6

Pisałam rozwiązanie zadania w zeszycie mocno się skupiając. Po chwili usłyszałam irytujący śmiech mojego sąsiada z ławki. Wymusiłam głupi uśmiech i wolno odwróciłam się w jego stronę.

-Czy możesz przestać? -Zapytałam piskliwym głosem, po czym warknęłam.  -PROSZĘ...

-Po prostu mam z ciebie bekę. - Zachichotał.

-A czemuż to?

- Ja już dawno rozwiązałem to zadanie...

-Cieszę się. Teraz ja muszę dojść do wyniku.

-Nie umiesz się przyznać, że nie umiesz?

-Może zrobiłabym to szybciej gdybym nie musiała słuchać tych twoich głupich dźwięków!

-Nie denerwuj się tak, kicia.

-Jak Ty mnie nazwałeś?!

-Kicia, bo jak się złościsz to wysuwasz pazurki. Mrr...

-Odbiło Ci?!

-Nie odbiło. Tylko powiedz słowo, a wytłumaczę ci to zadanie, kicia.

-Nie mów do mnie kicia! Zresztą rozumiem i nie potrzebuję twojej pomocy.

-Okej, dobra... Będziesz żałować, kicia.

-Wątpię...

Pan Craig zapytał kto zrobił zadanie i czy może podzielić się tym na tablicy. Chciałam się zgłosić, ale Ethan był pierwszy i bezbłędnie napisał rozwiązanie. Spojrzał mi egoistycznie w oczy. Zrobiłam głupią minę po czym wróciłam do pisania.

Po dzwonku wszyscy rozeszli się do swoich grup. Każdy do jakiejś należał. Na przykład była grupa nerdów, fonoholików, śmieszków klasowych i graczy. Nie należałam do żadnej z nich. Dużo chłopaków chciało ze mną pogadać, ale ignorowałam to. Wiem dlaczego się tak zainteresowali... Ethan miał przyjaciela. Każde wolne chwile spędzali na rozmowie. Praktycznie każda była o dziewczynach.

Przechodziłam obok tej dwójki, gdy nagle usłyszałam swoje imię. Schowałam się za drzwiczkami swojej szafki udając, że szukam czegoś ważnego.

-Mandy Anderson, kojarzysz? - Zapytał brunet.

-Kojarzę, kojarzę... To ta nowa. Muszę Ci powiedzieć, że jest z wyglądu idealna.

-Ma ładne oczy...

-Dziwne... Nigdy nie widziałem żółtych oczu.

-Są miodowe. W Internecie czytałem, że to rzadkie, ale jej bardzo pasują... Ogólnie cała jest śliczna...

-Nigdy u nas w szkole takiej nie było...

-Noo... Chciałem się skupić na nauce, ale jak tylko ją zobaczyłem to obudził się we mnie chamski podrywacz.

-Ty?! Chamski podrywacz?! Człowieku, Ty jesteś jednym z najmilszych i najbardziej kulturalnych ludzi na świecie. Nie udawaj, że jest inaczej. Zresztą laski nie lubią takich typów. Niektóre może tak, ale ona od razu na taką nie wygląda.

-Czyli mówisz, że mam być sobą?

-W tym przypadku to tak... choć to dziwne.

Zamknęłam szafkę i pognałam by zniknąć z pola widzenia. Udałam się pod klasę jak gdyby nigdy nic. Usiadłam na ławce czekając do dzwonka. Oglądałam się za innymi ludźmi. Kojarzyłam większość z nich. Dużo witało się ze mną choć wydawało im się, że mnie w ogóle nie znają.

Wszystkie lekcje minęły bardzo szybko... Może dlatego, że nie chciałam wracać do domu gdzie czekało na mnie pranie, zmywanie, sprzątanie... Wyzwiska i obrażanie mnie... Wolę kuć i znosić stres, ale nie wracać do domu... Kocham moją ciocię, ale jest też okropna. Czasem myślę, że te wyzwiska Ethana były niczym w porównaniu do jej krzyków.

Wychodziłam powoli z budynku. Szłam jak najwolniej by późno być w swoim domu. Spuściłam głowę i zerkałam tylko na swoje buty. Nie pokazywałam nikomu swojej smutnej miny...

-Ej, Kicia! - Krzyknął Ethan. Przyspieszyłam natychmiast by uciec. Nagle poczułam silną rękę na ramieniu, którą obraca mnie gwałtownie.

-O co chodzi?! - Zapytałam już zmęczona jego zachowaniem.

-Źle zaczęliśmy naszą znajomość... - Rzekł cicho patrząc mi prosto w oczy. Miałam ochotę iść dalej... Uciec jak najprędzej, ale byłam ciekawa co Ethan ma mi do powiedzenia. Stanęłam przed nim z lekkim niedowierzaniem.

-Masz rację... Tą znajomość Ty zacząłeś źle... - Prychnęłam ze złością.

-Wiem... Dlatego chcę Cię bardzo przeprosić. Nigdy się tak nie zachowuję, więc nie wiem co mi strzeliło do głowy... Po prostu przy tobie nie umiem się normalnie zachowywać.

-Głupio się tłumaczysz, Ethan.

Brunet spuścił wzrok po czym wlepił go we mnie. Był zakłopotany, ale odważył się mówić dalej.

-Moje życie to ciągła nauka... Kujon nie zachowuje się tak jak cham. Zwykle dogaduję się z każdym. Chcę, byśmy zaczęli tą znajomość od nowa. Przepraszam Cię za te zboczone teksty. Zapomnijmy o tym.

-Postaram się zapomnieć.

-Zostaniemy przyjaciółmi?

Wyciągnął do mnie rękę. Zerknęłam na niego zimnym spojrzeniem. Nie wiedziałam co zrobić. Z dużym wahaniem podałam mu dłoń i postarałam się szczerze uśmiechnąć choć był to wymuszony uśmiech.

-Dziękuję za wybaczenie... Od teraz zawsze możesz na mnie liczyć.

Kiwnęłam niepewnie głową.

Ethan nachylił się nade mną i mocno przytulił. Podczas uścisku zmarszczyłam brwi. W ogóle tego nie odwzajemniłam. Czułam obrzydzenie. To było jedno z dawno mi zapomnianych rzeczy... Przytuliłam się ostatni raz do mamy w wieku czterech lat. Od czasu gdy ciocia ze mną zamieszkała nie dostarczano mi takiej czułości.

Ethan zdziwił się moim zachowaniem. Spojrzał na mnie jak na robota, który nie posiadał uczuć. W tej chwili czułam się niezręcznie... chłopak tak samo, dlatego odepchnęłam go lekko i uciekłam...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top