za zaufanie.
– Rzadko widuje się bohatera z takim poczuciem obowiązku jak ty – stwierdził. – No dobrze. Zapewne masz wiele do zrobienia.
– Racja. Do widzenia – pożegnała się, po czym rozłączyła.
Usiadła na fotelu stojącym przy wejściu do gabinetu i zamyśliła się. Co powinna teraz zrobić? Nezu zapewne wyśle jej informacje dopiero wieczorem, a przed nią długie, samotne popołudnie. Dopiero po chwili przypomniała sobie, że przecież zaprosiła Shiori na jutro na kawę.
Weszła więc ponownie w kontakty i wybrała numer Midnight. Pierwszym co usłyszała, jak kobieta odebrała, był szum rozmów.
– Cześć, przeszkadzam? – zaczęła.
– Nie, skąd. Chodzę właśnie po galerii i się nudzę – odpowiedziała.
– A masz jakieś plany na jutro? Bo zaprosiłam Taian na kawę i z tobą też się chętnie zobaczę – zaproponowała Cela, mając nadzieję, że bohaterka się zgodzi.
– Nie mam planów ani na jutro, ani na nigdy. Dopóki nie odbudują szkoły nie mam co robić. Ej, jaki masz rozmiar cycków, bo patrzę właśnie na mega komplet i bym ci kupiła.
– Za skarby! – zaoponowała od razu, obawiając się tego, co przyjaciółka może mieć na myśli, mówiąc o mega komplecie.
– No weź! To nic zbereźnego. Zwykły stanik i majtki. Czarne, koronkowe, wygodne. Mam podobne – wyjaśniła czarnowłosa.
– Przysięgasz?
– Słowo bohaterki. Gadaj, bo już mam namiar na super kieckę – naciskała, a Cela ugięła się, podając rozmiar.
– Co za to chcesz?
– Nic nie chcę! – powiedziała. – To na którą robisz tę kawę?
– Szesnasta? – zaproponowała.
– Będę.
– Podeślę ci zaraz adres – ucieszyła się, choć wiedziała, że przez to spotkanie będzie musiała posprzątać cały dom i zastanowić się nad jakąś przekąską. No i wysłać Dabiego z dala od nich. W końcu, nie chciała, żeby Taian zeszła na zawał, gdy zobaczy poszukiwanego złoczyńcę w domu swojej ukochanej przyjaciółeczki.
– No tak! Zapomniałam! Bo ty masz nowy dom!
– Podobno pomogłaś go urządzić.
– No Nezu coś mnie pytał jak żyjesz, ale nie widziałam ani domu, ani efektu końcowego – wyjaśniła. – Wybacz, ale muszę kończyć. Przecena na oku.
– Tylko nie zbankrutuj – przestrzegła ją Cela, po czym zakończyła połączenie.
Całe popołudnie i właściwie część wieczoru Cecylia spędziła na sprzątaniu. Z braku innych zajęć postanowiła umyć każdy możliwy zakamarek domu, co pozwoliło jej również zebrać myśli. Dzięki temu, udało jej się względnie dojść do porozumienia ze swoimi myślami i pogodzić się z całokształtem sytuacji.
Z myślą że zapewne rano przyjdzie jej przeprowadzić ciężką rozmowę z Dabim, położyła się spać.
***
Gdy rano wstała miała nadzieję poczuć zapach kawy lub czegokolwiek innego. Usłyszeć stukanie talerzy lub chociażby dźwięk telewizji. Ale zastała jedynie grobową ciszę i zapach środków czystości, który w aktualnym natężeniu jedynie sprawił, że ją zemdliło. Natychmiast otworzyła okno i odczekała, aż poczuje się lepiej. Gdy tak się stało, wzięła telefon do ręki sprawdzając godzinę. Niestety, zastała na nim również powiadomienie o wiadomości. Kliknęła je, a przed jej oczami ukazała się krótka treść.
Od: Toya
Będę dopiero wieczorem, muszę jeszcze coś załatwić.
Choć ta wiadomość jej nie ucieszyła, przynajmniej wyjaśniła kwestię ciszy w domu. Tak więc przed Celą stało kolejne kilka długich godzin nic nierobienia. Założyła więc coś wygodnego i ruszyła do kuchni zastanawiając się co zjeść na śniadanie. Ostatecznie uznała, że zrobi pastę z awokado. Rozsmarowała ją na tostach i usiadła przed telewizorem, puszczając kolejny odcinek serialu, który zaczęła dnia poprzedniego podczas sprzątania.
Czas do szesnastej zleciał jej niewiarygodnie szybko. Nim się spostrzegła, usłyszała dźwięk domofonu. Podeszła do drzwi spoglądając na wyświetlacz pokazujący obraz z kamery na bramie. Z radością dostrzegła zarówno Shiori jak i Midnight więc otworzyła bramę, następnie łapiąc za klamkę drzwi i je również otwierając.
Od razu gdy brama się otworzyła, dostrzegła miny kobiet, które gdyby anatomia na to pozwalała, zbierałyby szczęki z chodnika. Gdy dostrzegły Cecylię w drzwiach, obie rozpromieniały, choć zaskoczenie na ich twarzach dalej zostało. Podeszły do niej, obie wręczając jej siatki. Ta od Midnight zawierała zakupy, które kobieta zrobiła dla Celi, gdy rozmawiały przez telefon, za to ta od Shiori zawierała różne wypieki. Szatynka podejrzewała, że były to po prostu nadprogramowe słodycze z kawiarni, które Taian postanowiła przynieść do kawy.
– Czujcie się jak u siebie – przywitała je z uśmiechem.
– Żartujesz? Ja w życiu nie będę miała takiej chaty – odpowiedziała Taian, wchodząc w głąb domu zaraz po zdjęciu butów. Midnight zrobiła to samo. – Ile ty tu masz pokoi? – zapytała, patrząc najpierw na schody, a potem w kierunku kuchni.
– Dwie sypialnie na dole, cztery na górze. Dwie łazienki, pralnia i biuro – wyliczyła, mając nadzieję, że niczego nie pominęła.
– To jest dom nauczycielki czy prezydenta? – zapytała Midnight, zaglądając za zasłony ograniczające widok na ogród.
– Nauczycielki, wicedyrektorki i bohaterki w jednym – odpowiedziała dumnie Cela, wyjmując słodycze od Shiori na blat wyspy. Swoimi słowami zwróciła uwagę obu przyjaciółek.
– Żartujesz – powiedziały równocześnie.
– Awans był pierwszym o czym Nezu raczył mnie poinformować.
– No to gratuluję! Trzeba będzie to opić – stwierdziła Taian. – Masz coś dobrego?
– Dzisiaj serwuję tylko kawę, herbatę i soki – poinformowała. – Na co macie ochotę?
– Kawa. Mocna, czarna z cukrem – poprosiła Midnight, a Shiori przyglądała się Celi badawczo. Po chwili podeszła od niej, obeszła przyglądając się z każdej strony, po czym dźgnęła ją palcem w żebra.
– Wątroba ci nie wyrabia czy macie wpadkę? – zapytała, uważnie obserwując reakcję szatynki.
– Wszystko wam opowiem – ucięła. – Też chcesz kawę?
– Czyli wpadka – stwierdziła Shiori, rozsiadając się na kanapie. – Jak już nie chcesz polewać, to chociaż powiedz, że masz sok jabłkowy.
– Mam.
– To w szklance z lodem poproszę. Muszę choć udawać, że to oblewam, abstynentko. Jak tak można, dlaczego nic nie powiedziałaś jak się widziałyśmy? Kupiłabym ci coś – żaliła się. – Kayama, a ty wiedziałaś? – zwróciła się do czarnowłosej bohaterki.
– Nic. – Bohaterka pokręciła głową. – Lumi, serio? – Spojrzała na zielonooką, a ta skinęła głową, w końcu potwierdzając. – Nie gadaj. Kiedy? Z kim?
– Jak z kim? – zdziwiła się Taian. – Przecież poza Toyą ona świata nie widzi – przypomniała, a Cecylia postawiła przed nią szklankę z sokiem.
– No tak, Toya – westchnęła Nemuri, przyjmując filiżankę z kawą, po czym spoczęła obok Taian. Cela również nalała sobie szklankę soku, postawiła talerz pełen słodkości na stoliku kawowym i usiadła na fotelu. – Spowiadaj się moja droga – zażądała.
– Nie, czekaj. Ja mam zwidy – odezwała się Shiori, zauważając błyszczącą biżuterię na palcu przyjaciółki.
– Nie masz – odpowiedziała ze śmiechem właścicielka biżuterii.
– O matko, podwójne gratki! Gadaj, jak to wyglądało!
– Więc... Zaraz po tym, jak Nezu pokazał mi ten dom i sobie poszedł, zadzwoniłam do Toyi, proponując wspólne mieszkanie – zaczęła, ale dostrzegając miny dziewczyn urwała. – No co?
– Mieszkacie razem? I gdzie on niby jest?
– Jakoś przedwczoraj go wywiało poza miasto. Wróci wieczorem. Podobno.
– Chcę go w końcu poznać! – stwierdziła Shiori.
– Oj, Taian, nie zawiedź się. Ja go już widziałam – poinformowała Midnight. – Dla Lumi może i jest idealny, ale jak na moje gusta bogiem nie jest.
– To nie fair! Czemu ona go poznała, a ja nie?
– Toya pomagał mi, gdy się szkoła waliła. Czy mogę wrócić do opowiadania?
– No gadaj, a nie pytasz – niecierpliwiła się Midnight. Ciężko jej było uwierzyć w to, że Toya faktycznie mógłby się oświadczyć. Choć nie wątpiła w to, że przy Cecylii Lawir wszystko jest możliwe.
– Więc, jak powiedziałam, zaproponowałam mu wspólne mieszkanie. Jak już tu przyjechał i zebrał szczękę z podjazdu, chciałam mu pokazać dom w środku, ale złapał mnie, pocałował i wtedy założył mi pierścionek, twierdząc, że obiecał mi to jak pokonaliśmy Prawdy Wiary. No i faktycznie, obiecał mi, że jak wrócę, będę jego panią Todoroki – zakończyła.
– Dwie sprawy. Jeden, zupełnie nieromantyczne. Jak mogłaś się zgodzić? – zapytała załamana Taian.
– Po drugie, jakie kurna Todoroki?! – dokończyła Midnight, a Cecylia dopiero w tej chwili zorientowała się, że powiedziała za dużo. Sprawa niestety była już przegrana, więc tak jak w kwestii misji, postanowiła ich nie okłamywać.
– Toya Todoroki. Najstarsze dziecko Endeavora. Ale błagam, to tajemnica. Nawet ten dziad tego nie wie. Nikt nie może znać jego tożsamości ani tego, że spotykam się z Todorokim – poprosiła, składając ręce jak do modlitwy.
– Nie no laska, spokojnie. Przecież to by mógł być skandal na cały glob! – zauważyła Midnight. – Ale nie żartujesz sobie z nas, prawda? On serio jest Todorokim?
– Jestem zupełnie poważna i szczera. Ale nawet on nie może wiedzieć, że wy wiecie. Wkurzy się.
– To jak mamy się do niego zwracać? – upewniła się Shiori.
– Toya albo Dabi – poinformowała, zauważając na twarzy kelnerki przerażenie. Musiała znać to imię z telewizji. – Taian, spokojnie. Nie zabije cię, jak go poznasz. Prywatnie jest dużo przyjemniejszy w obyciu niż go przedstawia opinia publiczna – uspokoiła ją.
– Ale media go przedstawiają jako psychopatę, mordercę i ogólną świnię narodową! – przypomniała.
– Dokładniej mówiąc to jest socjopatą, chamem skończonym, mordercą, egoistą, moim narzeczonym i ojcem dwójki dzieci – wyliczyła Cecylia.
– Powtórz, bo chyba się przesłyszałam. Ilu dzieci?
– Dwójki. Będą bliźniaki. Ale nawet on jeszcze nie wie, więc gęby na kłódkę.
– To kiedy zamierzasz go oświecić? – zapytała Midnight.
– Zapewne dzisiaj w nocy, jak wy sobie pójdziecie, a on wróci, miejmy nadzieję, że w jednym kawałku.
– Wiesz co, Cela... Znam cię kobieto od prawie roku... I chyba jeszcze nigdy mnie tak nie zaskoczyłaś jak dzisiaj – przyznała Shiori osuwając się na kanapie. – I że ty tak sobie żyjesz jakby to było normalne.
– Chciałabym. Ale prawda jest taka, że choć wiem od kilku dni, dopiero wczoraj udało mi się pogodzić z tą myślą i dopiero dzisiaj zaczynam jakoś egzystować. A nie zapowiada się, żeby miało być lepiej. Mam na głowie to, Toyę, teraz jeszcze szkołę, zbliżającą się wojnę i kilka innych spraw, których nawet nie wymienię. Nie ogarniam. Minął dopiero tydzień od mojego powrotu, a mi się cały świat na głowę zwalił, oczekując niemożliwego – westchnęła.
– Nie wiem, o jakiej wojnie mówisz i chyba nie chcę wiedzieć, bo to pewnie jakieś wasze bohaterskie sprawy, ale wiedz, że niezależnie od tego z kim się spotykasz, co się dzieje i jak wielki głaz cię przygniecie zawsze ci pomogę jeśli poprosisz albo chociażby będę siedzieć obok i ryczeć z tobą. I założę się, że ty Kayama zrobisz to samo.
– No jasne! Zawsze będę obok! Ale jak już jesteśmy w temacie, to chociaż mogłabyś zdradzić coś więcej odnośnie tych dzieci. Mówisz, że to dwunasty tydzień, czyli co, jak leciałaś walczyć w gruzach to już byłaś?
– Na to wygląda. Ale słowo, że nie wiedziałam. Objawy zaczęły się dzień później, gdy już byłam u siebie w domu rodzinnym.
– I mimo tego wiesz o ciąży od kilku dni? Jakim cudem? – zdziwiła się Midnight.
– Przeniesienie się ze świata do świata wiąże się z wieloma nieprzyjemnymi niuansami. Mdłości są wliczone. Po prostu sądziłam, że mocno mnie trzymało. Pomyliłam się – wyjaśniła.
– A wiesz już jaka płeć?
– Nie – powiedziała, choć wiedziała. Chciała, żeby jako pierwszy usłyszał o tym Dabi. – Badania będę miała dopiero za kilka dni.
– A będziesz robić jakieś baby shower? – zapytała Taian.
– Nie sądzę, żebym miała na to czas. Wygląda na to, że mam grafik zapchany aż do rozwiązania – przyznała.
– O nie, tak nie można. A jakieś wolne dla przyszłej mamy? Kiedy masz zamiar urządzić pokoje? Albo poczytać poradniki? Kiedy spotkasz się z teściową i tak dalej? – dopytywała Shiori.
– Wygląda na to, że będziesz bardziej zaangażowana w tę ciążę niż ja – zaśmiała się Cecylia. Cieszyło ją to, że dostała aż tyle wsparcia od przyjaciółek. I że mogła znowu być szczerze szczęśliwa. Teraz tylko wystarczyło porozmawiać z Dabim, żeby życie stało się znowu idealne.
– Niestety, ale zgadzam się z Taian, Lumi. Ciąża to wyjątkowy czas, w którym masz się przygotować do macierzyństwa. Nie możesz się zaharować. Powinnaś sobie znaleźć jakiś pomocników, którzy będą załatwiać sprawy za ciebie.
– Och, ależ ja ich mam. Przecież mam wszystkich pracowników U.A. – zaśmiała się. – No i wczoraj do miasta przyjechał mój znajomy z pracy. Wprowadzi się zaraz po tym, jak z Nezu wybudujemy akademiki.
– Akademiki? A co ze szkołą? – zaciekawiła się Midnight.
– Na ten moment ma leżeć jak leży. Ważniejsi są uczniowie. A właśnie, Taian, jak twoje wczorajsze spotkanie z Albertem?
– Krótkie, ale owocne – oznajmiła. – Wymieniliśmy się numerami, jesteśmy umówieni na sobotę.
– No nieźle, jak się spikniecie, chcę być pierwszą, która się dowie! – poprosiła Cela.
– Na to będziesz musiała poczekać – westchnęła Shiori.
– No weź, widzę, że jesteś zainteresowana. On też, bo prosił mnie o przedstawienie ci. Może jest trochę nieśmiały i gapowaty ale to ma swój urok. No i jest piekielnie inteligentny. Ogarnia mi całą kwestię informatyki na misjach.
– Mówisz? – upewniła się dziewczyna.
– Ja ci to mogę obiecać. Zapytasz go o chodzenie, a od razu się zgodzi! Nie pożałujesz!
– Zobaczę – stwierdziła, gdy po domu rozniósł się dźwięk silnika samochodu. Zarówno Midnight jak i Shiori spojrzały w kierunku drzwi oczekując zobaczenia Toyi. Po chwili drzwi się otworzyły i wszedł przez nie niczego nieświadomy mężczyzna. Dopiero gdy podniósł wzrok i dostrzegł dwie gapiące się na niego kobiety siedzące na kanapie oraz wlepiony w podłogę wzrok Cecylii zrozumiał, dlaczego przez ostatnie godziny tak go kręciło w nosie.
– Mam sobie iść? – zapytał, nie wiedząc jak inaczej zareagować. Wolał nie robić przedstawienia przy dwóch bohaterkach i cywilu.
– Nie musisz. My już wychodzimy – odpowiedziała Midnight, wstając z kanapy i ciągnąc za sobą Taian. Minęły mężczyznę bez słowa i ubrały buty. – Dzięki za kawę i pogaduchy! – pożegnały się, po czym wyszły z domu, zamykając za sobą drzwi.
Dabi przez chwilę stał patrząc na drzwi i usiłując zrozumieć, co właśnie tu zaszło. Uciekły, czy faktycznie miały już wychodzić? Stan napojów stojących na stoliku kawowym świadczył o tym pierwszym. W takim razie zaczął się zastanawiać, czy powinien się odezwać do Celi, czy dalej czekać, aż ta skończy odstawiać sceny. Nie był tego pewien, więc po zdjęciu butów zebrał filiżankę po kawie oraz szklankę i włożył je do zmywarki. Potem poszedł na górę, marząc o tym, by móc nareszcie walnąć się na łóżko. Co prawda kanapa nie była zła jeśli chodzi o wygodę spania, ale łóżka nie mogła zastąpić.
🔹🔹🔹🔹🔹
– 2747 słów –
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top