Szare dni...

- Nina! Kolacja! - Zawołała moja mama.

Rodzicom było bardzo ciężko przyjąć mnie z powrotem. Skrzywdziłam ich tym, że im nie zaufałam i się do nich nie odzywałam, po tym jak wybrałam Jasona.

Udawali, że jest dobrze, ale... tylko udawali.

Kategorycznie zabronili mi zadawania się z jakimikolwiek mężczyznami, a tym bardziej Tatusiami.

Początkowo bolało mnie to, że nic nie rozumieli... że nawet przez moment nie zastanowili się, dlaczego akurat zapragnęłam tatusiowania. Według nich okryłam ich hańbą i robili mi wielką łaskę zezwoleniem na mój powrót.

Przez pierwsze tygodnie miałam problem z kontaktem z jakimikolwiek obcymi. Nawet podanie ręki czasem było dla mnie zbyt dużym wyzwaniem. Więc zdesperowani rodzice zapisali mnie na sesję z psychologiem. Początkowo wydawało mi się to głupie, ale z czasem, gdy tylko siadałam, przed przemiłą, pulchną panną Evey, puszczały wszystkie zatrzaski i wylewałam wszystkie swoje żale.

O Jasonie, nadziejach jakie mi dawał. Potem skarżyłam się na rodziców. To było dla mnie trudne, gdy mnie nie akceptowali... Gdy tylko czekali aż się wyprowadzę, a może znormalnieję i znajdę zwykłego faceta. Kiedy Evey powiedziała, że pogada z rodzicami, bo oni także mieli wpływ na mój zły stan i wychodziło im to coraz lepiej, zabronili mi chodzić na sesję. Od tamtego czasu musiałam sobie radzić sama.

Odłożyłam książkę i natychmiast zeszłam na dół.

- Pięknie pachnie. - Pochwaliłam swoją mamę, a ona odpowiedziała mi uśmiechem.

- Siadaj Ninko, póki ciepłe - powiedziała, stawiając na stole parujące naleśniki.

Pychotka! Były moim ulubionym daniem na śniadanie lub kolację.

- Co to jest? - zapytał nagle mój ojciec, wskazując na moją bluzkę, odsłaniającą brzuch z napisem: ,,little".

- Moja koszulka - odpowiedziałam spokojnie.

- Myślałem, że już wywaliłaś te wszystkie chore bluzki.

- To nie są chore bluzki. To zwykły top, który jest bardzo wygodny - powiedziałam najspokojniej jak potrafiłam.

Jako jedyny spośród moich bluzek miał wkładki, które sprawiały, że nie potrzebowałam stanika. Dlatego właśnie go lubiłam. Za wygodę.

- Nie kłóćcie się przy kolacji - powiedziała mama, nalewając herbaty. - Ninka. Idź się przebrać - dodała po chwili, a ja spojrzałam na nich zdumiona.

- Niby dlaczego miałabym to zrobić?! - zapytałam zdenerwowana.

Nie chodziło o to, że chciałam im dopiec. Po prostu nie mieli racji, traktując moje pragnienie jako coś nienormalnego i czepiając się takich drobiazgów.

- Bo to chore i nienormalne! - warknął ojciec, uderzając pięściami w stół. - Jesteś już dorosła! Nie jesteś żadną dziewczynką! Robisz z siebie pośmiewisko! Wstawiasz swoje nagie zdjęcia, a potem dziwisz się, gdy uczepi się ciebie jakiś zboczeniec! Zachowujesz się jak gówniara! - zawołał, a w moich oczach pojawiły się łzy.

On naprawdę tak to pojmował??? Poza tym... ja nie wstawiałam prawie żadnych zdjęć. Na portalu little&daddyworld.com wstawiłam tylko jedno zdjęcie. W ubraniu, nie pokazując twarzy. A teraz to konto i tak nie istniało.

Poczułam, że moje serce pęka po raz kolejny, więc pobiegłam na górę ledwie tłumiąc łzy, słysząc jeszcze:

- No i po co zaczynałeś?

- Chce tatusia to ma! Niech się zachowuje jak na dobre dziecko przystało. A nie jak jakaś dziwka!

Zatrzasnęłam drzwi i przekręciłam klucz. Im nigdy nie mogłam ufać. Dużo bardziej cenili moją młodszą siostrę, która była ich oczkiem w głowie. Miała po prostu lepiej.

Obecnie była na koloniach, które jej wykupili. Ja o czymś takim mogłam jedynie pomarzyć. Chwyciłam telefon i pomimo obietnic, że już nigdy więcej tego nie zrobię, weszłam na stronę little&daddyworld.com i założyłam nowe konto.

Opis: Hej! Tu Nina! Mam 19 lat, 168 cm wzrostu i ważę 47 kilo. Szukam troskliwego, wrażliwego, kochanego Tatusia, którego będę mogła obdarzyć tym samym.

Napisałam spontanicznie i odłożyłam telefon. Zdecydowałam się na taki opis, bo nie miałam zamiaru wrzucać zdjęcia, a waga i wzrost miały dać szkic wyglądu mojej sylwetki. Z resztą... taki był też wymóg.

Po chwili usłyszałam dźwięk powiadomienia.

Daddy_Tom86 napisał wiadomość.

Daddy_Tom86: Wyślesz jakieś zdjęcie ślicznotko?

Odłożyłam telefon zawiedziona, ale po chwili dostałam kolejną wiadomość od innego mężczyzny.

Baby.YoUrE.Mine: Można zdjęcie?

Zrezygnowana skryłam głowę w poduszkę, ale po chwili poszłam do łazienki i zrobiłam sobie zdjęcie. Przedtem jednak nałożyłam bluzę i zapięłam ją tak, aby zasłaniała brzuch. Kiedy wstawiłam fotografię od razu pojawiły się kolejne wiadomości.

Daddy_Tom86: Ja z przyjemnością zostanę Twoim Tatuśkiem. Mogę od zaraz.

Uśmiechnęłam się do ekranu telefonu.

Baby.YoUrE.Mine: Dlaczego nie dodałaś zdjęcia od razu Kruszynko? Wstydziłaś się Tatusia?

Takie wiadomości miło się czytało, bo to znaczyło, że jednak nie byłam tak brzydka jak mi się to wydawało, ale jednak nie satysfakcjonowały mnie. Liczył się tylko wygląd? Czy tylko na tej podstawie byli gotowi ,,zrobić" mnie swoją little?

Aż w końcu dotarłam do niecodziennej wiadomości.

TATA.Nick: Cześć :)

Tyle. Żadnych: ,,Ja mogę być twoim Daddy." ,,Wyślij mi jakieś ładne zdjęcie. Takie tylko dla mnie!".
Tylko zwykłe CZEŚĆ.

Little_Nini: Cześć.

Odpisałam, patrząc z podekscytowaniem na ekran telefonu.

TATA.Nick: Nie spodziewałem się, że tak szybko odpiszesz. Szczerze... nie mam pojęcia co do Ciebie napisać. Może więc po prostu spytam: Jak minął ci dzień?

Uśmiechnęłam się. Nie wiem dlaczego spodobał mi się jego styl pisania. Może dlatego, że Jason był pewny siebie. Zachowywał się jak pozostali, którzy do mnie pisali. Chcieli od razu, abym była jego córeczką, albo "little", bo to lepiej brzmiało i zdjęć. Zwłaszcza bez ubrań. A on wydawał się niepewny, spokojny. Jakby miał czas i szukał kogoś do poważnego związku.

Little_Nini: Smutno mi.

Napisałam, chcąc zobaczyć jego reakcję.

TATA.Nick: Co się stało, Ninko? Nie musisz odpowiadać jeśli nie chcesz. Mogę tak do Ciebie mówić ,,Ninko"?

Uśmiechnęłam się znów do telefonu. Ta rozmowa podobała mi się coraz bardziej.

Little_Nini: Yhym. Pokłóciłam się z rodzicami. Oni kompletnie mnie nie rozumieją.

TATA.Nick: To smutne, zwłaszcza, gdy robią to bliskie osoby. Mogę wiedzieć, o co poszło?

Little_Nini: Nie akceptują mnie. Tego, że chcę mieć tatusia... Nie rozumieją, że nie czuję się kochana. Faworyzują moją siostrę, a mnie najchętniej wsadziliby do czubków, bo w DDlg szukam tego czego potrzebuję.

Napisałam, nie zaważając na to, że być może zwierzałam się kolejny raz jakiemuś psycholowi, który może liczył tylko na zaliczenie naiwnej nastolatki pod pretekstem tatusiowania.

TATA.Nick: A czego potrzebujesz?

Czułam w tym podstęp, ale chciałam w to zabrnąć. To było takie ekscytujące i ciekawe. Chyba nie potrafiłam uczyć się na błędach.

Little_Nini: Miłości, zrozumienie, wyrozumiałości, troski, opieki... dużo można wymieniać.

Czekałam na odpowiedź bardzo długo. Może myślał co napisać, może był zajęty, a może stwierdził, że marnuje czas.

TATA. Nick: Myślę, że mogę dać Ci to wszystko i o wiele więcej. Decyzja jednak należy do Ciebie. Chcesz mnie za Tatusia?

Zadał to pytanie, a ja natychmiast się wylogowałam i odłożyłam telefon, bo ta propozycja za bardzo mnie kusiła, a ja nie chciałam drugi raz popełnić tych samych błędów.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top