Rozdział Piąty

 - Dziękuję za miło spędzony wieczór. Było bardzo miło... - powiedział nachylając się. Złożył lekki pocałunek na miejscu malinki.

 - Do jutro, znajdę cię na przerwie~ - powiedział i ostatni raz mnie przytulił.

 - Ja też dziękuję za wczorajszy wieczór. - podziękowałam i spojrzałam ostatni raz w jego oczy. Wpatrywały się cały czas w moją sylwetkę. Poczułam że się rumienię.

  Kiedy Tom wyszedł, ja zostałam sama. Poleciałam do kuchni. Wyciągnęłam rzeczy na śniadanie. Sięgnęłam do kieszeni od bluzy po telefon. Okazało się że miałam cały czas wyłączony, no nic. Włączyłam go  wtedy dostałam miliony powiadomień. Głównie od Carlos'a. Pewnie się lizał z Maddison, standard, tylko zastanawiam się co na to chłopak Maddison, wie o jej zdradzie czy biedny nic nie wie łudzi się że Maddison go kocha. Żal mi go trochę. 

  Matka nie odzywała się od czwartku. Pewnie dobrze się bawią z ojcem na domkach letniskowych ze starymi znajomymi, natomiast brat mi napisał, że będzie chwilę po moim śniadaniu, więc żebym zrobiła podwójną porcję.

  Właśnie stałam i przygotowywałam kuchnie na śniadanie, gdy usłyszałam że ktoś wchodzi. Chwyciłam kij od szczotki i ruszyłam w stronę drzwi wejściowych. Głupi Carlos wszedł do domu bez zadzwonienia czy pukania. W rezultacie masował bolące miejsce.

 - To bolało. Obrażę się w końcu za tę nadużywanie przemocy wobec mnie. Już wolałem kij do Baseball'u niż kija od szczotki. - powiedział krzywiąc się z bólu.

 - Dlatego się puka. - fuknęłam.

  Ściągnął kaptur z głowy, i wtedy spod jego długiej grzywki ujrzałam podbite oko i rozwalony łuk brwiowy. 

 - Z kim się biłeś znowu? - zadałam pytanie.

 - Poszedłem wczoraj do Maddison. Było fajnie, do póki jej chłopak nie przyszedł. Nawet nie wiedziałem że ma kogoś. Jak kręciła ze mną przerwie mówiła że jest wolna, a wczoraj takie coś... no i podbił mi oko, a do Maddison, się nie odzywam. Nie chce mi się z nią gadać. - powiedział. - A to co? - spytał odchylając moją głowę.

  Zauważył malinkę.

 - Twoja malinka. - uderzenie gorąca w jednej sekundzie zapewniło mi rumieńce.

 - Widzę że ktoś ci poprawił ją nieco... - powiedział spoglądając na moją sylwetkę. - Tom tutaj był prawda? - dodał.

 - No przyszedł wczoraj. Walnęłam go kijem więc zaoferowałam aby wszedł i się wysuszył. Był mokry do suchej nitki. Spędziliśmy wieczór... no i zrobił mi malinkę... - powiedziałam.

 - I po co było tak kłamać? - spytał uśmiechając się. - Mogę być tylko zazdrosny, ale nigdy nie zapomnę tego co ci zrobiłem. Muszę sobie wpierw wybaczyć by teraz cię pokochać jak powinienem. - powiedział.

 - Znajdziesz lepszą niż Maddison. Uwierz mi że jest cała masa dziewczyn w szkole które czekają na ciebie. Tylko przestań zgrywać Bad Boy'a bo ją odstraszysz. - powiedziałam tak ponieważ wiedziałam doskonale komu spodobał się Carlos, ale ona jest zbyt nieśmiała żeby mu to powiedzieć.

 - To jak tam było? - spytał.

 - Co? - powiedziałam zakłopotana. 

 - Eh, widzę jak ci się podoba. Widzę jak się zaangażowałaś kiedy go szukałaś. Więc teraz działaj! - powiedział.

  Staram się na tyle ile mogę...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top