Rozdział 3: "Szczęście w nieszczęściu"
Witajcie kochani, bardzo was przepraszam za tak długą przerwę ale miałam blokadę i przez ostatni czas miałam też dużo na głowie, ale nareszcie udało mi się napisać kolejny rozdział, z góry dziękuję wam że tak bardzo polubiliście moje opowiadanie, mam nadzieję że i ten rozdział wam się spodoba bo pisałam to ze 3 dni więc, nie przedłużając zapraszam was do dalszej lektury :)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Była północ, naczepa w której byli uwięzieni Ava i Starscream nagle się zatrzymała, Ava obudziła się raptownie jak tylko poczuła swoim ciałem że ciężarówka stanęła, spojrzała na jeszcze śpiącego nad nią Decepticona, widać było że rana którą tym czasowo naprawiła mocno go osłabiła i wielki robot nawet nie poczuł że cały transport staną, dziewczyna wstała z pod niego, podeszła do ściany i zaczęła nasłuchiwać rozmów trzech żołnierzy, którzy zostali na warcie, naczepa nie była gruba więc mogła usłyszeć o czym rozmawiali żołnierze tego, całego Półkownika Trejkona.
- Słyszałeś co nasz Półkownik chce zrobić z tą maszyną? - zapytał żołnierz swojego kolegi.
- Taa... nasz szef chce sprzedać tego robota swojemu kuzynowi za granicą, z tego co słyszałem to on też jest półkownikiem, ale podobno dostał dyscyplinarkę i go wyrzucono z jednostki - powiedział jeden z żołnierzy pilnujący ciężarówki z naczepą.
- Wiesz może kim on jest? - zapytał któryś z kolei żołnierz.
- Niestety nie znam jego imienia, ale słyszałem jak ten jego kuzyn, każe na siebie mówić "Silas", czy jakoś tak - odparł następny, zapalając papierosa, więzionej i podsłuchującej dziewczynie mało zaczynało się to podobać.
- No dobra, a co z dziewczyną? - zapytał nagle jego kolega z warty
- A jak myślisz, naszym naukowcom w bazie przyda się nowy "królik doświadczalny", jeśli wiesz co mam na myśli - wyjaśnił mu kolega i cała trójka zaczęła się śmiać, dziewczyna przestraszyła się nie na żarty, nie mogła pozwolić żeby Starscream został jakimś podrzędnym towarem na sprzedaż, obawiała się też tego, że ranny robot nie będzie miał szans na jakąkolwiek obronę.
- "O losie, czułam że coś planują, to gorsi psychole niż ci, od których uciekłam, nie zamierzam zakończyć swojego żywota na jakimś stole laboratoryjnym, a już tym bardziej nie pozwolę na to żeby Starscreama sprzedano jakimś agresorom, muszę zacząć działać i to szybko" - wyperswadowała w myślach dziewczyna, szybko składając i pakując swój koc do plecaka, podeszła do robota i zaczęła go budzić.
- Starscream... Starscream obudź się, to pilne! - mówiła dziewczyna a wielki, szary robot zaczął się budzić, spojrzał na nią zmęczonym i osłabionym spojrzeniem.
- Co... co się dzieje? Czemu stoimy?- zapytał zaspanym i osłabionym głosem con, późno oriętując się ciężarówka z nimi stoi w miejscu.
- Teraz to nieważne czemu stoimy, przed chwilą podsłuchałam rozmowy żołnierzy Trejkona, chcą cię sprzedać jakiemuś "Silasowi" za granicą, a ze mnie będą chcieli zrobić królika doświadczalnego w jakimś ich tajnym laboratorium - wyjaśniła szybko dziewczyna, con na te wiadomości szybko się rozbudził, choć czół się jeszcze osłabiony przez ranę na piersi, postanowił wstać do siadu i oparł się plecami o ścianę naczepy.
- Długo tu stoimy? - zapytał nagle chcąc jakoś wygodniej usiąść.
- Stanęliśmy jakąś minutę temu, trzeba obmyślić jakiś plan ucieczki, bo jak dojedziemy do bazy Trejkona to będzie pozamiatane - powiedziała dziewczyna, starając się uspokoić i coś wymyśleć.
- Ech, gdyby nie to że mam uszkodzony komunikator, to bym wezwał pomoc z "Nemezis", ale przez to że jestem ranny nic nie poradzę... Już chyba gorzej być nie może - powiedział szary con z małym żalem w głosie, ale kiedy Ava spojrzała na skrępowane skrzydła i ręce robota, coś jej zaświtało.
- Starscream, gdybym choć trochę nacięła te liny, zdołałbyś się uwolnić o własnych siłach? - spytała go nagle, a robot spojrzał na swoje związane, szponiaste ręce.
- Chyba tak, ale czym ty chcesz je przeciąć?! Do tego potrzebny byłby "laserowy skalpel" aby osłabić te liny - powiedział con zwracając się do dziewczyny, ale ona tym czasem wyjęła ze swojego plecaka 2 - denną apteczkę i wyjęła z niej jedno ze swoich narzędzi.
- Hmm... mam specjalne kombinerki do przecinania takiego drutu, jeśli natnę stalowe włókna w linie... - mówiła dziewczyna, a con już wiedział co ona chciała powiedzieć.
- ...To dam radę tę linę zerwać ze swoich rąk... - dokończył za nią zdanie con - ...łepska z ciebie dziewczyna Ava, w takim razie choć i wejdź mi na ręce, będzie ci łatwiej dojść do liny - powiedział i wziął dziewczynę na swoje związane dłonie, a ona nie tracąc czasu zaczęła nacinać włókna stalowej liny na nadgarstkach robota.
- A tak w ogóle, cały czas się zastanawiam... czym jest to całe "Nemezis" o którym wspomniałeś, to jakaś wasza baza na ziemi?! - zapytała niespodziewanie dziewczyna, ale skoro praca nad nacinaniem włókien może zając jej dość dużo czasu, to con postanowił że opowie jej co nie co o Cybertrończykach i planecie z której pochodzi.
- Jeśli już chcesz wiedzieć, to "Nemezis" nie jest bazą na ziemną, tak jak myślisz, tylko latającym statkiem kosmicznym na którym mam status komandora - zaczął wyjaśniać, dziewczyna mruknęła z zachwytu i dumy.
- Komandor powiadasz, to dość wysokie stanowisko, pewnie masz dużo obowiązków mając taki status, a skoro tak to... czemu przyleciałeś tutaj bez wsparcia, ktoś taki jak ty powinien mieć z sobą co najmniej 2 - 3 żołnierzy w razie zagrożenia - powiedziała dziewczyna z dużym zdumieniem że con przyleciał tu kompletnie sam, nie odrywając się od swojej pracy nad przecinaniem liny.
- Ech, tak wyszło... raz na jakiś czas odbywam samotne patrole powietrzne, przelatywałem nad tym sektorem i wychwyciłem dość dziwny sygnał, przekazałem tę wiadomość mojemu lordowi a on kazał mi zbadać ten sygnał, byłem pewien że znalazłem jakieś surowe złoża energonu, ale okazało się że to była pułapka... resztę już znasz - wyjaśnił con widząc jak dziewczyna tnie kolejne włókna.
- Ten cały "Lord", to kim on jest? Mówisz o nim tak jakby był jakimś królem - powiedziała dziewczyna lekko zmieszana, dalej nacinając co nowe włókna w linie, jednak nie zdawała sobie sprawy iż jej współwięzień, pracuje dla samozwańczego tyrana i nie raz podpadał mu za każde źle wykonaną misję, czy knowania przeciwko niemu, ale on wolał uświadomić dziewczynę z kim może mieć do czynienia, na wypadek gdyby trafiła na statek conów.
- Lepiej uważaj na słowa Ava, mój tak zwany "Lord" czy też "Król" jak go nazwałaś, zwie się Megatron... jest on naszym przywódcą i władcą za razem, dla was ludzi... jest raczej agresywny i bardzo brutalny, gardzi takimi "węglowcami" jak ty czy innym tobie podobnym, a ja jako jego komandor odpowiadam za cały personel jak i żołnierzy którzy znajdują się na statku Nemezis - powiedział con dość poważnym głosem, dając dziewczynie do zrozumienia że jego przywódca nie jest tak obojętny czy łagodny wobec ludzi, ale dziewczyna coś innego wyczuwała u skrzydlatego robota, lecz wolała jak na razie skupić się na uwolnieniu jego rąk z liny które go krępowały.
- Ok. rozumiem... będę miała to na uwadze Starscream, a wyjaśnij mi coś jeszcze, wspominałeś mi że pochodzisz z planety o nazwie "Cybertron", ja nawet nie wiedziałam że taka planeta istnieje - powiedziała Ava zerkając co jakiś czas na twarz robota i skupiając się na kolejnych nacięciach.
- Owszem... istniała, ale niestety nasz dom... został zgaszony - powiedział smutnym głosem con, a dziewczyna na chwilę przerwała pracę i spojrzała na niego, widać było na jego twarzy tęsknotę za planetą, która była też jego domem.
- Co się stało z Cybertronem? Czemu powiedziałeś że "zgasł"? - zapytała z troską w głosie, a con spojrzał na nią smutno.
- Nasza planeta została zgaszona przez wojnę domową która odbyła się tam eony temu, między nami Decepticonami i wrogimi nam Autobotami, głównie walczyliśmy o duże zasoby energonu, ale potem wojna już całkiem pochłonęła naszą planetę do takiego stopnia że w końcu nasz dom zgasł, wiele w tedy Cybertrończyków zginęło na tej wojnie, niektórym ocalałym udało się uciec i rozproszyli się po całym kosmosie w poszukiwaniu nowych domów, część z nas... Decepticonów, trafiła na Ziemię, tak samo jak i Autoboty - wyjaśnił jej con, dziewczynie tak bardzo żal ścisnął serce że mimo wolnie poleciały jej z oczu łzy.
- Bardzo mi przykro Starscream, wojna to okropna rzecz która ciągnie za sobą nic innego jak ból, cierpienie i żałobę... mogę jedynie sobie wyobrazić jak się teraz czujesz... - powiedziała dziewczyna głaszcząc jego kciuk, con dziwnie się czuł kiedy go tak głaskała chcąc choć trochę go pocieszyć.
- To... bardzo miłe z twojej strony Ava, powiem ci że jeszcze nikt całym w moim życiu, nie okazał mi współczucia czy troski... ty jesteś chyba pierwszą ludzką samiczką która to uczyniła - powiedział con jak na niego szczerym głosem, zobaczył w jej oczach że choć trochę i on ją pocieszył, dziewczyna szybko osuszyła swoje oczy z łez i wróciła do dalszego nacinania, w między czasie con opowiedział jej o frakcji Autobotów oraz o ich przywódcy Optimusie Prime i dalszych losach wojny, które przeniosło się na tę planetę i jak Megatron, w dalszym ciągu walczy z wrogą dla nich frakcją, chcąc dodatkowo podbić Ziemię, zawładnąć nią i rządzić swoją, stalową ręką, a ci którzy się wobec niego sprzeciwią, odczują na sobie jego gniew, podczas tych opowiadań... Starscream zauważył iż dziewczyna zdążyła już przeciąć połowę liny, kiedy powiedział że skoro tyle przecięła to on spróbuje tę linę rozerwać, odstawił dziewczynę i zaczął szarpać swoimi rękoma, porządnie szarpną za 2 razem i zerwał stalową linę ze swoich rąk, zaczął masować swoje nadgarstki, czując ich lekki ból i piecznie.
- Super! Udało ci się... zrobiłabym to samo ze skrzydłami, ale lina jest za wysoko uwiązana żebym mogła ją przeciąć - powiedziała dziewczyna patrząc że lina na skrzydłach robota jest niemal że przy jego plecach, robot czując gdzie ma linę, przyznał jej rację.
- Nie martw się tym, dzięki tobie mam wolne ręce i będę mógł nareszcie się stąd wydostać - powiedział con z zadowoleniem w głosie, jednak kiedy spojrzał na smutną twarz dziewczyny, coś zakuło go w środku.
- Nie masz gdzie się podziać co, Ava? - zapytał niespodziewanie a ona pojrzała na niego zaskoczona.
- Niestety nie, niedawno uciekłam od moich "Agresywnych" opiekunów, którzy bez przerwy mnie gnębili, poniżali i upokarzali, a kiedy nadawała się okazja to bili mnie za byle drobiazg, traktowali mnie gorzej niż niewolnika, nawet nie masz pojęcia jakie to uczucie, kiedy ktoś ci wmawia, że jest się kompletnie do niczego i nic niewartym śmieciem - powiedziała dziewczyna z dużym żalem w głosie, chowając swoje narzędzie jak i 2 - denną apteczkę do plecaka, nie chcąc pokazywać swoich łez, ale niespodziewanie con wziął ją na ręce i przybliżył do swojej twarzy.
- Wierz mi lub nie ale, ja dobrze wiem co teraz czujesz, mój lord też mnie boleśnie wyzywa i karze cieleśnie za... - urwał w półsłowa kiedy nagle poczuli że ciężarówka z naczepą ruszyła i usłyszeli że za jakieś 6 godzin będą w ich tajnej bazie, choć to było mnóstwo czasu to jednak w ich sytuacji każda sekunda była cenna, żeby obmyślić plan jak uciec z więzionego ich transportu.
- Trzeba stąd uciekać, bo inaczej ciebie sprzedadzą a ja trafię na stół laboratoryjny, za dużo już wycierpiałam i nie zamierzam znów zostać więźniem - powiedziała stanowczym głosem dziewczyna, stojąc na dłoniach cona i zakładając na siebie swój plecak z całą jej zawartością, chciała zejść ale con nagle wziął ją w garść.
- Tutaj masz rację, trzeba wiać... ale nie bez ciebie, zabiorę cię ze sobą, jesteś bardzo bystrą dziewczyną, pomogłaś mi więc, mam wobec ciebie dług, ale jak wysadzę te drzwi to martwa na nic się nie zdarz, schowaj się w moim naramienniku i bardzo mocno się trzymaj, bo może być tutaj bardzo gorąco - wyjaśnił jej con i sadzając dziewczynę na prawe ramię, ona weszła i schowała się w jego naramienniku i mocno chwyciła się za wewnętrzny uchwyt jego ramienia, con ukląkł na jedno kolano i wymierzając swoją rakietą prosto na drzwi naczepy, wystrzelił ją wysadzając tym samym niemal cały tył ciężarówki i starając się stłumić ból z rany na swojej piersi, wyskoczył z jadącego pojazdu i zaczął biec wzdłuż jezdni, on i siedząca w jego naramienniku Ava słyszeli w oddali jak Trejkon i jego ludzie zawracają i zaczęli ich ścigać, droga która go otaczała była częściowo piaszczysta, a gdzie nigdzie były tylko jakieś duże strzępki traw a daleko przed nim rozciągał się las.
- Wiesz co robić Starscream?! Ranny i związany raczej nie przemienisz się w odrzutowiec i nie odlecisz - powiedziała dziewczyna obawiając się że przy jego obecnym stanie zdrowia i ze skrępowanymi skrzydłami, może nic nie wskórać samą ucieczką.
- Jestem Seekerem, tak dla ścisłości i mam jeszcze 3 opcję... w moim insygnium jest specjalny cip lokalizacyjny, jeśli oddalimy się wystarczająco daleko od Trejkona i jego sługusów to Decepticony na statku powinni nas namierzyć, gorzej będzie jeśli namierzą nas Autoboty... - powiedział con starając się utrzymać tępo biegu, tuż za sobą, słyszeli krzyki Półkownika jak wydaje rozkaz wystrzelenia ich chcąc ich zatrzymać i z powrotem uwięzić, strzały z karabinów maszynowych niosły się echem po całej asfaltowej szosie, a ryki silników od ich pojazdów były co raz bliżej, nagle przed uciekającym conem otworzył się biało - błękitny portal.
- Co to jest? Przejście do innego wymiaru?! - spytała się dziewczyna lekko wychylając głowę ze swojej kryjówki.
- To most ziemny, nie wiem tylko czy... ach!!! - krzykną seeker, kurcząc się w pół czując że rana w jego piersi zaczyna dawać o sobie znać, dziewczyna wyszła do połowy z jego naramiennika i spojrzała za jego plecy, zobaczyła że Trejkon i jego ludzie są coraz bliżej.
- Starscream, jeśli teraz nie wejdziesz do tego "mostu", to Trejkon nas dorwie, to szczęście w nieszczęściu... musisz zaryzykować, nie ważne co będzie po drugiej stronie - wyperswadowała dziewczyna martwiąc się że znowu trafią do niewoli, con tylko przytakną twierdząco, Ava schowała się w naramiennik a Seeker zbierając w sobie resztki sił, wbiegł w aktywny portal, Półkownik zobaczył że ich obiekt razem z więźniem wbiegł w tajemniczą dla niech wyrwę, za nim jednak zdążyli dojechać do portalu, ten natychmiast się zamknął parę metrów przed ich przyjazdem na miejsce, Trejkon był wściekły że w ogóle dopuścił do takiego niedopatrzenia.
- Półkowniku Trejkon, nasz obiekt razem z więźniem rozpłynęli się, nigdzie nie można ich namierzyć, czekamy na twoje dalsze rozkazy - powiedział jeden z żołnierzy składając tym samym raport swojemu dowódcy, Półkownik starał się uspokoić i zastanowił się co zrobić dalej w takiej niefortunnej sytuacji.
- Połączcie mnie z "Silasem", muszę wiedzieć jak najwięcej o tych robotach, następnym razem jak je spotkamy, nie będziemy już tacy pobłażliwi, najwyższa pora połączyć siły z moim kuzynem z Nevady - powiedział Trejkon, uśmiechając się perfidnie na samą myśl o zdobyciu technologii tych robotycznych istot i zarządził powrót do ich tajnej bazy.
C.D.N.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top