23.

- nie, chcę tylko... Jeszcze nie wiem jak. To trochę dziwna sprawa, która pomału chyba mnie przerasta

- dobrze, nie musisz mi mówić. Rozumiem że się stresujesz, jednak mogę ci dać moje słowa, że nikomu nie powiem i na pewno będzie ci lepiej, jak wydusisz to z siebie.

- wiem, tylko jest tu trochę dużo ludzi i sam wiesz

- rozumiem... - nie dołączył ponieważ ten sam kelner, który nas obsługiwał, przyniósł teraz nasze zamówienie.

Gdy odszedł, zaczęliśmy jeść, rozmawiając tym razem na bardziej przyjemne i lekkie tematy, takie jak: filmy, książki, nasze ulubione rzeczy, wspomnienia z dzieciństwa i różne śmieszne sytuacje.

- żartujesz sobie? - zapytałam, gdy kończyliśmy jeść deser, a Ethan coś opowiadał.

- nie - uśmiechnął się szeroko. - wtedy faktycznie kot prawie spalił nam dom, a my nie spowodowaliśmy tsunami z ubikacji - zaśmiał się, a ja mu zawtórowałam.

Nagle zadzwonił telefon szatyna, a nasz śmiech ucichł. Mężczyzna wyjął z swojej marynarki, która leżała na jego krześle telefon, po czym odebrał z zmarszczonymi brwiami, przepraszając mnie na chwilę, ale zostając przy stole.

- co tam? Coś nie tak, że dzwonisz? - odezwał się pierwszy niebieskooki, a ja słyszałam tylko nie wyraźny głos drugiej osoby - jak to? .... Człowieku dom chcesz mi zrujnować? .... Dwojga małych dzieci i psa nie umiesz przypilnować? .... Już się boje co będzie kiedy ty będziesz miał dzieci.... Tak jakby jestem zajęty..... Tak tym, przecież ci mówiłem........... Eh, zaraz będę, spróbuj bardziej nie zdemolować mi domu... Na razie - szatyn rozłączył się, chowając telefon z powrotem do marynarki.

- em.... Ines tak jakby muszę już iść, zanim mój przyjaciel nie rozniesie mi domu, o ile jeszcze tam stoi. Odwiozę ci i.... - przerwałam mu

- mogę jechać z tobą? - tego pytania najwidoczniej się nie spodziewał. - mogę ci wtedy pomóc, cokolwiek się stało i porozmawiamy jeszcze. W końcu miałam ci powiedzieć o tym co mnie tak męczy, prawda? - podniosłam lewą brew. Ethan uśmiechnął się do mnie w wdzięcznością.

- tak, pewnie. Jak chcesz - miało to niby brzmieć obojętnie, jednak wiedziałam że się cieszy z tego że chcę pojechać z nim. - zapłacę i jedziemy, okej? - pokiwałam tylko głową.

Po chwili, szatyn uregulował rachunek, następnie oboje wyszliśmy z restauracji, kierując się do pojazdu.
***

Wjeżdżaliśmy właśnie na posesję Ethana.

Dom jest nawet duży, przynajmniej dla mnie. Jest w kolorze białym, i tak jak w jego rodzinnym domu, ten również ma wiele zdobień na zewnątrz. Wygląda bardzo ładnie i wbrew pozorom przytulnie, ale i luksusowo.

Dom ma około trzy piętra, a zakładam że to trzeci to strych. Na środku jest mała fontanna z jakąś rzeźbą, a po bokach są boksy, prawdopodobnie garaże. Duże, czyste okna, czarne elementy, dodają tego czegoś.

Nie umiem inaczej opisać tego domu, on jest po prostu wow.

Szatyn parkuje przed jednym z garaży, po chwili, otwiera drzwi, które idą do góry i parkuję w nim samochód. Oboje wysiadamy i kierujemy się do masywnych, dwuczęściowy drzwi.

Tak naprawdę dom jest postawiony między niczym, dopiero za parę metrów jest jakiś kolejny dom, sklep czy coś innego.

Mężczyzna wchodzi do domu, a ja zaraz za nim. Rozbieramy się z odzieży wierzchniej i od razu kierujemy się w głąb.

To co tam zastajemy to jeden wielki bałagan.

W kuchni jest mokro od jakieś wody, jajka są porozbijane na blacie, a mąka lata wszędzie. Są porozrzucane jeszcze jakieś inne składniki, ale to raczej mało ważne. To pomieszanie wykłada jak po trzeciej wojnie światowej.

Dalej jest salon, który nie wygląda lepiej. Pierze, zapewne z poduszek lata w powietrzu, telewizor jest włączony i delikatnie przestawiony że o mało nie zleci z szafki, na której stoi, kanapa jak i fotele również są poprzestawiane i delikatnie zarysowane, książki z półek teraz leżą na podłodze, a stolik do kawy i lampa są przewrócone. Krótko mówiąc pobojowisko

Łazienka. Z kranu leci woda, prysznic i wanna są czymś upaciane, a papier toaletowy jest ciągnięty aż za drzwi, plus żele, mydła i inne takie porozżucane

Dalej też jest dość spory bałagan, głównie właśnie przez wodę z kuchni, papier toaletowy z łazienki, i pierze z salonu.

- Daniel! Do cholery jasnej, co to ma być! - drze się na cały dom Ethan. Jest zły i to bardzo.

- w pokoju dzieci ! - odkrzykuje męski głos.

Ethan westchnął i pobiegł na górę, a ja za nim. Weszliśmy do środka dużego pokoju, z dwoma łóżkami przy oknie, pomiędzy nimi było metalowe biurko i czarne krzesło biurowe, szafa, wielka skrzynia z zabawkami, jedna półka z lalkami, druga z samochodzikami i  trzeci z książkami, a na środku pokoju do krzesła został przywiązany zapewne skakanka mi mężczyzna.

Mężczyzna miał oko 25 lat, był ubrany w czarne jeansy i zwykłą szarą koszulkę na krótki rękaw, a na nogach miał białe skarpetki. Był bardzo masywny, ze względu na swoje mięśnie i zapewne wzrost, którego teraz nie mogę ocenić. Włosy miał w kolorze ciemnego blądu, które miał przystrzyżone po bokach, przydługą grzywkę delikatnie podniesioną na żalu i oczy w kolorze intensywnej zieleni.

- Co. Tu. Się. Stało? - zaczął Ethan widząc mężczyznę, akcentując każde słowo. - gdzie dzieciaki i Demon? - zapytał, a ja tępo patrzyłam na mężczyznę i nie wiedziałam o co chodzi.

- em... - mężczyzna delikatnie się zmieszał - albo w toalecie albo w ogródku. - teraz nieznajomy popatrzył na mnie i uśmiehnął się przyjaźnie - jestem Daniel przyjaciel tego tam - wskazał ruchem głowy na szatyna, który nadal był zły - podał bym ci teraz rękę, ale tak jakby nie mogę. A ty to....

- jestem Ines - popatrzyłam na niego nieufnie.

- fajnie, miło cię poznać. A teraz może mnie rozwiążecie? - Ethan wymamrotał tylko jakieś przeklęństwa pod nosem i podszedł do mężczyzny, po chwili był już rozwiązany.

- a teraz dzieciaki! - warknął na przyjaciela

- Nora! Kai! - krzyknął Ethan - wróciłem, chodźcie się przywitać z wujkiem! - przywaliłam ręką w czoło, a faceci spojrzeli na mnie dziwnie.

- to nie zadziała - oznajmiłam. Wiem co najlepiej zadziała na dzieci w każdym wieku, w końcu byłam kiedyś nianią - Nora! Kai! Ciasteczka! - krzyknęłam, a po chwili z któregoś z pokoi wybiegły dwa maluchy, a za nimi czarny labrador, no prawie czarny.

Mała dziewczynka na oko może z sześć lat. Miała jasno - brązowe włosy, związane w dwa koczki, słodkie piegi na policzkach i nosie, a ubrana była w błękitna sukieneczkę w kwiatuszki i białe rajstopy.

Drugie dziecko to chłopczyk o imieniu Kai, który jest ciemnym blondynem, ma trochę długie włosy z delikatnie kręconymi końcówkami, miał też delikatne piegi, ale tyle ile jego siostra. Był ubrany w zielona bluzkę z nadrukiem smoka na krótki rękaw, jakieś czarne spodenki do kolan i skarpetki. Na oko z trzy lata.

- skąd ty? .... Jak? .... Przecież one... Ehhh, nie ważne  - zaśmiałam się tylko z jego małego zakłopotania.

- gdzie te ciastka! - oburzyła się dziewczynka, zapewne Nora

- co wyście zrobiły i czemu Demon jest cały w mące? - Szatyn próbował mieć poważną minę, ale widział po lekko drgających kącikach ust że chciał wybuchnąć jedynie głośnym śmiechem.

______________________________________
Co myślicie

- co mogą powiedzieć dzieci o tym całym zamieszaniu?

- jak wam się spodobały nowe postacie

- co będzie dalej?

Uwaga! Możecie zadawać pytania do bohaterów, wszystkich!

- Ines Evans

- Ethan Henderson

- Alice Henderson ( mama Ethana)

- James Henderson ( tata Ethana)

- Maia Morgan ( przyjaciółka Ines)

- Patrick Harris ( przyjaciel Ines i Maii)

- Justin Dross ( były Ines)

- Rebecca Marlant ( była sekretarka Ethana)

- Elisa Evans ( mama Ines)

- Ashley ( kuzynka)

- Vin ( mąż Ashley)

- David ( bratanek Ethana)

- Ed ( bratanek Ethana)

- Mocika (Kuzynka Ethana)

- Kira ( kuzynka Ethana)

- Dora ( ciotka Ethana)

- Tony ( wujek Ethana i mąż Dory)

- Samanta ( kuzynka  Ethana)

- Sonia ( kuzynka Ethana)

- Finn ( kuzyn Ethana)

- Michel ( wujek Ethana)

- Teresa ( ciotka Ethana)

- Mel ( kuzynka Ethana)

- Robert ( wujek Ethana)

- Carolina ( ciotka Ethana)

- Ben ( kuzyn Ethana)

- Samuel ( kuzyn Ethana)

- Paul ( kuzyn Ethana)

- Greg ( wujek Ethana)

- Eva ( ciotka Ethana)

- Matt Henderson ( brat Ethana)

- Daniel ( przyjaciel Ethana)

- Nora ( kuzynka Ethana)

- Kai ( kuzyn Ethana)

- Demon ( pies Ethana)

Przepraszam jeśli jakaś nazwa rodzinny np. kuzyn, siostrzeń czy coś takiego, zostało źle dobrane ale kto dla kogo kim jest, jest trudne do zrozumienia.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top