26.
I zobaczyłem ciąg liczb i imię jakieś dziewczyny, plus jedna nieodczytana wiadomość.
Dzwoniła jakaś „Maia" z tego co pamiętam, przyjaciółka Ines miała tak na imię. Poznałem ją raz jak byłem w jej mieszkaniu i muszę przyznać że są tak różne, że aż podobne. Z tego co też mogłem wtedy zobaczyć to ich przyjaźń polega na uzupełnianiu się nawzajem.
- Maia dzwoni - powiedziałem ściszonym głosem do białowłosej, a fala ulgi malowała się na jej twarzy.
- no tak, miałam ją powiadomić gdy będę późno wracać, pewnie się martwi. - zamyśliła się na chwilę - daj telefon, napiszę jej tylko wiadomość - westchnęła. Podałem grzecznie telefon.
Jednak zauważyłem że po chwili z twarzy dziewczyny odpływają kolory, chociaż i tak naturalnie była blada, ale teraz wygląda jak trup, a włosy niemal mieszają jej się z kolorem twarzy.
- coś nie tak? - byłem nieco przestraszony, gdy dziewczyna nie odpowiedziała wyrwałem jej telefon z ręki i odwróciłem ekranem do siebie.
Justin: och, księżniczko. Ostrzegałem cię, a ty mnie nie posłuchałaś, więc przygotuj się na piękło. Każdy z tych twoich przyjaciół będzie cierpieć, a ty będziesz na to wszystko patrzeć! Dopilnuje tego, szmato!
To głosiła treść wiadomości.
Zebrała się we mnie wielką złość, na tego typa. Co on sobie wyobraża do cholery!?
Zacisnąłem mocno zęby, a moje nozdrza i klatka piersiowa unosiły niewyobrażalnie szybko.
Ten szmaciaż, cwel, debil, idiota, fiut, ciul, chuj, świnia, paszczur, ciota, pedał i pizda, która nawet nie umie spojrzeć w twarz swojej byłej kurwa dziewczynie, tylko chowa się za swoim ekranikiem telefonu zadowolony z jego marnego życia, nawet nie zbliży się do niej, a ja o to zadbam.
Nagle cała złość ze mnie wyparowała, gdy o niej sobie przypomniałem. Siedziała z podciągniętymi kolanami do klatki piersiowej i patrzyła w dal, a jej oczy przypominały szklanki.
Poczułem dziwny uścisk po lewej stronie klatki piersiowej, gdzie znajduje się serce. Tak zdecydowanie bolał mnie widok jej niemal płaczącej, i chcę go widzieć jak najrzadziej.
Szybko podeszłam do Ines, która była tak jakby nie przytomna. Była ciałem, ale duchem kompletnie gdzie indziej. Objąłem ją delikatnie ramieniem, by jej nie przestraszyć. W końcu teraz może zrobić wszystko, nie wiem co siedzi jej w głowie.
Co teraz mam zrobić? Pocieszyć ją i zapewnić że nic jej, ani jej bliskim się nie stanie? Nie odzywać się i dać jej czas to wszystko przemyśleć, ułożyć sobie w głowie? Dać jej cos na uspokojenie?
Kurwa, nie wiem
- ej, mała. Spójrz na mnie - zdecydowałem się wreszcie odezwać, nadal trzymając nie pewnie ręke na jej ramieniu. Na moment spojrzała w moja stronę, ale szybko odwróciła wzrok. - nic ci nie będzie, obiecuję. - nagle dziewczyna zaskakuje mnie gdy siada mi na kolanach i zaczyna szlochać, przywara do mojego ciała.
Nie zostało mi nic innego jak objęcie jej i milczenie, dopóki wszystkiego z siebie nie wypłacze. Może jest to bez sensu, ale czasem ten sposób jest o wiele lepszy, niż tłumienie w sobie wszystkich emocji, a na twarz zakładanie maski spokoju i opanowania.
Sunołem dłonią po raz kolejny po jej trzęsących się od płaczu plecach. Po jakieś godzinie, brązowooka się uspokoiła, nadal ciasno obejmując mój kark.
- opowiesz mi resztę tej zjeb... pokręconej historii? - szybko się poprawiłem, nie chcąc by dziewczyna na moich kolanach słuchała przekleństw.
Ines nie mówiąc nic, odsunęła się ode mnie, zabierając całe swoje ciepło, które mimo przystało biło od niej z wielką siłą, a zastąpiło to uczucie jedna, wielka pustka.
- skończyłam na groźbach? - spytała cichutko, słabym od płaczu głosem. Przytaknąłem na jej pytanie, a na twarz przywołałem skupienie - te jego groźby ciągnęły się i ciągnęły, co teraz sam nawet potwierdził wysyłając jedną. Potem też jak ci mówiłam, dostałam list, a w środku były.... - zacięła się, jakby ktoś zakazywał jej wypowiadać jej słowa.
- co tam było Ines? - zażądałem trochę zbyt ostro, ale cóż musiałem wiedzieć, a złość na tego gnoja wcale mi nie pomagała, w szczególności teraz.
- tam byłe moje zdjęcie. Przeróżne, z pracy, z spotkań z znajomymi, z tobą, Mają, Brie, gdy byłam sama, brałam prysznic, lub się przebierałam, a na sobie w tamtym momencie miałam tylko bieliznę - wymieniała sytuacje, z każdą chwilą przypominając sobie nową. Moja złość narastała, zamieniają się powoli w wściekłość i furię, a Ines z każdym słowem załamywała się coraz to bardziej i bardziej, a jej głos powoli nie dawał jej mówić.
- nachodził cię w domu, w pracy, dzwonił, lub widziałaś go gdzieś na mieście jak szłaś? - zabrałem głos, po chwili ciszy na przemyślenie.
- nie, chyba nie.
- pierdolony tchórz - warknąłem pod nosem, gwałtownie wstając od dziewczyny.
To jest takie typowe zachowanie większości ludzi gdy ślą groźby, nie powiedzą ci tego w twarz, tylko będą cię nastraszyć, aż w końcu przyjedzie to w jakąś paranoję. Nie oni cię wykończą, tylko twój umysł i wyobraźnia.
Wziąłem kilka głębokich wdechów i oddaliłem się od okna przy którym stałem. Już nieco spokojniejszy podeszłam do dziewczyny, która wypłakiwała łzy w poduszkę. Teraz ten widok boli dwa razy bardziej.
Cholerna miłość!
Szybko do niej podeszłam i kucnąłem przed nią, tak jak wcześniej. Twarz śnieżnowłosej była skierowana w moją stronę, doskonale wiedziałem jak jej tusz się rozpływa zostawiając po sobie czarny ślad, mokre poliku, czerwone oczy i twarz, delikatne wory pod oczami i drżenie ciała przy każdej fali płaczu.
Miałem plan. Może być on słaby, może być on nawet koszmarny ale zawsze jakiś jest. Sam do końca nie jestem pewny, czy aby na pewno słusznie robię, ale ona jak i ja, będziemy czuć się pewniej.
- posłuchaj mnie teraz i mi nie przerywaj, dobrze Ines? - dziewczyna na znak zgody przytakneła raz głową - zamieszkasz na jakiś czas tu, pod moim dachem, do pracy możemy jeździć razem, chyba że wolisz z domu, to nie jest problem. Tu mam pełną ochronę, tak jak w firmie, a wynajęcie ochroniarza będzie bez sensu, bo chyba nie chcesz żeby jakiś napakowany facet za tobą wszędzie łaził? - powiedz nie, powiedz nie, powiedz nie.
- już to dwóch robi, nie potrzebuje trzeciego - odparła po chwili ciszy. Nie za bardzo zrozumiałem o co jej chodzi, a brąziwooka pośpieszyła mi z wyjaśnieniami - no ty i Justin - uśmiechnęła się delikatnie.
- ha ha, bardzo śmieszne - odpowiedziałem jej sarkastycznie, a Ines z drobnym uśmieszkiem wystawiła język - to co, zgadzasz się na ten pomysł? - białowłosa zawahała się przez chwilę, w głowie rozważając wszystko co powiedziałem. Jeśli u mnie w głowie jest chaos, to nie chcę wiedzieć co u niej siedzi w głowie. Trzecia wojna światowa i koniec świata, chyba.
- a co z Maią i jej pracą?
- też może tu zamieszkać dopóki wszystkiego nie załatwię, a co do jej pracy załatwię zwolnienie. - Ines pokiwała powoli głową, podnosząc z głowy poduszkę i przyglądając mi się z zmrużonymi oczami.
- czemu to ty masz się zajmować całą tą sprawą? To mój prześladowca - jej mimika twarzy się nie zmieniła.
Westchnąłem głośno i przeciągle. Ugh... Ona jest taka uparta i niemożliwa, że aż nie wierzę!
- będziesz o wszystkim informowana. Najważniejsze jest twoje bezpieczeństwo, dobrze? Zrobię ci herbaty na uspokojenie i coś do jedzenia. - wstałem na proste nogi, a długie kucanie dało się we znaki.
Teraz moim priorytetem jest zapewnienie jej bezpieczeństwa
______________________________________
Nareszcie! Kolejny rozdział i jeszcze więcej spraw do załatwienia.
Co myślicie?
- książka narazie nie jest zbyt nudna i przeciągała?
- Ethan wykorzysta chwilę słabości Ines i zbliży się do niej?
- czy Ines nie poczuje się trochę przytłoczona tym „chaosem” ?
Ps. Dziękuję za każdy komentarz, gwiazdkę i wyświetlenie. Z każdym dniem i rozdziałem was przybywa co mnie tylko motywuje! Dziękuję wam!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top