Prolog

Niebieskie oczy. Znowu mi się śniły te niebieskie oczy. Ich lód był tak nie pokojąco zimny, że aż drżałam. Miały najpiękniejszą barwę lodu jaką widziałam. Urzekającą, zapierającą dech w piersiach. Jak nie z tego świata. Jednak kiedy tylko na mnie spoglądały we śnie, czaiło się w nich jedynie ciepło. To ciepło było takie przyjemne i kojące. Chciałam zanurzyć się w nim cała.

- Ukochana.- szepnął uwodzicielski głos a ja zapragnęłam wyciągnąć rękę i dotknąć go. Obudziłam się w samą porę żeby tego nie robić. Takie już moje szczęście.

- Lauro! - krzyknęła moja mama. - wstawaj bo spóźnisz się do szkoły! - krzyczała głośno moja rodzicielka. Westchnęłam. Bo od szkoły i tak nie było ratunku. Jedyne czego chciałam to zostać w domu i myśleć o tych niebieskich oczach. Nie żebym zachowywała się jak jakaś zakochana nastolatka. Co to to nie. Ale one przemawiały do mojej duszy. Czułam ich ból za każdym razem kiedy w nie patrzyłam.

Nie chcąc z westchnieniem wstałam z łóżka i przygotgowałam się do szkoły. Pora zacząć moją nudną szarą rutynę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top