2

-Eren... E-Eren...-wydyszał Levi, bardziej wypinając się w stronę Jaegera.-Kurwa, nie pchaj go tak głęboko!

-Wybacz, Levi...-westchnął zielonooki, przesuwając dłońmi po plecach kochanka.-Ale... możesz to potraktować jako zadośćuczynienie... za ten ostatni raz...

-Zwal to na Grishe... To w sumie jego wina...-Ackermann skrzywił się, gdy Eren przesunął paznokciami po jego kręgosłupie.-Cholera jasna, to jest jakiś fetysz z drapaniem mnie?!

-Możliwe...-zaśmiał się Jaeger, odrobinę przyspieszając ruchy bioder.

Temperatura w sypialni powoli rosła, kiedy usłyszeli trzask drzwi wejściowych. Eren zastygł w miejscu, z przerażeniem patrząc w stronę otwartych drzwi, Levi odepchnął go od siebie (tak dokładniej to kopnął, bo będąc na czworakach nie miał zbyt dużego pola manewru) i złapał za bieliznę. Eren zrobił to samo, zaraz chwycił za kołdrę i nasunął na ich prawie gołe ciała, mrużąc oczy jakby dopiero co się obudził.

-Eren? Levi?-usłyszeli głos Kenny'ego, zaraz potem mężczyzna wszedł do sypialni.-No co jest, chłopaki? Wstawajcie, jest już dziesiąta!

-Daj nam spokój, tato...-westchnął Levi, kładąc dłoń na biodrze Erena i gwałtownie odwracając go w swoją stronę. Czy Eren nie rozumie, że jak będzie leżał na plecach to na kołdrze powstanie wybrzuszenie?!-Chcemy jeszcze chwilę pospać...

-Jest już dziesiąta, Levi!-Kenny podszedł do okna i szarpnął za zasłony, wpuszczając do pokoju światło słoneczne. Spojrzał na Jaegera i zmarszczył brwi.-Dobrze się czujesz, Eren? Jesteś cały czerwony...

-T-tak, tato, wszystko w porządku.-Eren uśmiechnął się niezręcznie, rumieniąc jeszcze bardziej, gdy starszy Ackermann podszedł do niego, kładąc dłoń na jego czole.

-Levi, idź zrobić Erenowi herbatę.-rozkazał mężczyzna, kładąc dłonie na biodrach.

-Ale...-zaczął czarnowłosy, ale Kenny zbył go machnięciem ręki.

-Twój narzeczony ma gorączkę, rusz ten tyłek!-powiedział.

Levi spojrzał niepewnie na Erena, który cały czas patrzył przerażony na starszego Ackermanna. Kenny skrzywił się i podszedł do łóżka, łapiąc za kołdrę.

-Nie, tato, zaczekaj!-zawołał Levi, ale było już za późno.

Kenny pociągnął za materiał i zsunął go na ziemię, odkrywając narzeczonych. Ackermann przełknął ciężko ślinę, odwracając wzrok, gdy tylko zobaczył erekcję młodych mężczyzn. Eren natychmiast zakrył swoje krocze dłońmi, Levi za to westchnął rozdrażniony, kładąc się wygodniej.

-To... oporządźcie się i zejdźcie na dół, ja... zrobię śniadanie.-wymamrotał Kenny, prawie że wybiegając z pokoju.

-Czy to znaczy, że możemy dokończyć?-Ackermann spojrzał z nadzieją na narzeczonego, który położył się na brzuchu, kryjąc twarz pod poduszką.

-Ty sobie dokańczaj, ja mam gorączkę.-jego głos był stłumiony przez poduszkę, ale czarnowłosy i tak doskonale go zrozumiał.

-Cieszę się, że mi pozwoliłeś.-Levi uśmiechnął się, zsuwając bieliznę z bioder Erena.

-Levi, nie...!

Levi zszedł do salonu, ciągnąc ze sobą Erena, który szedł za nim dziwnie kulawym krokiem. Usiedli przy stole w jadalni, gdzie siedział już Kenny, nerwowo podrygując nogami. Gdy zobaczył narzeczonych podniósł się gwałtownie z miejsca, zaraz jednak ponownie usiadł, zagryzając wargę.

-Levi, chciałbym z tobą porozmawiać.-przyznał Ackermann, po raz kolejny wstając z krzesła.

-Zaraz przyjdę.-szepnął czarnowłosy do Erena, pocałował go w policzek i wyszedł z pokoju za ojcem.

Kenny stał w holu, opierając się o ścianę. Gdy Levi stanął obok niego, mężczyzna wyprostował się i zaczął mówić na tyle cicho by Eren go nie usłyszał.

-Levi, wiesz jak bardzo cię kocham i chcę dobra dla ciebie i twojego związku...-zaczął starszy Ackermann, patrząc na syna ze zmarszczonymi brwiami.

-Tato, o co ci chodzi?-kobaltooki również ściągnął brwi, spoglądając niezrozumiane na rodzica.

-Synu, powiedz mi jak to między wami jest.-Kenny położył dłonie na ramionach Levia, który zaraz jednak zrobił krok do tyłu, wyrywając się z jego uścisku.

-Jest dobrze. Tak jak w każdym innym związku. O co ci chodzi?-spytał ponownie czarnowłosy, starając się wyczytać coś z twarzy ojca.

Kenny był zdeterminowany, szczególnie po tym jak Grisha wysłał mu wiadomość, w której napisał, że był już u narzeczonych i delikatnie popchnął Erena na prowadzenie w ich "małej" rywalizacji. Dodatkowym bodźcem było to co zobaczył w sypialni młodych mężczyzn. Choćby miał wprost spytać swojego syna czy uprawiali już seks i który z nich jest na górze był pewien, że się tego dowie.

-Czy wy już...?-zaczął starszy Ackermann, odrobinę pochylając się w stronę syna gdy z jadalni dobiegł ich dźwięk tłuczonego szkła.

Levi drgnął i ruszył biegiem w tamtą stronę, Kenny poszedł za nim, w myślach przeklinając Erena. Jaeger kucał na podłodze, usiłując zebrać odłamki szkła.

-Wszystko w porządku?-spytał Ackermann, podchodząc bliżej brązowowłosego.

-Taa, zakręciło mi się w głowie, to nic takiego.-wymamrotał Jaeger.

-Eren, zostaw to.-powiedział czarnowłosy, klękając przy narzeczonym.

-Nie, posprzątam to...-odparł Eren, nawet na niego nie patrząc. Sięgnął po jeden z większych kawałków i złapał niefortunnie za ostrą stronę. Syknął cicho z bólu, gdy krew zaczęła wypływać z niewielkiej rany, powstałej na wskazującym palcu.-Ał...

-Mówiłem, żebyś to zostawił. Pokaż mi ten palec.-rozkazał Levi, jednocześnie sięgając po rękę ukochanego i przyglądając się rozcięciu.-Masz szczęście, nie przeciąłeś się jakoś strasznie głęboko.

-Puść, pójdę to przemyć wodą utlenioną.-mruknął Jaeger, rumieniąc się lekko.

Levi spojrzał mu w oczy i wsunął jego palec między wargi. Eren wytrzeszczył na niego oczy, próbując wyrwać dłoń z jego uścisku, ale gdy Ackermann zassał się na palcu i przesunął językiem po ranie, Eren z mocnym rumieńcem na twarzy pozwolił mu robić to co robił.

Kenny patrzył na to, w duchu przyznając sobie punkt. Gdyby do czegoś doszło między nimi to na pewno Levi będzie tą aktywną stroną.

-Wiecie co, chłopcy?-zaczął mężczyzna, zwracając na siebie ich uwagę. Eren zagryzł wargę, wyrywając dłoń, Levi po prostu spojrzał na rodzica swoim zwyczajowym wzrokiem.-Ja może już pójdę, nie chcę wam przeszkadzać.

-Nie, w porządku...-zaczął młodszy Ackermann, ale Kenny mu przerwał.

-I tak mam do załatwienia jeszcze kilka spraw. Na razie.-ojciec pomachał im jeszcze i ruszył w stronę wyjścia.

-Um... to mi coś przypomina...-westchnął Eren, spoglądając na narzeczonego.

-Mi też... a pamiętasz jak to ostatnio się skończyło?-Levi uśmiechnął się zadziornie, z powrotem wsuwając palec Jaegera między wargi.

-O nie...-zielonooki pokręcił gorączkowo głową.-Mój tyłek nie wytrzyma czegoś takiego jeszcze raz... Poza tym już raz sobie na mnie ulżyłeś, mimo że dzisiaj to ja miałem być na górze.

-To znaczy, że jesteś stworzony do tego, żeby być na dole. A czy twój tyłek to wytrzyma... Jestem pewien, że dasz radę, ale jeśli ty nie jesteś przekonany... możemy to sprawdzić.-Ackermann podniósł Erena, który z cichym krzykiem próbował się wyrwać. Levi nie przejął się tym zbytnio, z uśmiechem na ustach zaniósł go do sypialni.-Chyba polubię te niezapowiedziane wizyty...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top