Rozdział 3

Czytam dalej, bo wiem że muszę. W ten sposób zrozumiem pozostałą część snu.

Nasze oczy się spotykają. Patrzę prosto w te lodowato niebieskie tęczówki i zamieram. Ciepło, które z nich teraz promieniuje jest upajające. Jest jak płynny miód.

Mężczyzna skuty kajdanami uśmiecha się do mnie. Jest to przyjazny uśmiech pełen ciepła. To jakby mnie naprawdę widział. Ale to nie możliwe bo przecież nie może mnie zobaczyć. Prawda? Próbuję uspokoić samą siebie ale jakoś marnie mi to wychodzi.

Trzepotanie w moim sercu jest uzależniające. Czuję więź z białowłosym silnie zbudowanym mężczyzną. Czuję do niego pociąg. Ale dlaczego? Ja nigdy nie byłam w związku. Ani tym bardziej w związku z chłopakiem. Żaden chłopiec też nigdy nie działał na mnie w taki sposób.

Zawsze myślałam że jestem po prostu wybredna.
- Za próbę otrucia mnie drogi bracie skazuję cie na wygnanie do świata ludzi.- oznajmia czarnowłosy wojownik. Powieka mu nawet nie drga kiedy ogłasza wyrok.

W oczach lodowato okiego coś miga. Najpierw nie powierzanie, potem szok a na końcu czysta paląca nienawiść.
- Naprawdę sądzisz Harrison że jeśli mnie wygnasz będziesz lepszym władcą niż ja?- syczy te słowa ostro białowłosy. Jego ton jest kpiący, jakby tylko on jeden był wyższej rangi ponad wszystkimi.
- Korona, nie ma znaczenia kiedy nie masz, przy sobie kovhających cię osób.- syczy złotooki i patrzy współczująco na swojego brata.- ale ty kczywiście tego nigdy nie zrozumiesz.
- Nie potrzebuję twojego współczucia!- syczy mój towarzysz.- jesteś słaby! Zawsze byłeś! Jeśli pozwalasz swoim uczuciom zaćmić swój osąd! Głupcze! Twoja ukochana miłość i słabość do innych cię zniszczy!
- Dość!- warczy Harry i daje znak strażnikom.- wyprowadzić go!- kpiący uśmiech białowłosego mnie przeraża.
- Zobaczysz że nadejdzie taki dzień kiedy tu jeszcze wrócę. Silniejszy niż kiedy kolejek ty będziesz.- syczy kiedy strażnicy wyprowadzają z sali tronowej zakutego kajdankami.

Dracon

Nie mogę uwierzyć, że mój brat mnie wygnał do świata ludzi. Nic tam nie bedę mógł zrobić. Nawet przybrać mojej ludzkiej formy. Nigdy nie kochałem mojego brata ani nie miałem z nim żadnej wyjątkowej więzi. Zawsze traktowałem go jak powietrze mimo że on próbował się do mnie zbliżyć.

Już dawno straciłem nadzieję że znajdę swoją prawdziwą partnerkę. Tłumię ból w moim sercu. I tak było wystarczojąco lodowate ale biło tylko lekko dla niej. Z chwilą ogłoszenia wyroku przeztało bić.

Laura

Słyszę jego myśli. We śnie, są tak realistyczne że czuję je naprawdę. Ale teraz czytając ponownie nitami z mojego snu, nie mogę oddychać.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top