2
Po chwili do sali weszła moja przyjaciółka z załzawione twarzą.
Nie leżałam tu chyba aż tak długo, nie?
- hej, jak się czujesz? - Maia spytała łagodnym głosem pełnym troski.
- dobrze - odpowiedziałam jej krótko. - wiesz o wszystkim? - wyprzedziłam dziewczynę zanim zadała mi pytanie. Przyjaciółka kiwnęła delikatnie głową na znak że wie. Świetnie! - gdzie ja teraz będę mieszkać?! - łza spłynęła po moim policzku, a potem kolejna i kolejna.
- spokojnie, miałam się przeprowadzać za niedługo. Mam dość duże mieszkanie w Nowym Jorku. Możesz zamieszkać ze mną
- no nie wiem...
- ale ja wiem. Będzie fajnie Ines. Zawsze chciałyśmy mieszkać razem, a teraz mamy szansę. Proszę, proszę, proszę! - no tak, świat Maii jest inny, lepszy, dla niej wszystko jest proste.
Jak się przeprowadzę razem z Maią, będę musiała gdzieś się zatrudnić, starać się żeby mnie nie zwolnili i wiele więcej.
Żeby dostać pracę muszę mieć wykształcenie. Nowy Jork znam bardzo dobrze uczyłam się tam, w dzieciństwie tata mnie tam zabierał, za nim zmarł.
Myślę że posadę niani, sprzątaczki, kelnerki, dostawcy pizzy lub czyjeś asystentki dostanę, chociaż w tą ostatnią pracę wątpię.
- dobra, spełnimy swoje marzenia - Maia uśmiechnęła się do mnie szeroko.
Rozmawiałam jeszcze chwilę z przyjaciółką, uparła się że ze mną zostanie ponieważ będę się nudzić, jednak lekarz ją wyprosił, zabierając mnie na ważne badania, których już zaczęłam nieznosić
***
-Choć Ines! - krzyknęła Maia otwierając drzwi od mieszkania, bardzo nowoczesnego mieszkania.
Po dwóch dniach mojego wyjścia ze szpitala, wyjechałyśmy z Maią do nowego Jorku. Przez ten czas nocowałam u Mai, gdy dziewczyna się pakowała.
Moja mama spakowała dosłownie wszystkie moje ubrania, kosmetyki i inne akcesoria. Nadal mi żal że straciłam dziecko, a moja mama nie przeprosiła mnie, odwiedziła mnie lub chociaż napisała.
Maia przez ten czas pocieszała mnie i podniosła na duchu. W drodze do tego miasta szukałam również jakieś pracy, ale niestety nic nie znalazłam.
Podobna Maia miała już załatwioną pracę, gdzie pracuje już jej dobry kolega, który jej pomógł. Dziewczyna mówiła że fajny chłopak i muszę go poznać, znajdziemy wspólny język, na co się zaśmiałam.
- rusz ten swój tyłek! - krzyknęła moja przyjaciółka. Weszłam za jej rozkazem do środka.
Mieszkanie było w kolorach szarości i bielu. Wszystko było bardzo nowocześnie urządzone. Z tego co Maia mi opowiadała urządzali go najlepsi architekci, i znajduję się tu: duży salon, dwie łazienki na dole i na górze, kuchni, dwie sypialnie, trzy pokoje gościnne, mini siłownia z podstawowymi sprzętami i duży balkon, z widokiem na miasto.
Jak dla mnie jest to raj, zawsze o takim mieszkaniu marzyłam od dziecka, gdy tata wraz z dziadkiem opowiadali o nowym Jorku, mieszkaniach, sklepach, restauracjach i kawiarniach tu.
Uśmiechnęłam się do Maii, w tym samym momencie co ona do mnie i obie pisnełyśmy ze szczęścia i pobiegłyśmy na górę, zamykając poprzednio drzwi od mieszkania, aby nikt nie wszedł i zostawiając nasze walizy na środku pomieszczenia.
Czarnowłosa odbiła na prawo, gdzie znajdował się jej pokój, a ja na lewo gdzie był mój pałac, a drzwi na końcu prowadziły do łazienki.
Mój pokój był w stylu nowoczesnym, duże dwuosobowe łóżko do którego prowadziło parę białych stopni, znajdowało się też tam czarne biurko z białymi elementami, zawieszony czarny fotel z pastelowymi poduszkami przed ogromną szybą, szafa, mniejsze szafki i inne mniej lub bardziej potrzebne duperele. Sam pokój był w kolorze pudrowego fioletu prawie wpadającego w biel, a ścianą przy łóżku była szara.
Jedyne słowo przychodzące mi na myśl było to wow. Drgnełam lekko gdy do mojego pokoju z hukiem weszła Maia.
- i jak? - spytała uśmiechnięta i dumna z siebie dziewczyna. Widząc mój zachwyt poszerzyła uśmiech i myślałam że zaraz wybuchnie z tej ekscytacji.
- jest dobrze - mruknełam krótko, na co mają mnie dźgnęła lekko palcem.
- jest dobrze? Tylko tyle? Dziewczyno powinnaś się cieszyć, wręcz skakać ze szczęścia. Rozpoczynasz nowy etap swojego życia, swojej wybuchowej mamy, wrednych koleżaneczek i starych błędów. - dziewczyna co chwilę wyrzucała ręce w powietrze, co wyglądało zabawni.
Maia miała rację, co zostaje w przeszłości, zostaje w przeszłości. Tu zaczynam nowy rozdział życia i mam wielką nadzieję że będzie lepszy
- dobra jest wspaniale! - krzyknęłam.
Myślę że sąsiedzi po tygodniu będą mieli nas dość i nas wyrzucą, ale co z tego.
***
- dobra czas poszukać ci pracy - zaczęła zielonooka stawiając swój laptop na stoliku kawowym, a sama usadziła się na kanapie, a ja obok niej. Czarnowłosa wstukała coś w klawiaturę i po chwili dziewczyna zaczęła czytać na głos - fryzjer chyba nie dla ciebie, asystentka stomatolga raczej nie. Co mamy dalej? Eee... Kasjerka, za mała pensja. Może sprzątaczka? - spojrzała na mnie.
- żartujesz? Ja i sprzątanie? - fuknełam z wyrzutem, na co Maia się zaśmiała.
- ale dobrze dobrze płacą. W dodatku jest to w najlepszej firmę w Nowym Jorku, jest to jakieś 10 minut autem, a z tego co wiem masz prawo jazdy więc mogę pożyczyć ci auto albo będziesz jeździć taksówkami. - westchnęłam cicho gdy brunetka nadal gadała o tej posadzie.
Szczerze? Nienawidziłam sprzątać, ale jak już trzeba było robiłam to szybko i dokładnie. Chyba to jest najlepsze wyjście jak na start...
- ile płacą? - spytałam
- no tak około 10 tysięcy - okej trochę dużo jak na sprzątaczkę.
- nie za dużo? - dziewczyna obok jeszcze raz spojrzała na kwotę i pokręciła głową na znak że kwota się zgadza - trochę dużo z jak na sprzątaczkę. - mruknełam cicho
- kobieto! - zaczęła donośnie Maia - firma liczy łącznie z 32 piętra, musisz odkurzyć i zmyć podłogi, ścierać kuże, przetrzeć wszystkie biurka, wyczyścić toalety i jeszcze wiele innych. Serio dla ciebie to mało?
- okej, faktycznie. Jest coś jeszcze? - czarnowłosa pokiwała.glową że nic innego nie ma.
Wziełam telefon i wstukałam numer który był podany w ogłoszeniu. Po kilku sygnałach w słuchawce usłyszałam głos kobiety
- halo?
- dzień dobry, ja w sprawie pracy - zaczęłam, a kobieta już bardziej entuzjastycznie zaczęła rozmowę
- tak dzień dobry, oferta nadal aktualna i chyba jako jedyna się zgłosiłaś. - uśmiechnęłam się pod nosem gdy kobieta po drugiej stronie zaczęła nawijać. Wytłumaczyła mi wszystko dokładnie i umówiła mnie na spotkanie za dwa dni w poniedziałek o godzinie dwudziestej trzydzieści.
Czemu tak późno? Ponieważ o tej porze pracę kończy szef i będzie miał dopiero wtedy czas. Zgodziłam się, pożegnałam z sympatyczną kobietą i się rozłączyłam.
- i jak - podeszła do mnie Maia
- dobrze, w poniedziałek idę na rozmowę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top