Rozdział 16

~*~

Wchodząc do pomieszczenia czułam jak mi serce waliło. Nerwy, strach, stres, adrenalina to wszystko się mieszało i niedługo wybuchnie jak chwilowo uśpiony wulkan. 

Nagle przypomniały mi się słowa Kirito. Nie wiem czemu akurat teraz, ale za każdym razem gdy się żegnaliśmy lub przed walką z Boss'em mówił mi "Przeżyj". Ja mu odpowiadałam, że też ma przeżyć, ale wątpię żeby to pamiętał.

Z każdym krokiem mój wzrok szybciej skanował otoczenie. Było to trudne do wykonania, ponieważ było ciemno. 

Co jeszcze bardziej mnie martwiło. Nie lubiłam ataków z zaskoczenia. Sama takie stosowałam, ale wyjątkowo nie znosiłam jak ktoś na mnie owe robił. 

Po chwili zapaliło się światło. Co mnie niestety trochę przestraszyło. Ponownie zaczęłam skanować otoczenie. 

Na końcu sali zobaczyłam byka, a może Minotaura? Nie wiem, nie znam się na tym. 

Był cały żółty, na głowie po bokach miał rogi lekko zaokrąglone na końcach w dół, oczy czerwone, a uśmiech wyjęty jak z horroru. 

W prawej ręce* miał ogromny topór natomiast drugą miał pustą. Na lewej ręce miał ochraniacz, a na prawej czarną bransoletkę. Na biodrach miał futro, które wyglądało na spodenki. 

Jego moby wyglądały podobnie, ale to były malutkie Minotaury. Były żółte, też miały rogi, a na biodrach zwisały podobne spodenki. 

Szczerze to za każdym razem jak widzę nowego boss'a to strasznie chcę mi się śmiać. Nie wiem o czym myślał Kayaba tworząc je, ale niech mu będzie. 

Powoli podeszłam do niego, a ten jak rzucił się do biegu na mnie. Ja natomiast dalej spokojnie szłam z mieczem w ręku.

W końcu postanowiłam się odbić od  ziemi. Natychmiastowo stanęłam i kucając jak do startu na biegu, odbiłam się od podłogi z mieczem by zadać choć kilka ciosów. Prawa, lewa, prawa, lewa. 

Wylądowałam tyłem do niego, na co od razu się obróciłam. Ciężko było odpierać ataki mobów i jednocześnie napierać na Boss'a. 

Ponownie odbiłam się od ziemi i przelatując nad nim zadałam kolejne kilka ciosów. Niestety zaraz po tym jak wylądowałam na ziemi. Zostałam zepchnięta na ścianę. 

Bolało to nie miłosiernie. Zapewne gdyby to się działo z moim prawdziwym ciałem to byłabym cała połamana. 

Mimo iż jednocześnie chcę wydostać się z tej gry jak najszybciej to też chcę jak najdłużej w niej pozostać. 

Wstałam z ziemi i spojrzałam na potwora, który czekał na mój ruch co było dziwne. Podbiegłam do niego, a ten skierował topór prosto na mnie. 

Otarłam nim o swój miecz próbując go przesunąć i na szczęście trochę się udało. Topór wbił się w ziemię co od razu wykorzystałam. 

Wbiegając najpierw po jego toporze, a następnie po jego ręce. Nie było to trudne, bo potwór liczył ponad trzy metry. Co oznacza, że był o pół tora wyższy ode mnie. Tak mam niecały metr 1.60.

Chciałam już mu wbić miecz w kryształ gdy zrzucił mnie z siebie przez co wylądowałam na ziemi. Nie chciałam się tak łatwo poddać, więc szybko wstałam. 

Ponownie naparłam na żółtego co on skutecznie bronił. Zabierałam mu nie całe 10HP. Gdzie on mi podobnie zabierał. 

Spojrzałam na jego paski HP. Miał ich cztery. Trzy z nich były puste, a natomiast ostatni był żółty. Mój natomiast pasek był żółty co nie zbyt mnie zadowalało. 

Kolejny raz naparłam na niego niestety ten odrzucił mnie toporem na drugi koniec sali. Mój pasek był czerwony. Natomiast oczy mimowolnie mi się zamykały. 

"To już koniec?"- Zapytałam samą siebie w myślach.

~*~

Dum, dum, dum!!!!! Oj wiem, wiem scena walki najgorsza, ale nie potrafię owych pisać, więc starałam się jak najmniej ją pokazać, a myśli naszej bohaterki. Wiem, wiem jest beznadziejna ;-; Szczerze to pisząc ten rozdział zachciało mi się po raz kolejny z rzędu obejrzeć to anime, więc chyba dziś zarwę nockę ^^

Nie będę się rozpisywać, ale jak myślicie co nasza bohaterka zrobi?? Czy się podda i umrze? Może ją ktoś uratuję? Piszcie w komentarzach, a zobaczymy któż to miał rację ^^

Bayo!!!!

Kazenakii

PS.

KOMENTUJCIE!!!!!!

ORAZ

GWIAZDKUJCIE!!!!!!

Piosenka:

The Chainsmokers - Don't Let Me Down (Bars and Melody Cover)


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top