Chyba ulegnę

Nina

Kiedy się obudziłam, na zewnątrz było ciemno. Pomrugałam kilka razy, żeby szybciej się rozbudzić i nasłuchiwałam czy goście sobie już poszli.  Było dość cicho, więc wnioskowałam, że zostałam tylko z Jasonem.

Wstałam powoli z łóżka i zaraz potem wyszłam po cichu na korytarz. Nie mogłam się powstrzymać, więc dyskretnie spojrzałam przez balustradę na salon, ale wtedy usłyszałam kroki.

- Widzę, że nie możesz wysiedzieć w łóżku? - Zauważył Jason, który wchodził po schodach. - Już pojechali. - mruknął i stanął naprzeciwko mnie. - To chyba znaczy, że z twoją nóżką wcale nie jest tak źle - rzucił z uśmiechem. - Ale nadal powinnaś dać jej odpoczywać - oznajmił, chcąc wziąć mnie na ręce, na co nie chciałam mu pozwolić.

- Muszę siku - powiedziałam z nadzieją, że to go powstrzyma.

Oh... głupia nadziejo...

I tak podniósł mnie, ale szedł ze mna na rękach w kierunku łazienki. Oczywiście od razu zaczęłam panikować, że nie zostanę tam sama.

- Pójdę sama!

- Masz gęsią skórkę. - Zauważył, ignorując moje słowa. - Jestem cierpliwy. Poczekam na twoje zaufanie - rzucił, a następnie postawił mnie na dywaniku łazienkowym i wyszedł.

Byłam trochę zdziwiona, ale po chwili postanowiłam szybko skorzystać z toalety, żeby nie ryzykować, że Jason zmieni zdanie i ty wparuje.

Kiedy skończyłam, z powrotem trafiłam do łóżka, a gdy Jason również się położył odsunęłam się aż pod samą ścianę.

- Nie bój się. - Położył swoją dłoń na moim boku. - Chcę wiedzieć, co cię tak przestraszyło?

Milczałam.

- Dziewczynki ci dokuczały?

- Nie - powiedziałam od razu, bo wcale nie chciałam, żeby miały jakieś kłopoty z powodu moich strachów.

- To co się stało? Byłaś roztrzęsiona, jakby stało się coś okropnego?

Jego ręka zjechała z mojego boku na pośladki, co wywołało u mnie dyskomfort. Chciałam coś z tym zrobić, ale zamknął mnie w pułapce między ścianą, a sobą.

- Czyżbyś to ty była niegrzeczna?

Chłopak zaczął klepać moje pośladki, a ja spojrzałam na niego zirytowana. Nie rozumiałam dlaczego to drążył.

- Możesz przestać? - zapytałam cicho, próbójąc wcisnąć się w ścianę.

- Przecież nic nie robię, skarbie. - Zmienił klepanie na masowanie.

- Nie chcę, żebyś mi tak robił - powiedziałam i jakimś cudem pozwolił mi zabrać jego rękę z moich pośladków, które zaraz przycisnęłam do ściany, żeby już nawet nie próbował ich dotknąć.

- Słonko - szepnął, całując mnie w skroń. - Naprawdę ci u mnie źle? Przecież masz u mnie wszystko. - Ciężko przełknęłam ślinę. - Jesteś bezpieczna. - Wpatrywał się dziwnie w moją szyję. - Mogę sprawić, że poczujesz rozkosz jakiej nigdy twoje młode ciałko nie zaznało. - wymruczał, po czym nachylił się z zamiarem pocałowania mojej szyi, ale gdy jednocześnie poczułam jego rękę na dole od razu się podniosłam, zamierzając spróbować uciec. - Przecież nic nie zrobiłem. - Westchnął, łapiąc za moje nadgarstki.

- Ale chciałeś - powiedziałam, a do moich oczu napłynęły łzy.

Jak on mógł tego wszystkiego nie rozumieć?

- Nie jestem zboczeńcem, Nino. Wystarczyło powiedzieć nie. Mam swoje zasady i nigdy bym tego nie zrobił, gdybyś tego nie chciała.

- To wiedz, że nie chcę. I nigdy nie bedę chciała. - Nie zdołałam się powstrzymać.

Jason zacisnął zęby, ale jakoś się opanował.

- Rozumiem. Możesz się położyć z powrotem? - zapytał najspokojniej jak mógł.

- Nie chcę się obok ciebie kłaść - oznajmiłam, nie patrząc mu w oczy.

- Dlaczego, Nino? Powiedz mi wreszcie co mogę zrobić, abyś traktowała mnie jak swojego tatusia. Postaw jeden warunek, którego realizacja sprawi, że zmienisz zdanie.

- Wiesz czego chcę. -

Zaśmiał się.

- Ty dalej swoje. - Pokręcił głowę. - Powiedziałem ci prawdę. Zrobiłem to, aby cię chronić i oszczędzić ci bólu. Ehhh... - Westchnął zrezygnowany. - Możesz chociaż spróbować wytrzymać dłużej niż kilka minut słuchając się mnie? Nie chcę za każdym razem, gdy cię o coś proszę straszyć cię karą, Nino. Tu nie o to chodzi. Masz się czuć dobrze i bezpiecznie. Nie patrz na mnie jak na człowieka, który czeka na twoje potknięcia, aby tylko wymierzyć ci karę. Zmieniłem się Nino i gdybym mógł cofnąć czas to na pewno bym to zrobił. Ale się nie da. Ja chcę tylko, abyś jak dawniej była moją little. Uśmiechniętą, słuchającą się mnie... Abyś jak dawniej biegała po domu w różowych sukieneczkach, abym plótł ci warkocze. Dlaczego odrzucasz moją troskę i opiekę?

- Wiesz dlaczego.

- Nino - warknął ostrzej. - Naprawdę nie widzisz zmiany? Tak bardzo się staram... nie masz pojęcia jak na mnie działasz i jak bardzo muszę się powstrzymywać. Wiem, że też byłabyś szczęśliwa, ale blokujesz się. Zawsze, gdy mam wrażenie, że wreszcie jest jakiś przełom, znów robisz dwa kroki do tyłu.

Nic nie mówiłam. Już wiedziałam, że dyskusja nie miała sensu.

- Spróbujemy? - Znów chciał mnie pocałować.

- Bo widzę, że wszystko się powtarza. - Nie miałam pojęcia, dlaczego pomyślałam, że mogę to wszystko powiedzieć. - Znów nalegasz na seks. Porwałeś mnie, dotykasz bez mojej zgody i szantażujesz. Mówisz, że już nie jesteś taki jak kiedyś, ale ja nie widzę znacznej poprawy. Może też dlatego nie mogłeś znaleźć sobie innej little, albo inne od razu odchodziły, bo szybciej niż ja orientowały się jaki jesteś i zdecydowałeś się na porwanie, które jest najgłupszą decyzją, na jaką można wpaść...

Nie zdołałam dokończyć, bo cierpliwość Jasona się skończyła.

Przekręcił mnie na brzuch, wciągnął na swoje kolana, a następnie pospiesznie zsunął moje legginsy i zaczął wymierzać klapsy.

Byłam w jego rękach niczym szmaciana lalka. Mój opór nie robił na nim żadnego wrażenia. Robił, co chciał, gdy ja dławiłam się własnym szlochem.

Szybko pożałowałam swojego niewyparzonego języka. I naprawdę nie wiedziałam, co przyszło mi do głowy, żeby znów to wszystko powiedzieć.

Puścił mnie po dobrych kilku minutach.

- Jak tu wrócę, masz być uspokojona i chcę coś usłyszeć - krzyczał.

Był cały czerwony na twarzy.

Ocierałam policzki i zgodnie z rozkazem próbowałam się uciszyć. Zawsze go to denerwowało. A ja nigdy nie rozumiałam tego, że oczekiwał, że po takim laniu, wstanę na równe nogi niemal z uśmiechem i przeproszę go.

***
Przez długi czas leżałam tak jak mnie zostawił. Czułam pieczenie i pulsowanie wywołane bólem. Nie zmienił się. Nadal był okrutny i stosował te same metody... Nie miałam pojęcia ile czasu minęło. Pół godziny, godzina... gdy do moich uszu dotarł dźwięk skrzypnięcia drzwi.

Wtuliłam głowę w poduszkę, żeby nie czepił się mojego szlochania i cała spięłam się, gdy materac ugiął się pod ciężarem jego ciała. Położył dłoń na moich plecach i zaczął je masować.

- Przepraszam - szepnął tak cicho, że prawie go nie zrozumiałam. - Bardzo cię przepraszam. Już nigdy nie zareaguję tak impulsywnie - zapewniał, głaszcząc mnie po głowie.

- Po prostu zabolało mnie to co powiedziałaś, bo ja naprawdę nie chcę twojej krzywdy. - Przysunął się bardzo blisko mnie. - Zrobię ci ciepłą kąpiel, a jak wrócisz będzie czekała na ciebie gorąca czekolada - oznajmił, a następnie wstał, żeby zrobić jak powiedział.

***

Siedziałam po szyję w wannie ciepłej wody, pachnącej płynem truskawkowym. Nie miałam pojęcia gdzie Jason kupował te żele, ale pachniały one ślicznie. Oparłam głowę na kancie i westchnęłam głęboko. Byłam zagubiona. Nie miałam już kompletnie pojęcia, co powinnam zrobić. Ale na pewno miałam już serdecznie dość stawiania się i związanych z tym konsekwencji.

- Nina? - Zapukał do drzwi. - Wychódź powoli, skarbie.

- Już wychodzę - odparłam, gramoląc się powoli z wanny.

Noga dalej dawała o sobie znać, gdy tylko za mocno ją nadwyrężałam.  Szybko wytarłam się, ale wtedy zorientowałam się, że nie wzięłam sobie bielizny.

- Jason? - Chciałam sprawdzić, czy stał pod drzwiami.
- Co się dzieje, Aniołku? Już mogę cię zabraćM - zapytał i wszedł do łazienki.

Zaczerwieniłam się cała, robiąc absolutnie wszystko, żeby jak najbardziej zasłanić się ręcznikiem.

- Nie wzięłam ubrań - wymamrotałam nieśmiało, gdy opatrywał mnie wzrokiem.

- Coś ci wybiorę. Zaraz wrócę.

Po chwili wrócił z różowymi majtkamk i uroczą piżamką w kotki, które zaraz mi podał.

- Wyjdziesz?

- Oczywiście, słonko. Jak się ubierzesz to mnie zawołaj. Wysuszę ci troszkę włoski i zaniosę do łóżka. - Nachylił się i złożył skromny pocałunek na moim czole. Po czym zostałam sama.

Szybko nałożyłam ubrania i po chwili zawahania zawołałam.

Dawniej bardzo lubiłam, gdy suszył mi włosy, bo to był w zasadzie jedyny czas, gdy nie krzyczał, nie bił... i był bardzo delikatny i czuły.
Kiedy skończył znów złożył pocałunek na czubku mojej głowy.

- Chciałbym dziś spać obok ciebie - oznajmił, co od razu mi się nie spodobało. - Żeby całą noc móc cię głaskać i całować. - Milczałam. - Proszę.

- A może to być nie dziś? - Spojrzałam na niego błagalnie.

Uśmiechnął się krzywo i delikatnie pogładził moje włosy.

- Dobrze.

________________

Informacja

Wybaczcie zamieszanie, ale z racji tego, że zostało nam z 2, no może góra 4 rozdziały, postanowiłam zrobić jak zostało zaproponowane, żeby poprawki ,,Nauczę Cię być dobrą little" ruszyły dopiero jak skończę z tą książką.
Wierzę optymistycznie, że te ostatnie rozdziały pojawią się do końca tygodnia.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top