Rozdział 5
Nie wiedziałam czy to ta sama osoba. Nie ważne kim był ten mężczyzna lub wilk. Ja kochałam oboje i tylko to się liczyło.
- Cześć dziewczyno!- moja przyjaciółka Karolina wpadła jak burza do środka. Byłyśmy umówione, że pójdziemy razem do szkoły tak jak zawsze, każdego poranka.- idziemy do szkoły?- spytała i spojrzała na swój telefon.- zaraz zacznie się lekcja.
- Nie przypominaj mi! Nie znoszę matematyki!- jęknęłam ponownie.
- Tak ja też. Dobrze wiem że cyfry to twoja największą zmora, moja kochana dziewczyno.- chichocze Karolina i przykłada dramatycznie dłoń do serca. Przewracam na nią oczami.
- No, chodź. Po drodze opowiem ci o moim śnie.
- Znowu? - pyta blondynka. Karolina podobnie jak jest blondynką ma szczupłą talię, ale orzechowe ciepłe oczy. Tylko jej włosy przetykają kolorowe różowe jaskrawe pasemka. Szczęściara. Rodzice by mi nigdy nie pozwoli na coś takiego, jak farba czy sztuczne pasma do włosów.
- Tak. Znowu.- parskam. Dopinam kawę i razem wychodzimy na dwór.
Jest ciepło, jak na początek wiosny. Wszystko zaczyna się zielenić i jest naprawdę pięknie.
- Słyszałaś o tym wilku?- pyta mnie przyjaciółka.
- No pewnie. Kto nie słyszał.- sapię ziewając.- biedactwo. Na pewno był przerażony. Bardziej niż ludzie.
- A ty? Jak się masz? - pyta Karolina.- wiem o twoim przywiązaniu do zwierząt.
- Dobrze, ale nie wiem dlaczego, odczuwam silną więź z tym wilkiem.- dziewczyna tylko wzrusza ramionami.
- Też mi nowość. Zawsze miałaś silną więź ze zwierzętami. Moim zdaniem to słodkie. Nie martw się. Na pewno, nic mu nie będzie.- dotyka mojego ramienia pocieszająco.
- Dzięki. Jesteś kochana.- odpowiadam, ale gdzieś tam z tyłu karku mam złe przeczucia.
Teraz
Warszawa Godz 19:00
Spokojny wieczór
Wilk ku mojemu zdumieniu nie rzucił się na mnie. Za to położył się przede mną i wyciągnął do mnie łapę jakby chciał przekazać żebym go dotknęła.
Zdumiona podeszłam bliżej i delikatnie wahając się chwyciłam go za łapę. Prąd który mnie przeszył wtedy był nie samoloty. To było to same uczucie, które mi towarzyszyło kiedy patrzyła w oczy lodowo okiego mężczyzny. Wydawał mi się zimny, taki nie czuły pozbawiony jakich kolejek skrupułów. Wojownik zawsze gotowy do walki. Pozbawiony emocji.
Wilk, był ciepły, sprawiał że moje serce szybko biło. W tej chwili pragnęłam być z nim. Wtulić się w jego puszyste futro i zostać tak na zawsze. Chociaż się bałam wiedziałam że nie zrobi mi krzywdy.
Dracon
Widok jej przede mną dał mi wszystko o czym kiedy kolejek marzyłem. Chciałem ją dotknąć jak człowiek ale na razie nie mogłem ryzykować że mnie odrzuci w jaki kolwiek sposób. Cierpliwość nigdy nie była moją mocną stroną, ale dla Laury byłem gotów na wszystko.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top