Pa pa, Tatku...
Nick
Ninka siedziała na przednim siedzeniu i od czasu do czasu jeszcze pochlipywała, pijąc kaszkę oraz spoglądając na mnie co kilka chwil.
Naprawdę niedowierzałem, że mogła pomyśleć o karze w takiej chwili. Miałem ochotę wziąć ją w ramiona i trzymać do momentu aż zapomniałaby o tym wypadku. Nienawidziłem, gdy płakała oraz tak potwornie się bała.
- Jak się czujesz? - Zagadałem do niej, bo przyszło mi do głowy, że może to spoglądanie było sprawdzaniem, czy jednak nie byłem zły.
Naprawdę nie przychodziło mi do głowy, dlaczego temu kretynowi (jej ex) sprawiało radość takie katowanie tego słodkiego, grzecznego maluszka!
Przecież ewidentnie ją krzywdził i musiałby być ślepym, żeby tego nie widzieć! A zatem widział, a mimo to, czynił to dalej.
Aż mnie skręcało w środku na myśl o tym, że nie odpowiedział za swoje czyny.
- Boli, Tatusiu - powiedziała cichutko, wlepiając wzrok w wycieraczkę.
- Zaraz będziemy w domu. Położymy się na kanapie, obejrzymy jakąś baję... - Wymieniałem, uśmiechając się, bo byłem pewny, że to poprawi jej humor, a nawet jeśli jednak nie, to chociaż przekona ją, że nie byłem jak tamten poprzedni Tatuś i wcale nie byłem zły. - I może otworzymy sobie jakieś ciasteczka z czekoladą, co?
Mojej uwadze nie umknął ten słodki uśmieszek, który wkradł się na tę uroczą buzię. Mój plan ewidentnie działał.
- Naprawdę, Tatusiu? - zapytała, jakby naprawdę sądziła, że nie mówiłem poważnie.
Korzystając z chwili, gdy zaświeciło się czerwone światło, spojrzałem na nią z czułością i troską, niedowierzając, że zwykłe ciastka i wspólne oglądanie, będzie sprawiało jej aż taką szczerą radość
- Oczywiście, skarbie - mruknąłem, po czym położyłem dłoń na jej udzie i delikatnie je pogłaskałem.
Zawstydziła się trochę.
- Moja kochana córeczka. - Dodałem i zrozumiałem, że dla tego uśmiechu byłem gotowy zrobić wszystko.
***
Kiedy tylko wróciliśmy, Nina poszła do toalety, a ja wyciągnąłem z szafki na słodycze obiecane ciasteczka oraz przygotowałem koc, soczek w kartoniku i zacząłem szukać jakiejś bajki.
Gdy wróciła wszystko było już gotowe, więc usiedliśmy razem. Przytuliłem ją do siebie i zaczęliśmy oglądać Królewnę Śnieżkę.
Nigdy w życiu nie pomyślałbym, że tyle satysfakcji da mi oglądanie bajki, a raczej miłe spędzanie czasu ze swoją małą gwiazdeczką. Zwłaszcza, gdy była radosna, spokojna i tuliła się do mnie zaspana.
Bajka ledwie zdążyła się skończyć, gdy oczka Ninki już bardzo się kleiły. Wyraźnie była już zmęczona, a ja bardzo cieszyłem się, że humor troszkę jej się poprawił.
- No już późno! - stwierdziłem, podnosząc się z nią na rękach. Była zaskakująco leciutka. - Leć szybciutko się umyć i do łóżeczka. Będę na ciebie czekał w twoim pokoju - powiedziałem, chcąc ją postawić, ale Ninka przytrzymała się i wymamrotała:
- Nie chce mi się, Tatusiu.
- Wiem skarbie, że jesteś zmęczona, ale wczoraj też się nie kąpałaś u Davida. - Westchnąłem. - A może... chciałabyś, żebym ci pomógł? - zapytałem niepewnie.
Ninuś troszkę się spięła i wyraźnie rozważała moją propozycję, ale była bardziej na nie.
- Jeśli nie chcesz to... - Chciałem ją uspokoić, bo nie miałem zamiaru mieć potem wyrzutów sumienia, że poczuła ode mnie przymus.
Moim zdaniem to było okropne. Traktować drugiego człowieka jak jakiś przedmiot i szantażować go, że jeśli np. nie będzie chciała dać się wykąpać to ją zostawię, albo ukarzę.
- Chcę - mruknęła, jeżdżąc palcem po moim ramieniu.
- Na pewno?
- Yhym - przytaknęła, po czym przytuliła się do mnie mocno.
Ucieszyłem się i to bardzo, bo to oznaczało, że zaczynała mi ufać.
- Cieszę się, malutka - oznajmiłem z uśmiechem. - To idziemy po piżamkę i nalewamy pełną wannę cieplutkiej wody - dodałem, wchodząc z nią na górę.
Wybrałem jej uroczą piżamkę, składającą się z różowych, krótkich spodenek i bluzeczki na ramiączkach w kotki, po czym ruszyliśmy do łazienki.
Zdecydowałem się na kąpiel w wannie, a nie pod prysznicem, bo nie chciałem, aby czuła się źle. W wannie mogła zawsze trochę schować się pod pianą, w wodzie, a pod prysznicem... było z tym ciężko.
Doskonale zdawałem sobie, że będzie się troszkę wstydziła, ale to było normalne i do przezwyciężenia. Postawiłem ją na dywaniku i zacząłem napuszczać wodę.
- Zdejmuj powoli ubranka - kazałem, odwracając się w stronę wanny. Sprawdzałem ręką temperaturę wody, ale w zasadzie był to pretekst, aby nie bała się rozebrać. Nie chciałem jej krępować. Zwłaszcza, że to była nasza pierwsza, tak bardzo intymna chwila.
Dolałem trochę płynu do kąpieli i zacząłem rozrabiać pianę, a w powietrzu zaczął unosić się delikatny kwiatowy zapach.
Wtem odwróciłem się, na co Ninka od razu się zawstydziła i zasłoniła rączkami.
Uśmiechnąłem się do niej, aby poczuła się pewniej, po czym wziąłem ją podpachy i wsadziłem do wanny. Piana sięgała jej niemal ramion, więc od razu poczuła się lepiej.
Nie miała się zupełnie czego wstydzić, bo była śliczną, drobną dziewczyneczką, ale Nina była po prostu małą, słodką wstydnisią.
- Może zaczniemy od włosków? - zapytałem, sięgając po słuchawkę prysznicową. Dziewczynka odchyliła główkę dzięki czemu mogłem bez problemu zmoczyć jej włoski. Potem wziąłem na rękę trochę szamponu i zacząłem go wcierać. Następnie spłukałem całą pianę i nałożyłem odżywkę, pozwalając jej zostać na jej włosach trochę dłużej. Potem chciałem zabrać się za mycie reszty jej ciała, ale Nina zatrzymała moją rękę, patrząc na mnie ze strachem i niepewnością:
- Mogę sama? - Spojrzała na mnie prosząco, tymi swoimi wielkimi, hipnotyzującymi oczkami.
- Oczywiście Chomiczku. - Mruknąłem z uśmiechem, patrząc na jej różowiące się policzki.
Była taka urocza i nieśmiała. Czułem wewnętrznie, że ten widok nie znudziłby mi się nigdy. I tak byłem z niej dumny, że chciała spróbować.
W końcu znaliśmy się naprawdę dość krótko, dlatego tym bardziej wiele to dla mnie znaczyło.
- Już - wymamrotała nagle, gdy opłukałem jej włoski poraz drugi.
- To wyskakujemy. - Podniosłem się, biorąc ją do góry.
Postawiłem ją znów na dywaniku i od razu otoczyłem ręcznikiem, aby zaraz pomóc jej się wytrzeć.
Podałem jej bieliznę i piżamkę, a ona założyła ją szybciutko, po czym zabraliśmy się za suszenie włosków.
- Idź do pokoju, zaraz przyjdę - rzuciłem, po czym zabrałem się za ogarnięcie po kąpieli.
Kiedy skończyłem ruszyłem do pokoiku Ninki, ale już na korytarzu usłyszałem dziwne dźwięki dochodzące z jej pokoju. Wszedłem wystraszony do środka i zobaczyłem, że mój maluszek znów płakał, trzymając w rękach telefon.
- Co się stało, skarbie? - zapytałem wystraszony, mając już w głowie najczarniejsze scenariusze.
- Moi... moi rodzice... Wracają jutro. - Wyznała, znów wybuchając szlochem, a ja zamarłem.
Również poczułem łzy w oczach. Przecież... to za szybko... Miało się to tak szybko skończyć? I to wtedy, gdy zaczynała mi ufać?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top