Rozdział Trzeci
Od napaści na mnie w lesie upłynęło kilka dni, a ja dalej nie czułam się bezpiecznie ani pewnie. Ostatnie co pamiętam to sen... w którym byłam ja i Carline i właścieciel farmy Sheller'ów. Jednakże to był tylko sen więc starałam się o nim zapomnieć. Wyszłam przed dom i dołączyłąm do Carlosa, który właśnie szedł do szkoły i zaszedł po mnie. Chciałam z nim porozmawiać o chłopaku, który dał mi bluzę.
- Przedstawił się? - spytał.
- Przedstawił się jako Thomas, ale czy to jego prawdziwe imię to ja tego nie wiem. Musiałabym mieć jakiś dowód. Od kilku dni chodzę z jego bluzą po szkole i go wypatruję. Chyba nie mógł się zapaść pod ziemię.. - powiedziałam i westchnęłam.
- Popytam chłopaków z drużyny, a pamiętasz może jak wyglądał? Nie wiem kolor włosów, oczu albo jaką cerę miał? - spytał, a ja wtedy przypomniałam sobie jego uroczy, zmartwiony uśmiech i wzrok jak na mnie patrzył.
- Jest wysoki, cerę miał taką normalną mi się wydaje może lekko bladą. Oczy miał brązowe a włosy miał czarne jak smoła... i to chyba wszystko... - powiedziałam.
- No dobra może da się z tym coś zrobić. A przeszukiwałaś jego bluzę? - spytał się i spojrzał na bluzę którą trzymałam w rękach. - Widzę po twojej minie że nie...
Wyciągnęłam wszystko co miał w kieszeniach, tylko żeby on tam coś miał, to byłoby dobrze, miałabym pretekst aby mu oddać bluzę razem z tymi rzeczami.
- Jest jakaś karteczka... - powiedziałam. - A co jeśli to jakaś jego korenspondencja?! - pisnęłam zasłaniając usta ręką.
- Eh, daj to. - zabrał mi karteczkę z ręki i sam ją otworzył. - Widzisz, numer telefonu, a pod spodem jest jego imię. Może napisz albo zadzwoń? - spytał, a ja popatrzyłam na numer. A co jeśli to nie jego numer? Będę w czarne D jeśli okaże się że to nie on. A naprawdę chciałabym z nim porozmawiać, ale szukanie jakichkolwiek ,,poszlak" na jego temat mi to nie umożliwia.
W szkole ciągle miałam przed sobą tamto miejsce, jakbym tam była, chociaż mnie to nie dziwi przeżyłam traumę, a to nie dzieje się przypadkowo, może i do rzeczywiście był przypadek ale wątpię w to. Codziennie biegałam tamtędy, i nigdy nic się takiego nie wydarzyło. Fakt faktem jest ta droga blisko głównej drogi na farmę Sheller'ów, ale nigdy nikt się nie skarżył. Nawet wilków czy dzików nie było w mieście, a co dopiero żeby któreś z nich napadło na człowieka w głębi lasu.
Fakt faktem było dziwne że to na mnie napadnięto tamtego dnia. Codziennie biegłam tamtą ścieżką i nigdy nic mi się nie przydażyło. Co prawda kilka razy na mnie królik wyskoczył, ale po za tym było spoko.
Dzisiaj padało. Jak zresztą każdego dnia kiedy zostawałam sama w domu. Byłam sama co wiązało się z tym że wszystko może się zdażyć. Tego dnia nie wiedziałam w co mam włożyć ręce. Cały czas myślałam o Tomie. Może on rzeczywiście istnieje, skoro mam jego bluzę... Telefon mi zabrzęczał. Spojrzałam na niego.
[Carlos]___
C] - obraz.
C] - chyba kogoś znalazłem
Nie dowierzałam. Na zdjęciu był Tom. Wiedziałam że musi być w naszym hrabstwie skoro był tam wtedy w lesie.
Jednakże zaraz mi ten uśmiech spadł z twarzy, kiedy zobaczyłam następną wiadomość.
[Carlos]___
C] - Zgadnij jak ma na nazwisko.
C] - Sheller.
Teraz mnie zacięło. Tak bardzo nie lubiłam tamtego miejsca, a tutaj nagle takie coś..? Ogarnęłam się i odpisałam spowrotem.
[Carlos]___
A] - A numer który miałam na karteczce jest jego?
C] - Sprawdziłem to i tak, to jest jego numer. Mam nadzieję że ojciec mnie nie zabije za bazę danych na komisariacie..
A] - Na pewno nic nie zauważy.
Uśmiechnęłam się na samą myśl że mam jego numer. Jednakże nigdy go nie wbijałam do telefonu, a gdy zaczełam wpisywać go do telefonu, wyskoczył mi. Miałam lekkie wątpliwości co do swojej pamięci. Chyba że to związane coś z moją przeszłością... O której nic nie wiem.
Czysta i pachnąca po kompieli usiadłam na łóżku i wzięłam telefon. Włączyłam go i wtedy zobaczyłam kilka wiadomości z jego numeru.
[Tommy]___
T] - Żałuj że cię tu nie ma Carlos! Są fajne dupeczki...
A] - Chyba ci się numery pomyliły.
T] - Faktycznie to nie jest numer Carlosa. Sory za fatygę, ja idę opijać moje zauroczenie.
Może i faktycznie znał się z Carlos'em, ale czy znali się już wcześniej. Stwierdziłam że sprawdzę o co tak naprawdę chodzi. Może dowiem się jakiejś prawdy. Wybiłam numer do Carlosa. Sygnał był, ale nie było odpowiedzi na moje telefony. Jednak chwilę później oddzwonił.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top