Rozdział 10.

CatherinePOV:

Obudziło mnie lekkie drapanie w nos.Otworzyłam leniwie oczy i prawie od razu ujrzałam pyszczek mojego futrzanego przyjaciela.Wąsy kotka drapały mnie po nosie a on sam patrzył na mnie swoimi błękitnymi oczami.
-Cześć kolego-powiedziałam drapiąc kociaka za uszami.
Kotek zamruczał w odpowiedzi.Przestałam go drapać i chciałam wstać ale kot uniemożliwił mi to wczepiając się pazurkami w moją bluzkę.Miałkną a ja położyłam się z powrotem.
-Ale z ciebie pieszczoch Bucky-powiedziałam i znowu zaczęłam go głaskać-Ale niestety trzeba wstawać-glaskałam go jeszcze przez chwilę ale w końcu wstałam.Kociak za mną przyciągną się na łóżku i zeskoczył z niego i zaczął łasić do moich nóg.
-Bucky, chodź pójdziemy coś zjeść-powiedziałam do kota, biorąc go na ręce i idąc do kuchni.Wychodząc na korytarz kątem oka zobaczyłam otwarte okno-Przecież go nie otwierałam-pomyślaĺam.Podeszłam do okna z Buckym na rękach i wyjrzałam przez nie, na podjeździe stał motor, którego nie mogłam poznać.Odwróciłam się i powoli szłam w stronę kuchni. Będąc w połowie drogi usĺyszałam głośny trzask i ciche przekleństwo.Podskoczyłam ze strachu.Nagle z kuchni wyszedł......Steve.
-Steve? Co ty tutaj robisz?-zapytałam.
-Cześć Catherine, wybacz że tak wcześnie ale chciałem pogadać.-powiedział Rogers.
-Coś się stało ?-zapytałam znowu
-Nie, wpadłem tak po prostu-zaczął się tłumaczyć.
-Dobra ok , rozumiem.Tylko powiedz mi czemu tak wcześnie.-powiedziałam spokojnie.
-Zrobiłem śniadanie-odpowiedział uśmiechając się szeroko.
-Ok, przekonałeś mnie-powiedziałam i również się uśmiechęłam.
Steve obrócił się i wrócił do kuchni a ja ruszyłam za nim.
Kiedy weszłam do środka uderzył mnie zapach jajecznicy
-Mmmm Steve pięknie tu pachnie.-powiedziałam siadając na krześle przy blacie.Kotek na moich rękach poruszył się niepewnie i zaczął się wiercić.
-Bucky co jest ?-spytałam kładąc kota na blacie.
Steve odwrócił się od patelni i patrzył na mnie nieodgadnionym wyrazem twarzy.
-Nazwałaś kota Bucky?-zapytał Kapitan
-Pomysł Starka-odparłam
-Mogłem się domyślić-westchnął Steve-Od czasu kiedy Bucky zniknął bez przerwy ze mnie żartuje.
-Nie przejmuj się-powiedziałam i podeszłam do Steva-Wiesz jaki jest Tony, przecież w końcu znajdziesz Buckiego-Steve przesunął się do mnie i przytulił.
Chwilę tak staliśmy a kotek przeraźliwie zamiałczał.Odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni a ja zrobiłam się czerwona jak burak.
-Może weźmy się z jedzenie-zaproponował Steve.Usiedliśmy i po chwili śniadanie było w naszych brzuchach.
-Pyszne -powiedziałam i uśmiechnęłam się.
-Dzięki -powiedział Steve
Nagle zadzwonił telefon, mężczyzna zaczął szukać go po kieszeniach.Odebrał i przez chwilę rozmawiał , mina mu zrzedła i wyraźnie się zdenerwował.
-Muszę iść-powiedział i wziął swoją kurtkę z krzesła.
-Wporządku jak będziesz mógł to wpadnij jeszcze do mnie. -Powiedziałam i puściłam mu oczko.
-Napewno-odpowiedzał i pobiegł w stronę drzwi.Podeszłam do okna i pomachałam mu na do widzenia, odmachał, wsiadł na motor i odjechał.Odwróciłam się w stronę kota który siedział na blacie, wyraźnie zadowolony że Kapitan odjechał.Podeszłam do blatu i podniosłam kociaka, wyszłam z kuchni.
-Wypadało by dotrzymać obietnicy Tonego i pogadać z Pepper.-powiedziałam do mojego kolegi.
Wyszłam do sypialni i razem z kotem, położyliśmy się na łóżku. Wziełam z szafki nocnej, telefon i wybrałam numer do Pepper.
Po chwili czekania usłyszałam głos przyjaciółki w słuchawce-Halo.
-Cześć Pepper!
-Cześć Cat!,Co u ciebie? -zapytała kobieta.
-Wporządku, chciałam z tobą pogadać.Mogły byśmy się spotkać?-zapytałam starając się by mój ton głosu był jak najbardziej normalny. Kotek wtulił się w moje ramię i zaczął mruczeć.
-Niech zgadnę Tony ci kazał-Powiedziała Pepper-Powiedz mu że nie mam ochoty z nim rozmawiać.
-Pepper ja się nie pytam czy chcesz z nim rozmawiać tylko czy ja mogę się z tobą spotkać-odpowiedziałam, uśmiechając się.
-Uch...no dobra To o której i gdzie?-spytała
-Może o 13.00 w Cafe Creed tej nowej kawiarni nieopodal Avengers tower.
-Wporządku-odparła Pepper-Ale co do Tonego zdania nie zmienię.
-Dobrze tylko pogaduchy-odpowiedziałam
-Jakbym cię nie znała to pomyślałabym że mówisz prawdę-zaśmiała się Pepper-Muszę kończyć do zobaczenia.
-Pa Pepper.Do zobaczenia.-rozłączyłam się i położyłam sobie Bucky'ego i zaczęłam go głaskać.
-To ci mały, jedziesz ze mną?-zapytałam kota. Ten tylko machnął ogonem i włożył głowę pod moją rękę.

Cześć i czołem!Z góry przepraszam z błędy ale nie chciało mi się sprawdzać.
Pozdro Lokun2209:3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top