Zastanów się...
Nina
Długo walczyłam z pokusą, żeby zasnąć. To udawanie, że śpię chyba działało bardziej na moje ciało niż Jasona.
Obserwował mnie. Możliwe nawet, że doskonale znał mój plan.
Długo jednak trzymał się zdala, aż nie wytrzymał i położył swoją dłoń na moim biodrze.
Od razu strąciłam jego rękę, odsuwając się ile mogłam pod ścianę.
Nie kryłam też niezadowolenia z powodu jego zachowania.
- Chciałem sprawdzić, czy zasnęłaś - mruknął z krzywym uśmiechem.
Teraz tym bardziej bałam się, że będzie robił jakieś złe rzeczy, gdy będę spała.
- Obudziłeś mnie - skłamałam, nawet nie wiedziałam czemu.
Zaśmiał się.
- Wiem, że nie, a co dziewczynka powinna dostać za kłamstwo?
Nie byłam w stanie nic odpowiedzieć, bo skupiłam się tylko na sercu tłuczącym się w moich piersiach. Jego echo brzmiało nawet w mojej głowie.
- Powinna dostać, co? - powtórzył pytanie, ale ja zareagowałam kręceniem głową. - Powinna dostać karę. Klapsa - dokończył za mnie. - Powiedz mi, Nino. Co mogę zrobić, żebyś chciała spróbować jeszcze raz. Tylko... - Przerwał mi, nim rzuciłam, że oddać mnie Nickowi. - Nie nadwyrężaj moich nerwów. Staram się, ale jeśli będziesz przeginała, nie będę miły. Więc daj sobie chwilkę na zastanowienie i zapomnienie o tym, o kim miałaś zapomnieć.
Milczałam. Co miałam odpowidzieć? Wcale nie chciałam dawać mu żadnej szansy.
- Może marzysz o jakiejś zabawce? Może marzysz o wycieczce? A może chcesz nowy pokój? Z telewizorem na pół ściany i wykupionymi abonamsntami na filmy oraz seriale? To twoja chwila, żeby poprosić, o co zechcesz. Tylko z jakimś realnym umiarem.
Zamyśliłam się. Nie. Nie chciałam wrócić do tego horroru w zamian za jakiegoś misia, czy nawet wypasioną elektronikę. Ale niestety musiałam brać pod uwagę to, że na razie byłam na niego skazana, a co gorsza wszystko wskazywało na to, że szybko mnie stąd nie zabiorą, skoro już tyle czasu się tu znajdowałam.
Może zamiast bezsensownie się stawiać, powinnam uśpić nieco jego czujność, a korzystając z dobrego humoru wywalczyć trochę rzeczy. Zakładałam, że zostanę tu maksymalnie kilka dni, ale tenczas może nie musiał być totalnym koszmarem.
Wyraz twarzy Jasona zaczął zmieniać się na coraz mniej przyjemny. Chyba nie był zadowolony, że nie chciałam z nim rozmawiać, a raczej, że tyle musiał na to czekać.
- Jest dużo rzeczy...
- Mów! - Ożywił się. - Tata zobaczy, które pomysły może zrealizować.
- Nie chcę, żebyś dotykał mnie bez pozwolenia. - Jason zmarszczył brwi.
- Nino... - Zrobił przerwę. - To brzmi jakbym pchał ci siłą rękę w majtki, a tak nie jest. Naprawdę chcesz, żebym pytał za każdym razem o zgodę, gdy chcę cię przytulić lub złapać za rękę.
- Tak - potwierdziłam, a widząc, że nie był przekonany, czułam, że potrzebuję argumentów. - Potrzebuję czasu na oswojenie się z tym wszystkim. I nie chcę, żebyś dawał mi kary...
- To akurat zależy od ciebie. Wystarczy, żebyś była grzeczna.
- Miałam na myśli kary cielesne.
Jason wywrócił oczami, po czym podniósł się zdenerwowany.
- Dociera do mnie bezsens dawania ci szansy na dogadanie się. Może nagle całe DDlg jest do niczego?!
Wiedziałam, że dyskutowanie z nim nie miało sensu.
- Zakaz dotykania, stosowania kar...? Przez cały twój pobyt tu, staram się być miły i wyrozumiały. Przeszkadzają ci klapsy? To nie bądź niegrzeczna. Uwierz mi, że nie chciałem karać cię na dzień dobry. Ale chyba sama przyznasz, że zasłużyłaś.
- Karą nie muszą być klapsy...
- Zapominasz chyba, kto ma dominującą rolę. Ja dobieram karę do przewinienia. Nie ma przewinienia... nie ma kary. - Zrobił przerwę. - Jesteś uprzedzona. Wiem. Przegiąłem ostatniego dnia nim odeszłaś. Pragnąłem cię bardzo, ale nie chciałem ci zrobić żadnej krzywdy. Może na to nie wyglądało, jednak miałem wszystko pod kontrolą.
Nie chciałam go słuchać. Wracanie do tamtego poranka... było już nie tylko rozdrapywaniem starych ran, ale także posypywaniem ich solą.
- Zawsze byłaś oziębła w tej kwestii. Inne dziewczyny są otwarte, bardziej uczuciowe. Potrafią zrozumieć potrzeby partnera. Liczyłem, że w końcu... jakoś cię odblokuję...
Znów zaczęłam się czuć jak te kilka lat temu, gdy byliśmy razem. Od razu mój żołądek się ścisnął, a w gardle pojawiła się gula.
- Że zobaczysz jak dobrze jest sprawiać przyjemność partnerowi. To ważny element DDlg. Te słodkie pierdolety są trochę zbyt rozreklamowane. A powinny pełnić marginalną rolę. Myślę, że pokazał ci to Nick. Chyba, że dalej grał słodkiego misiaczka, chowając przed tobą swoją prawdziwą naturę... Ale to nawet dobrze. To znaczy, że zdążyłem, nim zrobił kolejnej krzywdę.
- Kolejnej?
- Już mówiłem ci jak załatwił swoją poprzdnią. - Wzruszył ramionami.
- Nie mówiłeś.
- Nie wspomianałem ci chociażby o tym jak musiałem prosić ją, żeby nie poszła na policję?
Nie miałam pewności, czy kłamał, żeby mnie zniechęcić, czy faktycznie Nick... nid był ideałem, za który go miałam.
- N-nie...
- Jestem pewien, że mówiłem ci na przykład o jej nagich zdjęciach, które wstawiał do internetu. Swoją drogą lubił montować kamerki w łazienkach, żeby mieć coraz to nowsze materiały.
Zrobiło mi się dziwnie słabo. I choć powtarzałam sobie, że kłamał, jakoś mimowolnie, pomimo tego, że Nick... nigdy nie dał mi powodu do braku zaufania, bałam się, że mogło być wtym ziarnko tej upiornej prawdy.
- Wierzę, że zrozumiesz w końcu, że chcę dobrze. Potrzebujesz czasu...
- Nie wierzę ci... - wymamrotałam drżącymi wargami.
Zdenerwował się.
- Oszukał cię...
Pokręciłam głową.
- Wiem. To boli, ale jeśli tylko mi na to pozwolisz, pomogę ci o nim zapomnieć.
- To nieprawda. Kłamiesz, tak?
- Nie podnoś głosu i nie zarzucaj mi kłamstwa. Za coś takiego jest kara, a wolałbym nie robić ci tego, bo wiem, że to z emocji. Opadły zasłony. Odpocznij, przemyśl sobie to wszystko. W razie czego, będę obok w pokoju - rzucił, po czym zostawił mnie totalnie zagubioną.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top