Tatusiu ja nie chcę...

Nick

Maleństwo spało przy mnie spokojnie, a ja nie przestawałem głaskać jej po główce. Martwiłem się o nią bardzo i było mi żal jej łez.

Powtarzałem sobie, że zrobiłem to jedynie po to, żeby poczuła się lepiej. Poza tym gorączka wyraźnie zaczęła spadać.

Nie wiedziałem jak długo tak przy niej leżałem, ale w końcu zrobiłem się głodny, więc postanowiłem zejść na dół, żeby sobie coś przyrządzić. Starałem się zrobić to jak najostrożniej, aby tylko się nie obudziła i na szczęście udało mi się.

Zszedłem na dół z postanowieniem ugotowania jakiejś lekkiej dla brzuszka zupy, ponieważ Nina musiała coś zjeść, czy chciała, czy też nie. Poza tym miałem nadzieję, że przestanie wymiotować i będę mógł dać jej tabletkę. Wcale nie sprawiły mi radości jej szlochy oraz płacze.

Co kilkanaście minut zaglądałem do niej, za każdym razem zastając ją słodko śpiącą, przytuloną do misia.
Wyglądała niezwykle uroczo. Jak mały aniołek.

Kilka razy stałem nad nią dobre kilkanaście minut, bo nie mogłem się napatrzeć. Uwielbiałem, gdy była taka spokojna i gdy sobie grzecznie spała. Byłem wtedy pewien, że było jej u mnie dobrze.

Kiedy zupa była gotowa zjadłem trochę, a następnie nalałem w małą miseczkę odrobinę i poszedłem na górę do mojego kwiatuszka. Przez chwilę zastanawiałem się, czy powinienem ją budzić, ale na szczęście moje kręcenie się po pokoju ją wybudziło.

Spojrzała na mnie parka smutnych oczek, więc usiadłem na skraju materaca i uśmiechnąłem się do niej.

- Jak się czujesz? - zapytałem z troską, a ona podniosła się ostrożnie, wyciągając w moim kierunku rączki.

Wziąłem ją natychmiast na kolanka i okryłem kocykiem, żeby nie marzła.

- Niedobrze mi - wymamrotała, pocierając oczko piąstką.

- Przyniosłem ci troszkę świeżego rosołku - oznajmiłem, składając jej buziaka na czółku.

- Nie chcę rosołku - powiedziała, tuląc się w moje ramię.

- Aniołku, nie możesz nie jeść. - Westchnąłem bezradnie. - Pokarmię cię troszeczkę, co? Zjesz zupki. - Sięgnąłem po miskę oraz łyżkę, a następnie nabrałem na nią trochę wywaru i podsunąłem jej pod usteczka.

Początkowo znów schowała głowę w moje ramię.

- Ninuś proszę. Kilka łyżeczek - mruknąłem, więc w końcu niechętnie otworzyła buzię.

Jadła bardzo powolutku, jakby przeżuwała wywar, który jej podawałem.

Nagle jednak wyrwała się z moich rąk i pobiegła do toalety. Spojrzałem na rozlaną zupę, która wylała się przez gwałtowny ruch mojego szkraba, a następnie pospiesznie ruszyłem za nią. Nina szlochała, ocierając twarz papierem i spuściła wodę. Zmartwiłem się jeszcze bardziej.

- Choć do łóżeczka. Położysz się - powiedziałem, po czym zaprowadziłem ją do jej pokoiku. - Napij się. - Wyciągnąłem w jej kierunku butelkę z wodą.

- Nie chcę. - Płakała znów trąc oczka piąstkami.

- Odwodnisz mi się, skarbie. Musisz troszeczkę napić się wody. - Nie ustępowałem, więc w końcu wzięła kilka łyków. - Leż spokojnie. Zaraz wrócę - powiedziałem, po czym szybko sprzątnąłem rozlaną zupę, a następnie położyłem się obok niej.

Nina niewyobrażalnie płakała, dlatego chciałem ją jak najszybciej uspokoić.

- Już ciii. Nic się nie stało, Ninuś. - Głaskałem ją po plecacg. - Chcesz może pooglądać bajeczki, co? Albo może chcesz się troszkę dalej zdrzemnąć? - Starałem się ją zagadać, ale ona dalej płakała.

Bezradny w końcu podniosłem się, a następnie dźwignąłem ją z łóżka. Jej nóżki owinęły się wokół moich bioder, ale wiedziałem, że czuła się przy mnie bardzo niekomfortowo w cienkiej koszulce i majteczkach, więc znów otuliłem ją kocykiem, składają  pocałunki na czubku jej głowy.

- Masz ochotę na jakąś specjalną baję? - Zagadałem do niej w drodze na dół do salonu, jednak Ninka nie była zbyt rozmowna. - No to zobaczymy co fajnego leci, co? - Próbowałem z niej wydusić, chociażby jedno słówko, ale niestety bezskutecznie.

Usiadłem z nią przed telewizorem i od razu zacząłem skakać po kanałach, gdy mój mały chomiczek, wciąż szlochał w moje ramię.

- Zwariowane melodie. Może być? - Cisza. - Myszko? - Zacząłem całować ją po policzku. - Coś innego?

- Może... być... - wychlipała, odwracając główkę w kierunku ekranu telewizora, więc zacząłem ją głaskać po pleckach z nadzieją, że wreszcie się troszkę rozchmurzy.

Po kilku minutach jej oczka zaczęły się coraz bardziej kleić, zatem ostrożnie położyłem się z nią, bo ja również zrobiłem się jakiś senny.
Kilka chwil później Nina znów spała, a ja razem z nią.

***

Kiedy się obudziłem moją uwagę od razu przykuła Nina, której policzki znów były rumiane. Odgarnąłem delikatnie jej włoski z czoła, po czym dotknąłem go. Tak jak sądziłem miała gorączkę. Znowu. Westchnąłem cicho, postanawiając podnieść się najostrożniej jak potrafiłem, aby jej jeszcze nie obudzić, ale kiedy tylko się podniosłem zaczęła się wybudzać.

- Śpij sobie jeszcze, myszko. - Pocałowałem ją w skroń, jednak było już za późno.

Patrzyła na mnie para ślicznych, zaspanych oczek. Przysiadłem i pogłaskałem ją po głowie.

- Masz gorączkę - mruknąłem, na co od razu na jej twarzy pojawił się niepokój. - Pójdę po coś do jedzonka, żebyś mogła wypić leki - powiedziałem, bo szczerze miałem nadzieję, że będę mógł dać jej tabletkę.

Wstałem i w drodze do kuchni, zacząłem się zastanawiać co mógłbym jej przyrządzić. Zdążyłem wyciągnąć z szafki lekarstwa, gdy usłyszałem głośne, szybki kroki, a następnie dziwne dźwięki, dochodzące z łazienki.

Natychmiast pobiegłem za moim szkrabikiem i wszedłem do łazienki, gdzie zastałem Ninkę nad toaletą. Szlochała głośno, ocierając buzię papierem.

Westchnąłem głośno. Tak myślałem, że nie przejdzie jej zbyt szybko. Wziąłem ją ostrożnie na ręce, ocierając kilka łezek z jej policzków oraz przytuliłem do siebie mocno. Moje maleństwo wciąż łkało, chowając ciepłą główkę w zagłębieniu mojej szyi.

- Domyślam się, że nie masz ochoty na jedzenie - stwierdziłem, po czym zaniosłem ją do jej pokoju, posadziłem na łóżku i podałem jej butelkę z wodą, którą niepewnie chwyciła w rączki.

Pokręciła głową, a następnie spojrzała w moje oczy błagalnie. Domyślała się doskonale, co ją czeka. Sięgnąłem po termometr, zabierając jej uprzednio butelkę, z której wzięła kilka łyków i podałem, żeby włożyła go pod pachę. Zrobiła to mozolnie, wręcz niechętnie, a po rumianych policzkach spłynęły łzy.

- Aniołku. - Pocałowałem ją w rozpalone czółko. - Tatuś chce, żebyś czuła się dobrze. Martwię się bardzo, wiesz? - Sięgnąłem po koc, żeby okryć jej gołe nóżki, na których pojawiła się gęsia skórka.

Miałem nadzieję, że lekarz do nas zajrzy i powie, co mógłbym zrobić, żeby wreszcie troszkę jej przeszło. Nagle rozległo się ciche pikanie termometru, więc Ninka wyciągnęła go oraz spojrzała pierwsza. Dopiero po chwili mi go podała.

- 39 i 1 to bardzo dużo. - Westchnąłem ciężko.

- Tatusiu ja nie chcę... - Rozpłakała się tuląc głowę w moje ramię.

- Ninuś, to bardzo wysoka gorączka. W dodatku dalej wymiotujesz, tabletki ci nie pomogą - powiedziałem ze smutkiem.

- Ja... nie... chcę... - Szlochała, ściskając mnie mocno.

- Kochanie. Masz gorączkę. - Pogłaskałem ją po włoskach.

- Nie mam...

- Mierzyłaś przed chwilą. - Westchnąłem z uśmiechem.

To było urocze, gdy się tak wypierała, ale tu chodziło o jej zdrówko.

- Zaraz... mi przejdzie - powiedziała, po czym zasłoniła usta grzbietem dłoni.

- Źle się czujesz? - Bardziej stwierdziłem niż zapytałem. - Nina. Pamiętasz jak źle się czułaś? - Pogłaskałem ją po głowie. - Po czopku temperatura spadła ci w ciągu kilkunastu minut, a później sobie leżeliśmy... Spałaś sobie przy mnie. To trwało sekundeczkę. - Próbowałem ją przekonać.

- Nie... chcę... - Szlochała dalej.

- Myszko, proszę. - Pocałowałem ją w czubek głowy. - Zrobimy to szybciutko, a potem znów się położymy, co? Może potem znów spróbujesz zjeść trochę rosołku?

- Nie... chcę. - Płakała dalej.

- A jest coś czego chcesz?

- Spać.

- Chomiczku, zrobimy to szybciutko i zaraz się położymy, dobrze?

- Tatusiu... ja...

- Ninuś! - powiedziałem ostrzej, ponieważ wiedziałem, że moglibyśmy tak dyskutować dwadzieścia lat, bez kompletnego sensu.

Położyłem ją na łóżku, po czym poszedłem po lekarstwo. Wróciłem po chwili i zastałem przerażoną Ninę. Serce mi się krajało na ten widok, ale wiedziałem, że nie było innej opcji, żeby jej pomóc.

- Ninka. Tatuś po wszystkim mocno cię przytuli. To dla twojego dobra, żebyś poczuła się lepiej - powiedziałem, po czym przysiadłem nieopodal niej.

Po jej rumianych policzkach nadal płynęły łzy. Wiedziałem doskonale, że nie chciała tego, że to nie należało do najprzyjemniejszych rzeczy.

- No chodź. Połóż się brzuszkiem na moich kolanach. Zrobimy to szybciutko i będziesz odpoczywała.

Zaczęła kręcić głową, cofając się pod ścianę.

- Nino. - Westchnąłem. - Drżysz aniołku. Chodź tu! - powiedziałem bardziej stanowczo, bo już zaczynałem mieć dość proszenia, które nie przynosiło skutków. - Raz, raz Nina! Nie będę się powtarzał! - Postanowiłem być stanowczy, skoro prośby nie przynosiły skutków.

- Nie... chcę...

- Liczę do trzech Nino! - powiedziałem, a to od razu podziałało.

Trzęsąc się na całym ciele, położyła się brzuszkiem na moich kolanach, ale nie przestawała płakać. Rozpakowałem szybko czopka, po czym pogłaskałem ją po włoskach, żeby troszkę się uspokoiła. To nie był powód do tak potwornej rozpaczy.

Zsunąłem te urocze majteczki Ninki, a następnie sięgnąłem po czopka, którego bez ceremoniału wsunąłem w jej pupkę.

Maleństwo wybuchło płaczem, po czym szybko nasunąłem majteczki Niny na miejce i przytuliłem ją mocno.

- Już. Ciii. - Zacząłem ją lulać w objęciu, żeby jak najszybciej się uspokoiła. - Jesteś bardzo dzielna.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top