Rozdział 10
Laura
Byłam przerażona. Nie rodzicami ani tego jak zareagują bo ich znałam. Oni mnie kochają i zawsze staną po mojej stronie.
Nie wiedziałam co im powiedzieć. Za to Dracona bawiła cała sytuacja co mnie wkurzało.
- Mogę wiedzieć co cię tak bawi?- spytałam z irytacją.
- Spokojnie moja kochana gwiazdo.- dotknął mojego policzka i pogładził go z czułością.- nie naśmiewam się z ciebie. Nigdy bym nie mógł. Bawi mnie twoje zdenerwowanie. Ponieważ oni mnie zaakceptują. Muszą. Jeśli cię kochają. Jak twierdzisz. A ja jestem częścią ciebie.- jego lodowate oczy pełne miłości patrzyły na mnie z uwielbieniem.
- Może masz rację.- przyznałam.- za bardzo panikuję. Nerwy.- próbowałam samą siebie uspokoić jednak kiedy usłyszałam głos mojej mamy tama pękła. Było w nim zmartwienie i jak zawsze troska.
- Lauro, kochanie. Czy wszystko w porządku?- spytała mama a ja nie wytrzymałam.
Pchnęłam Dracona przodem.
- O nie! Ty idziesz przodem! I sam jej to wszystko wyjaśnisz! Ja nie chcę być w epi centrum jej wybuchu.- oznajmiłam patrząc na niego wyczekująco.
- Ej!- żąchnął się pocierając dłonią kark.- to bolało!- zakwilił po czym spojrzał na mnie zły. Uśmiechnęłam się w odpowiedzi szczerząc białe ząbki.- No dawaj mężu! - zawołałam i patrzyłam na dalszy rozwój wydarzeń jako nie winny obserwator.
Mama skończyła robić to co robi i spojrzała na nas.
- Tom słysyszałeś to..- nie dokończyła pytania bo zaniemówiła na widok Draco. Otworzyła usta chcąc coś powiedzieć ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk.- Lauro. O co tu chodzi?- zaczęła drżącym głosem i przysiadła podtrzymując się jedną ręką stołu.
- O co chodzi El?- spyrał tata i po chwili jego wzrok również padł na Draco. Zaniemówi i potem spojrzał na mnie. Widziałam tyle emocji w jego oczach. Wiedziałam że rozumie. Z mamą będzie trudniej.
Dracon
Musiałem znaleźć sposób żeby wyjaśnić całą sytuację. Gdyby to była jakaś inna rodzina z pewnością leżeliby martwi. Ale to była rodzina mojej Laury. Mojej partnerki. Mojej żony. Nigdy bym nie skrzywdził bliskich jej osób ale zrobiłbym wszystko byle tylko z nią być.
Nie było czasu na wybranie odpowiedniej wersji tej historii. Jeśli miałem zyskać w oczach tych ludzi prawda wydawała mi się najlepszym rozwiązaniem.
Przytuliłem Laurę do swojego boku. I opiekuńczo stanąłem obok niej. Cokolwiek to jest zmierzymy się z tym razem. Jak prawdziwe małżeństwo.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top