Wyjazd świąteczny...
Nina
Nie do końca podobał mi się pomysł, żeby znów jechać do Davida. Ostatnim razem może nie było najgorzej, ale w mojej ocenie Amy... była dziwna i nie za bardzo potrafiłyśmy się dogadać. W dodatku miała tam być jeszcze jakaś inna dziewczynka... co już kompletnie zastępowało pozytywne nastawienie ogromnym stresem.
- Nie cieszysz się? - zapytał nagle, widząc chyba, że niezbyt optymistycznie zareagowałam na tę informację.
- Nie dogaduję się z Amy - przyznałam w końcu. Wolałam, żeby wiedział. - Jest zupełnie inna niż ja i... kompletnie zatopiona w little space. W dodatku wciąż dokazuje i rozumiem, że pewnie robi to dlatego, że tak lubią, ale... ja czuję się niezręcznie.
Nick zamyślił się.
- Rozumiem, ale... to może kwestia tego, że jeszcze mało się znacie. Poza tym ma tam być jeszcze jedna dziewczynka, może we trzy będziecie się lepiej dogadywać?
- A może moglibyśmy zostać w domu?
- Codziennie jesteśmy w domu - oznajmił z westchnięciem Nick.
- I jak dotąd jeszcze mi się nie znudziło - powiedziałam, gramoląc się na jego kolana, po czym wtuliłam się w jego ramiona.
- Chciałbym, żebyś miała jakieś koleżanki. Zobaczysz, że będzie fajnie. Wezmę ci strój kąpielowy, pochlapiecie się w basenie... - Złożył pocałunek na czubku mojej głowy. - To tylko kilka dni. Może się dogadacie i potem będzie ci żal wracać do domu - powiedział, ale nie sądziłam, żeby tak miało być.
***
Nick spakował nasze torby, po czym ruszyliśmy w drogę. David mieszkał bardzo daleko od nas w dodatku w słabo zaludnionej miejscowości.
- Kto ma być oprócz Davida i Amy, Tatusiu?
- Tony i jego córeczka Joy. - Uśmiechnął się lekko. - Jest spokojna, więc może będzie stanowiła przeciwwagę dla ruchliwej i ekspresywnej Amy.
- Wszyscy twoi przyjaciele interesują się DDlg?
- Tony'ego poznaliśmy na jednym z konwentów o DDlg. Potem okazało się, że w zasadzie nie jesteśmy sobie tak bardzo obcy, ponieważ chodził ze mną do tego samego liceum i... tak jakoś się złożyło, że postanowiliśmy odnowić znajomość. Jak na razie idzie nam to całkiem dobrze. Hej... - Trącił moją nogę. - Stresujesz się? Wszystko będzie dobrze. To nasi przyjaciele i nie zapominaj, że zawsze będę blisko. I nikomu nie pozwolę zrobić ci krzywdy - zapewnił, po czym chwycił moją dłoń i delikatnie ucałował kostki.
Momentalnie zabrakło mi tchu i cała zaczęłam się rumienić. Nie miałam pojęcia czym zasłużyłam sobie na takiego faceta. Był moim cudem.
Kiedy dotarliśmy na miejsce, David oraz Tony przywitali nas naprawdę życzliwie i przedstawili nas sobie.
Joy okazała się... prześliczną, jasną blondynką, która w pudrowo-różowych, pastelowych ubraniach wyglądała dosłownie jak porcelanowa lalka. Chyba po raz pierwszy poczułam aż takie ukłucie zazdrości. Zwłaszcza, gdy zobaczyłam błysk w oczach Nicka.
Niemal od razu po przyjeździe i przekąszeniu czegoś, nasi Tatusiowie usiedli do stołu, żeby rozmawiać, a my w tym czasie miałyśmy się bawić i nieco bardziej zapoznać.
Pierwsze padło na wspólne kolorowanie. Wszystkie wybrałyśmy sobie po kolorowance, a następnie malowałyśmy, rozmawiając przy tym.
- Wracając do naszej rozmowy... - Odezwała się nagle Joy. - Rozmawiałam z Amy o opowiadaniach o DDlg. - Wtajemniczyła mnie. - Rozmawiałyśmy o jednym z nich, które obie już przeczytałyśmy.
- Jakie opowiadanie? - zapytałam zaciekawiona.
- Idealna little - odparły niemal jednocześnie.
- Nie kojarzę tego w ogóle. O czym było?
- Nie chcesz sama przeczytać, skoro nie znasz? - zapytała Amy lekko zdziwiona.
- Nie sądzę, żeby było warte czytania - rzuciła Joy, wymieniając kredkę.
- Dlaczego? - Oburzyła się.
- Bo moim zdaniem dużo w niej szkodliwych treści i brak jest napisania dużymi literami: ,,To są preferencje autora, wcale relacje DDlg nie muszą być takie same i nie muszą opierać się jedynie na strefie seksualnej."
- Wiesz, że DDlg ma wiele wspólnego z bdsm, a to natomiast ma dużo wspólnego z seksem.
- Nie każdy może chcieć konkretnie tego od tej relacji. Myślę, że wiele osób decyduje się na ten odłam ze względu na sensualność DDlg. Sądzę, że wiele osób lubi DDlg ze względu na to, że jest w nie wpisana pewna delikatność. W końcu mamy tam uroczą córeczkę, którą Tatuś może się czule opiekować.
- Seks w DDlg to coś złego?
- Wiesz... - Joy westchnęła. - W DDlg mamy doczynienia z dorosłymi. Każdy ma prawo podejmować decyzję za siebie, ale sugerowanie, że w zasadach powinno być zapisane, że little nie może odmówić, albo ustalenie jakiegoś limitu, że: ,,Okej. Możesz odmówić, ale minimum dwanaście razy w miesiącu musimy uprawiać seks", to chyba przesada. Albo zasugerowanie, że jeśli odmówisz to w zamian musisz zrobić partnerowi loda. Ja czułabym się okropnie, gdyby Tony kazał mi się pod czymś takim podpisać.
- Aha. Czyli w ogóle się nie bzykacie? I jemu się to opłaca.
Joy się zarumieniła. Ewidentnie zrobiło jej się przykro i poczuła się niezręcznie.
- Nie widzisz tej różnicy. Tu nie chodzi o sam seks, ale to do czego jest sprowadzany.
- A niby do czego jest sprowadzany? Przecież wiadomo, że jak jesteście parą to będziecie to robić. Jaki problem jest w tym, że będzie to wpisane w zasadach?
- Naprawdę chciałabyś mieć wpisane ile minimum razy macie to robić? - Nie wytrzymałam. Kompletnie nie rozumiałam toku myślenia Amy. Czy to wynikało z... jej doświadczenia? Czy taki był David?
- Jeśli to realne minimum to co to za różnica? Sprawia mi to przyjemność i nie mam problemu z seksem z Davidem. Współczuję jeśli wy macie, bo prawda jest taka, że bez tego nie da się zatrzymać przy sobie faceta. Po co innego chcieliby DDlg? Myślicie, że jedynym ich marzeniem jest niańczenie little? Potrzebowali uległych i udawanie, że nie wie się po co się jest, jest głupie.
Ja aż zaniemówiłam na te słowa. Nie spodziewałam się tego kompletnie.
- Współczuję, ale tobie, że tak myślisz i jeśli rzeczywiście tak masz. Żadna z nas nie mówi, że seks to coś złego, ale jego regulowanie w taki sposób może być krzywdzące. Nie rozumiem zatem dlaczego odbierasz to jako jakiś atak i tłumaczysz takie zachowanie w tak dziwny sposób. Czy David wpaja ci takie rzeczy?
- Mam za sobą już trzech Tatusiów i wiem, że brak seksu oznacza koniec. Wiem jak wygląda życie i po prostu nie rozumiem, po co o niektóre rzeczy robić wielkie halo.
- Chcesz takich regulacji. Okej, ale może nie przedstawiajmy tego jako dobry pomysł zwłaszcza dla początkujących. To szkodliwe i to bardzo. Myślisz o tym przykładzie tak naprawdę, czy to zostało ci wpojone przez Davida? - zapytała Joy, na co Amy nie wytrzymała.
Wzięła kredkę i rzuciła nią w Joy, która zaraz nie była jej dłużna.
Momentalnie zaczęły krzyczeć, wyzywać się i obrzucać kredkami, ale ta cała batalia szybko się skończyła, bo Tatusiowie mieli na nas cały czas oko. Chwila moment, a zaraz byli przy nas.
_______
Nie chwalmy dnia przed zachodem słońca xD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top