Nie zniknę

Nina

- Pokój dla dwojga. - Powiedział Nick do pani z recepcji. 

Kobieta wklepała coś w komputer, wzięła jego dowód i spisała dane. Kiedy skończyły się formalności, chłopak zabrał klucz z lady i ruszyliśmy w kierunku naszego apartamentu. Od czasu do czasu spoglądałam na Nicka, którego twarz zdawała się nie wyrażać żadnych emocji. W końcu dotarliśmy na miejsce. 

Kiedy tylko znaleźliśmy się w środku, Nick podszedł do telefonu stacjonarnego i zaczął dzwonić.

- Poproszę naleśniki do pokoju 304A oraz sok pomarańczowy.

Usiadłam niepewnie na jednym z łóżek, rozglądając się po zadbanym, jasnym pomieszczeniu. Była to sypialnia z salonem, kuchnią i łazienką, ale urządzone w bardzo zmyślny sposób, ponieważ, pomieszczenie można było zasunąć ruchomą ścianą. 

Nick nalał sobie trochę wody do szklanki i wypił ją jednym haustem, po czym usiadł nieopodal mnie, wlepiając wzrok w podłogę. Czułam, że coś go gryzło... Ale bałam się o cokolwiek zapytać. Może Jason powiedział mu, że go zaakceptowałam jako nowego tatusia. Albo skłamał na inny temat.

- Nino. - Zabrzmiał jego poważny, niski głos. - Musimy porozmawiać...

Nick

Teraz, gdy Nina znów była przy mnie musiałem z nią porozmawiać. W końcu nie miałem innego wyjścia jak tylko zapytać jak do tego doszło, czy coś jej zrobił. Bałem się. Bałem się, że Nina straciła do mnie zaufanie, że nie będzie w stanie wybaczyć mi tego, że była na niego skazana, że tak długo musiała czekać na ratunek.

- Nino... - Zacząłem drżącym głosem. - Musisz mi powiedzieć, czy coś ci zrobił. - Te słowa ledwie przeszły mi przez gardło, bo nie wiedziałem czego się dowiem. 

Wyglądała na całą, ale to o niczym nie świadczyło. Dziewczyna opuściła głowę i wpatrywała się w swoje ręce długo nie wypowiadając ani słowa. To były jedne z najgorszych sekund mojego życia.

- Zależy co cię interesuje...

- Wszystko - powiedziałem zestresowany taką reakcją.

Przez ten czas mój umysł podsuwał mi miliony strasznych wizji. Każda upiornie realna.

- Zrobisz mu coś? - zapytała, spoglądając na mnie przeszklonymi oczami. 

Oczywiście, że mu zrobię, ale zdawałem sobie sprawę, że nie mogę jej tego od tak oznajmić, jeśli chcę poznać prawdę.

- Nie.

- Kłamiesz. - Odwróciła głowę.

- Nina - warknąłem. - Muszę wiedzieć. - Postawiłem nacisk na każde słowo i przysunąłem się do niej trochę. 

Nagle dziewczynka przekręciła się i z całej siły wtuliła się w moje ramiona, wybuchając płaczem. 

- Ciii... Ninuś. Jesteś bezpieczna. - Wciągnąłem ją na swoje kolana i głaskałem jej włoski, aby się nieco uspokoiła.

- Nie zgwałcił mnie, jeśli o to ci chodzi. - Wyszlochała, a ja odrobinę odetchnąłem z ulgą. - Ale karał mnie za nieposłuszeństwo.

Pękało mi serce. Jak mógł!? Przecież ona była taka niewinna i tak bardzo się bała...

- Spokojnie, Nino. - Pocałowałem ją czule. - Szkrabku musisz mi powiedzieć. Opisać wszystko. - Zażądałem. 

Przez długi czas dziewczynka nie mogła wypowiedzieć słowa, ale po pewnym czasie zaczęła mi opowiadać. Myślałem, że pójdę i go zatłukę. Zrobiła ogromne postępy, a on to wszystko pogrzebał i rozdrapał stare rany.

 Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Posadziłem Ninkę na materacu, aby móc odebrać jedzenie. Wiedziałem, że Nina nie chciała jeść, ale ja nie miałem zamiaru być ani trochę pobłażliwym. Zwłaszcza, że w ogóle nie zjadła śniadania.

- Dziękuję - powiedziałem, wręczając pieniądze posłańcowi.

Postawiłem naleśniki w salonie na stole, ale widząc w jakim stanie była Nina chciałem coś z tym zrobić.

- Zrozumiem jeśli jesteś mną rozczarowana...

- Proszę, nie mów tak! - Objęła mocno moją szyję i zaraz otoczyła moje biodra nogami i wtuliła się z całych sił niczym mała małpka.

- To były najgorsze chwile w moim życiu. Czułem się taki bezradny. Nie wybaczę sobie tego - wyszeptałem. - Moje maleństwo... - Podszedłem do stołu, głaszcząc ją po plecach. - Zjesz troszkę?

- Nie wiń się. - Szlochała, tuląc się do mnie.

Niby czułem radość oraz ulgę, bo koszmar się skończył, ale mimo to wciąż dręczył mnie niepokój.

***

Nina długo nie mogła zasnąć. Choć leżała na mojej klatce, ogarnięta moją ręką, miałem wrażenie jakby bała się zasnąć z obawy, że zniknę.

Oczka już mocno jej się kleiły, a mimo to co jakiś czas podnosiła wzrok na moją twarz, jakby upewniała się, czy to na pewno ja.

Dopiero po północy zasnęła, ale nie na długo. Kilka minut po godzinie pierwszej obudziła mnie szamotanina . Zapaliłem lampkę i przytuliłem znów do siebie, żeby jak najszybciej się uspokoiła oraz mogła spróbować zasnąć dalej.

W pewnym sensie to było urocze, gdy z całej siły zasiskała palce na moim nadgarstku i narzucała nogę na moje nogi tak, żebym nie mogł ruszyć się bez jej wiedzy, ale z drugiej... bolało to jaka stała się strachliwa.

Kiedy znów zasnęła z głową na moim ramieniu, dojrzałem malinkę na jej szyi.

Zagotowało się we mnie, ale zdołałem się powstrzymać.

Juz pewnie i tak chłopaki przekazali go policji.

Z resztą Nina mówiła, że nie posunął się do najgorszego. Miałem nadzieję, że nie kłamała.

Pogłaskałem ją po włosach, ale gdy tylko zaczęła się wybudzać, przestałem.

Czekało nas jeszcze wiele, ale teraz najważniejsze było, że Nina znów była ze mną.

Koniec części 1

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top