Muszę ci się do czegoś przyznać...

Kiedy tak stali nad nami, a Joy oraz Amy płakały, mówiąc swoje wersje zdarzeń, poczułam, że za moment uznają mnie za winną i sama zaczęłam szlochać w obawie, że Nick postanowi dać mi karę.

Chwilę przysłuchiwali się każdej wersji, ale w końcu kazali wszystkim zamilknąć.

- Cisza. Po kolei... - Zarządził David. - Może Joy. Powiedz, co się stało, a potem oddam głos reszcie.

Joy wytarła policzki i wciąż szlochając zaczęła mówić w skrócie o kłótni na temat opowiadania, które doprowadziło do tego, że Amy rozpoczęła bójkę. Na te oskarżenia Amy wybuchnęła jeszcze większym płaczem obwiniając o rozpoczęcie tej całej walki nie tylko Joy, ale także mnie.

W końcu zapytano mnie o przebieg zdarzeń, ale ja tak bardzo się bałam, że zdołałam jedynie pokrętnie wyjaśnić, że powodem był spór na temat opowiadania, a potem przyznałam, że to Amy pierwsza rzuciła kredką, na co posłała mi wrogie spojrzenie.

- Przeprosić się natychmiast! - kazał zdenerwowany David, na co wszystkie wybąkałyśmy wobec siebie przeprosiny i uścisnęłyśmy swoje dłonie. - Musimy sobie pogadać, Amy, więc wybaczcie nam na moment - oznajmił, po czym chwycił rękę swojej córeczki, żeby zaprowadzić ją do domu.

- My też pójdziemy porozmawiać w cztery oczy, Joy - rzucił Tony, a następnie oboje ruszyli za Davidem oraz Amy.

Tymczasem ja, stałam przed Nickiem wciąż zapłakana i okropnie bałam się, że dojdzie do wniosku, że też musi ze mną "porozmawiać".

- Czemu płaczesz, malutka? - przykucnął przede mną.

- B-boję się... k-kary...

Na twarzy Nicka wymalowało się zaniepokojenie.

- Za co niby miałbym cię ukarać, Ninuś? Z tego co zrozumiałem to głównie Amy i Joy się pożarły. Tylko o co poszło? - Wziął mnie na ręce.

Mocno się do niego przytuliłam. To o czym rozmawiały... uświadomiło mi coś. Nick był dorosły. Ja byłam dorosła. Z pewnością myślał już o naszym pierwszym razie, gdy ja naiwnie wierzyłam, że nasz związek pozostanie poza tą sferą na zawsze... Albo przynajmniej na długo. Ale co jeśli Amy miała rację? Co jeśli stracę tego cudownego faceta, bo nie czułam się w ogóle gotowa na seks. Bałam się tego okropnie i bez wątpienia swój niepochlebny udział miał w tym Jason.

- Mała, nie zamierzam cię karać, ale chciałbym wiedzieć, czego dotyczył spór, który spowodował aż takie emocje.

- Będziesz zły...

- Dlaczego miałbym być zły? - Nie krył zdumienia. - Chyba, że to opowiadanie, które rzekomo było sprawcą tego całego zajścia to w rzeczywistości pretekst i chodziło o coś innego.

- Chodziło o opowiadanie - przyznałam, gdy Nick usiadł na leżaku.

- To co z tym opowiadaniem? - Nie ustępował.

- No bo... - Zaczęla niepewnie. Nie wiedziałam, czy chciałam mu o tym mówić.

A co jeśli się okaże, że według niego coś takiego w zasadach to normalka? Nick uniósł brew w oczekiwaniu, więc w końcu zaczęłam mówić.

- No więc, zanim dotarliśmy dziewczyny rozmawiały o jakimś nowym opowiadaniu, o którym nie słyszałam. Rzekomo miało ono być swego rodzaju podręcznikiem o DDlg, ale Joy stwierdziła, że to nie jest dobra pozycja i podała ku temu przykład. Z czym Amy się nie zgodziła.

- Jaki przykład? - zapytał, a ja aż cała się zarumieniłam na myśl o tym, że muszę mu o tym powiedzieć.

Kwestie dotyczące seksu i stref intymnych były dla mnie wstydliwe. Z tego wszystkiego aż rozbolał mnie brzuch.

- No bo... tam chodziło o pewną zasadę...

- A konkretniej? - Nick ciągnął mnie za język.

- No więc... no bo... - Westchnęłam.

- Dlaczego boisz się mi powiedzieć? Przecież wiesz, że na ciebie nie nakrzyczę. Rozmowa w DDlg jest bardzo ważna i możemy podyskutować na temat zasady, która wywołała takie reakcje.

- Bo tu autor twierdził, że w zasadach musi być zawart zakaz odmawiania seksu przez little - powiedziałam na jednym wydechu, po czym wpatrzyłam się w oczy Nicka, który dość długo milczał.

- Co? - zmarszczył brwi.

- Albo, że musi być zaznaczony limit, że córeczka może odmówić, ale maksymalnie trzy razy, albo musi być zawarte, że minimum dziesięć razy w miesiącu, czy ileś muszą uprawiać seks - dodałam, a oburzenie na twarzy Nicka od razu mnie uspokoiło.

- Przecież to totalna głupota. Jaki chory kretyn mógł wpaść na coś tak niedorzecznego?!

- Nie wiem. Nie poznałam nazwiska autora.

- Joy była za wprowadzeniem czegoś takiego?

- Amy. Twierdzi, że taki zapis nie ma znaczenia, bo i tak jak się jest w związku to wiadomo, że będzie się uprawiało seks.

Nick zamyślił się.

- Mają taką zasadę z Davidem?

- Nie wiem, ale kiedy Joy powiedziała, że takie myślenie o tym jest złe i zaczęła właśnie drążyć, Amy się zdenerwowała.

- A ty? Co sądzisz? - zapytał.

- Też czułam się dziwnie i byłam ciekawa, czy to ona tak myśli, czy to przez Davi...

- Miałem na myśli tę zasadę - przerwał mi.

Zaskoczył mnie. Nie wiedziałam do końca czego oczekiwał, a nie chciałam go rozczarować swoją odpowiedzią. Jak dotąd nie rozmawialiśmy o seksie.

- Nie podoba mi się coś takiego... - Zamilkłam, żeby zobaczyć reakcję Nicka i poznać bardziej jego opinię.

- Zgadzam się. To krzywdzące i głupie. Jeśli w związku wszystko jest okej, nie powinno być obaw wobec tego, że któraś ze stron nie będzie chciała zbliżenia od tak bez powodu. A jeśli jest powód, druga strona powinna to zrozumieć i zależnie od jego rodzaju... zachować się odpowiednio. Jeśli wszystko jest okej, raczej nie trzeba wprowadzać zasad wymuszających seks, bo para sama do siebie lgnie - mruknął, a ja znów poczułam rumieńce na policzkach.

My jeszcze... nawet... czy... on o tym myślał...

- A co jeśli little chciałaby, ale jeszcze nie czuje się gotowa przez przejścia?

- Nikt nikogo nie pospiesza. - Pocałował mnie czule w policzek. - Potrzeba dużo czasu, zaufania, poznania siebie... Little musi być pewna, a Tatusiowi się nie spieszy. - Trącił mój nosek, a wtedy poczułam coś dziwnego.

Miałam tylko nadzieję, że gdy przyjechałam do Davida pochlapać się w basenie, nie dostałam okresu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top