Już nie płacz, Kruszynko!

Nina

Kiedy się obudziłam za oknem dopiero świtało, a nieopodal mnie leżał Nick.

Podniosłam się do siadu, przyglądając się jego gładkiemu policzkowi i kosmykowi włosów, opadającemu na jego czoło. Wyglądał bardzo uroczo.

Po kilku chwilach obserwacji, rozejrzałam się dookoła, podziwiając piękną sypialnię z dużym łóżkiem, szarymi ścianami, białymi meblami i dużym telewizorem. David musiał być bardzo bogaty skoro było go stać na taki ogromny dom.

Przez roletę przeciskały się nieśmiałe promienie słoneczne, a ptaki śpiewały tak głośno, że pomimo zamkniętego okna ich śpiew roznosił się chyba nie tylko po pokoju, w którym się znajdowaliśmy, ale także po okolicy.

- Już nie śpisz. - Usłyszałam cichy szept bruneta i od razu uśmiechnęłam się do niego. - Wskakuj jeszcze pod kołderkę. Masz gęsią skórkę. - Zauważył, więc wśliznęłam się znów i przybliżyłam do niego.

Patrzyła na mnie para zaspanych, błyszczących oczu, a mi robiło się gorąco na samą myśl o tym jak blisko niego byłam. - Wyspałaś się? - zagadał, aby przerwać ciszę.

- Yhym - mruknęłam, czując jak jego ręka spoczęła na moim boku, wkradła się pod bluzeczkę i zaczęła delikatnie głaskać moją skórkę.

- Jeszcze troszkę poleżymy Aniołku - stwierdził. - Nie będziemy tak wcześnie budzić Davida - dodał.

- Tatusiu?

- Tak skarbie? - zapytał z uśmiechem.

- Skąd znasz Davida?

- Znamy się od czasów liceum. Potem nasze drogi trochę się rozeszły, ale po jakimś czasie spotkaliśmy się przypadkiem i odnowiliśmy znajomość - kdparł, patrząc mi z uśmiechem w oczy.

Zawstydziłam się troszkę, bo bałam się, że dostrzeże coś niedoskonałego w mojej cerze, więc opuściłam głowę.

- Coś cię martwi, Aniołku? - szepnął, kładąc delikatnie palec pod moją brodą i uniósł ją do góry, abym musiała patrzeć mu w oczy.

- Chciałabym już do domu, Tatusiu - mruknęłam cicho.

Czułam się trochę nieswojo w zupełnie obcym miejscu z facetem, którego w sumie poznałam bardzo niedawno. W dodatku... jakoś nie do końca potrafiłam się dogadać z Amy. Dużo bardziej wolałabym spędzać czas z Nickiem u niego. Oglądać bajki, tulić się, grać w gry, chodzić na spacery...

- Do... domu? - zapytał zaskoczony.

- Do twojego domu. - Wyjaśniłam, bo chyba pomyślał, że chciałam wracać do ,,siebie", a przecież wcale tak nie było. Mężczyzna odetchnął z ulgą od razu się rozluźniając.

- Amy cię wymęczyła? - Uśmiechnął się lekko.

- Troszkę. - Przyznałam.

- Uwielbiam, gdy tak uroczo marszczysz nosek. Jesteś wtedy taka urocza jak mały chomiczek. - Zaśmiałam się cichutko na to określenie. Lubiłam te jego pieszczotliwe nazwy. - Amy jest typem łobuziary. Davidowi to odpowiada, więc mała dokazuje.

- A kiedy wracamy, Tatusiu?

- Myślę, że gdzieś popołudniu. Dojedziemy wieczorkiem, zrobisz myju myju i położymy się spać już w domku - powiedział, składając pocałunek na moim czółku.

Nick

Po śniadaniu w ogrodzie, dziewczynki znów poszły się bawić, a ja miałem czas na rozmowę z Davidem.

- Czekaj. - Przerwał, pocierając twarz ręką. - To jej rodzice nie wiedzą, że Nina jest z tobą i u ciebie mieszka?

- Tak. - Kiwnąłem głową.

- I ty to akceptujesz? Przecież jak się dowiedzą to jej ojciec wyrwie ci nogi z dupy!

- Nie akceptuję David, ale rozumiem dlaczego Nina tak chciała. Jej rodzice nie akceptują DDlg ani żadnych związków Niny. Jednocześnie mają w nią skrajnie wyjebane, bo pojechali sobie na wakacje zostawiając ją i nie szczędząc słów, że nie zasłużyła na wycieczkę, choć to nie prawda.

- Żartujesz sobie? - zapytał z niedowierzaniem.

- Łamie mi się serce, gdy o tym myślę i gdy mi o tym opowiadała. Żadne dziecko nie powinno słyszeć takich słów z ust swoich rodziców, ale widocznie za bycie rodzicami biorą się osoby, w ogóle do tego nie przygotowane i nie chcące mieć dzieci.

- Kurcze. Szkoda mi jej również. To też wyjaśnia dlaczego jest taka cichutka i nieśmiała. - Zamyślił się.

- Ale jej rodzice muszą się dowiedzieć. - Przyznałem. - Wiem, że to nie będzie dla niej łatwe, bo widzę jak bardzo się ich boi. Gdy tylko coś o nich mówi spina się tak bardzo, że przez godzinę, nie może się rozluźnić. Chciałbym być wtedy przy niej, ale nie wiem, czy ona by tego chciała.

- Już wam współczuję. Tacy ludzie bardzo lubią odpierdalać. Uważaj, żebyś nie dostał jakiegoś pozwu czy coś. - Wtrącił.

- Myślę, że nie. Z tego co zrozumiałem to fiut, który ją skrzywdził w ogóle nie odpowiedział za swoje czyny. Moim zdaniem powinien dostać taką karę, żeby mu się odechciało krzywdzenia innych.

- Proszę pana! - Rozległo się nagle wołanie, a kilka chwil potem, przed nami pojawiła się zziajana Amy.

- Co się stało? - Podniosłem się przestraszony.

- Nina... Nina... - Ledwie łapała oddech i wyraźnie była wystraszona.

- Co z nią?! - Nie wytrzymywałem ze stresu.

- Prze...wróciła się... - Wysapała, a ja i David od razu ruszyliśmy za dziewczynką.

Szybko dojrzałem Ninkę siedzącą na kostce brukowej, zrozpaczoną i trzymającą się za ranne kolano, z którego wypływała krew. Była bliska histerii.

- Ninuś! - Podbiegłem do niej, na co ona wybuchła jeszcze większym płaczem. - Już dobrze, pokaż - poprosilem, chcąc zobaczyć ranę. Kolano było bardzo zdarte i nie tylko ono. Łokieć także ucierpiał. - Już nie płacz. - Powtarzałem i ostrożnie podniosłem ją, na co ta schowała głowę w zagłębieniu mojej szyi oraz chlipała dalej. - Masz jakieś opatrunki? - Zwróciłem się do Davida.

- Jasne. W szafce w łazience jest apteczka. Korzystaj ze wszystkiego co potrzebne. Będziesz potrzebował pomocy?

- Nie. Damy sobie radę David, dzięki. - odparłem, niosąc ją do budynku. - Bardzo boli? - zapytałem cicho, ale Nina nie odpowiadała, płacząc wciąż w moją szyję. - Aniołku? Nie płacz, zaraz Tatuś opatrzy, naklei plasterek... - Pocieszałem ją aż w końcu dotarliśmy na miejsce. Posadziłem ją na klapie toalety i zacząłem przeszukiwać szafki, aby znaleźć apteczkę i pomóc mojemu Kwiatuszkowi.

____________________________________
Nikt nie sądził...
Nikt się nie spodziewał...
Nikt nie przypuszczał...
Nikt nie śmiał marzyć...
Ale stało się...
Jest rozdział xD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top