chapter IV
Dla magnuskaax3💕💕
***
Mały Książe tej nocy nie spał, za dobrze. Właściwie spał tylko dwie godziny, więc gdy tylko nastała, odpowiednia godzina na spacerki, to szybko się ubrał i zleciał na dół. Poczuł, jak adrenalina w jego ciele ponownie wzrasta, gdy tylko zobaczył matkę z jej kochankiem. Nie mógł uwierzyć, że tak szybko zapomniała o tacie. Minął dopiero rok, a ona już po trzech miesiącach po jego śmierci układała sobie nowe życie. Z tego co blondyn wiedział, to ten facet, nazywał się Jorge i był producentem filmowym, w którym ciemnooki miał zagrać główną rolę. Jednak kiedy zgadzał się na wzięcie udziału w produkcji, nie wiedział, że jego matka z nim sypia. Od razu, gdy się o tym dowiedział, to wycofał się z filmu, pomimo zakazów jego matki.
- Wczoraj mi ojca wypominałaś, jak to źle się by przyjął moje zachowanie, a teraz sama się puszczasz! - Jego chłodny i pełen wyrzuty głos, wyleciał z jego ust, czym zwrócił ich uwagę.
- Thomas... - wyszeptała, choć jej ton był jakby mówiła do jakiegoś aktora, a nie do własnego syna. - Uspokój się.
- Twoja mama po prostu chcę zacząć nowe życie - oświadczył wysoki rudowłosy mężczyzna, o zielonych, jak wąż oczach. - Ale widzę, że ty jej to utrudniasz. - dodał, pomimo tego, że wiedział jak matka go traktuje. - Najlepiej, by było Cię gdzieś wysłać, wiesz?
- Pieprz się ! - rzucił ostro w ich stronę poczym wybiegł z domu, trzaskając drzwiami.
Wychodząc z budynku, poczuł zimny powiew na jego ciele. Mógł wziąć kurtkę ze sobą, ale tego nie zrobił. Sam nie był pewien dlaczego, skoro sprawdzał pogodę dwukrotnie. Miało padać, ale nie był pewien, czy to go w ogóle interesowało. Jego myśli były teraz przejęte chęcią zabicia lub rozwalenia czegoś, dlatego gdy tylko zobaczył kosz na śmieci, od razu się na niego rzucił. Kopał go z taką siłą, że po każdym jego ciosie zostawał jakiś ślad.
- Zupełnie, jak w moim sercu - pomyślał, choć spod jego oczka nie zleciała ani jedna łza.
- Ja, wiem, że jesteś zły, ale co ten kosz Ci zrobił? - usłyszał znajomy głos, na co natychmiast zwrócił się w jego stronę. Na chodniku przed nim stanął granatowy mercedes, z otwartą boczną szybą. Z niej zaś mógł dojrzeć swojego nowego przyjaciela, o ciemnych włosach i tego samego koloru oczach.
- On nic, ale ktoś na pewno - Blondyn oświadczył, smutno się uśmiechając.
Chwilę później zobaczył jak przed nim otwierają się drzwi pojazdu, do którego postanowił wejść. Usiadł na miejscu obok kierowcy poczym zamknął pasy. Spojrzał na swoje dłonie, czując przy tym intensywny wzrok na jego osobie.
- No to mów - O'Brien poradził mu, na co Thomas tylko głośno westchnął. - Będzie Ci lepiej - Te słowa widoczne go przekonały, gdyż z trudem, ale zaczął mówić.
- To przez mamę. - Wtedy w jego umyśle pojawiła się wspomniana postać, którą próbował wykurzyć stamtąd, ale nie dał rady. Brunet tylko kiwnął głową i pozwolił mu kontynuować. - Minął zaledwie rok od jego śmierci, a ona już po trzech miesiącach zaczyna sypiać z innym.
- Może, po prostu chcę zapomnieć i zacząć życie od nowa? - Ciemnooki obok przerwał mu, na co blondyn zakpił pod nosem.
- Nie znasz jej - oświadczył krótko poczym dodał. - Zanim tata zmarł była zupełnie innym człowiekiem. Była dobra, miła, kochana, a teraz kiedy ma pieniądze zapomniała o wszystkim. Zapomniała o moralności, zapomniała o tacie oraz zapomniała o mnie. - wymieniał po kolei, czując mocny ścisk w sercu. - I mimo tego ja wciąż ją ...
-...kochasz? - Kierowca zapytał, choć bardziej zabrzmiało to jak stwierdzenie.
Thomas kiwnął głową. Sojrzał w kierunku swojego rozmówcy. Tym razem nie płakał, choć każde jego słowo widocznie bolało. Oczywiście, że czuł napływające łzy. Mimo tego nie pozwalał sobie ich wypuścić. Nie chciał, by brunet pomyślał, że jest jakąś ślamazarą czy beksą. Z dziwnych przyczyn chciał by między nimi było dobrze oraz by jego przyjaciel myślał o nim jak najlepiej, dlatego nie mógł tego schrzanić.
- Najgorsze w tym wszystkim jest to, że mam wrażenie, że robi to by mnie zezłościć - wyznał, oczekując reakcji swojego Aniołka.
Brunet wpatrywał się w niego, ciągle otwierając buzię. Nie mówił jednak nic. Według Sangstera wyglądał na skołowanego. Nie miał pojęcia, dlaczego, ale tak było. Parę sekund później na twarzy jego kolegi pojawił się promienny uśmiech, który dodał mu wielkiej otuchy.
- Myślę, że jest tylko zagubiona.
- Chciałbym by tak było - wyświadczył, choć zbytnio w to nie wierzył. - Jestem pewien, że Cię kocha. Tak jak ty ją. - Poklepał go po ramieniu, przez co przeszedł go przyjemny dreszcz. - A teraz znam pewne miejsce, które pomoże Ci się rozerwać i choć na chwilę zapomnieć.
- W takim razie prowadź - powiedział Brodie z uśmiechem na twarzy.
Przez całą drogę zastanawiał się nad słowami bruneta. Poza tym opierał się na szybie i lekko przysypiał. Gdy tylko dotarli na miejsce, to zaparkowali samochód na parkingu, koło jakiegoś budynku. Ciemnooki słyszał, jak jego kolega odpina pasy, przez co sam wykonał tą samą czynność. Napiął na klamkę poczym otworzył drzwi i wysiadł z transportu. Thomas słysząc głośną muzykę, zdał sobie sprawę gdzie Dylan go przywiózł. Spojrzał na niego z uśmiechem, co brunet odwzajemnił. Drugi ciemnooki szybko się przy nim znalazł, chwycił go za dłoń i pociągnął w stronę klubu.
- Myślałem, że wszystkie imprezy zaczynają się wieczorem - odparł zdziwiony Sangster, widząc godzinę drugą po południu, na swoim zegarku.
- Bo zazwyczaj tak jest, ale mój przyjaciel uwielbia imprezy całodniowe - O'Brien wydukał, kiedy wchodzili do środka pomieszczenia.
Brodie, gdy tylko przechodził przez próg nowej przestrzeni poczuł natychmiastowy napływ ciepła, co w sumie uświadomiło mu, że do tej pory było mu strasznie zimno.
Głośna muzyka, całujące się pary oraz coraz to nowsze drinki rzucały się od razu w oczy. Pomimo wczesnej godziny, cały bar wyglądał tak jakby był środek w nocy. Ciemność i rozświetlające ją promienie kolorowych światełek, zachwycała go. Uśmiechnął się pod nosem, obserwując wszystko dokładnie.
Aniołek ciągnął go w stronę baru, przy którym stał ciemnowłosy Azjata, robiący kolejnego drinka. Dylan pomachał w jego stronę, a gdy nieznajomy zobaczył gest, odwzajemnił go. Obtoczył cały barek, tylko po to by przytulić jego przyjaciela.
- Kopę lat, stary - powiedział barman, lustrując posturę Aniołka. - Nic się nie zmieniłeś, przez ostatni tydzień. - zaśmiał się pod nosem poczym wzrok Koreańczyka, poleciał na Thomasa. - A kto to jest?
- Ty też wyglądasz całkiem, całkiem - odparł ciemnowłosy, puszczając mu oczko. - A to jest Thomas....
- ...Brodie Sangster. - Nagle jakby Czarnowłosy zdał sobie sprawę kto właśnie stoi w klubie Azjaty. - Nie mogę uwierzyć, że to ty. - Podszedł w jego stronę i podał mu dłoń. - Ki Hong Lee.
- Mnie już znasz, więc miło poznać - Blondwłosy chłopak ujął jego dłoń, z wielkim uśmiechem.
- Ki? - Jego przyjaciel zwrócił się do ponownie do barmana. - Tommy chcę uciec, od rzeczywistości. -Można, by powiedzieć, że chciałby na chwilę być kimś innym - dodał ciemnooki, a gdy tylko Ki Hong zrozumiał przekaz przyjaciela, szybko odwrócił się w stronę baru.
Sangster przyglądał się Azjacie, który w tym momencie, szukał czegoś w szufladach. Gdy tylko znalazł to coś, to podał przedmiot Thomasowi. Blondyn chwycił w recę okulary słoneczne, jednak zanim je założył, spojrzał w ciemne oczy swojego Aniołka. O'Brien rzucał mu spojrzenie, dodające otuchy po którym, założył szkiełka na nos.
- Dzisiaj będziesz Newt'em - oznajmił Lee, uśmiechając się w jego stronę, spod baru. - Oczywiście możesz nim być kiedy chcesz, to tylko od Ciebie zależy.
- Dzięki - oznajmił blondyn, poczym zasiadł na wysokim krzesełku. - A teraz zabawmy się - dopowiedział, na co usłyszał odpowiedzi w stylu „Czekałem, aż to powiesz."
Koreańczyk, natychmiastowo zaczął nalewać przezroczysty napój do kieliszków, poczym dodał do nich różnych w smaku, soków. Brunet, z którym przyszedł zasiadł koło niego, na równie wysokim krześle i jakby starał się coś wyczytać z oczów Sangstera.
- Mam coś na twarzy czy co? - zapytał skrępowany, czując jak na jego policzkach pojawiają się rumieńce.
- Po prostu te okulary Ci pasują - oświadczył Dylan, czym go jeszcze bardziej zarumienił. - Ten uśmiech i rumieńce zresztą też. - Jego przyjaciel wskazał gestem na jego twarz.
- Przestań, już! - wymamrotał z siebie zawstydzony, przez co jego wzrok poleciał w dół.
Blondyn zauważył, że brunet zamierza coś powiedzieć, jednak drinki, które barman przyniósł, widocznie zmieniły jego plany. Widząc, że przyjaciel, bierze w ręce przezroczyste naczynie, wykonał tą samą czynność.
- Twoje zdrowie, Newt - O'brien wypowiedział, poczym przechylił całą wartość napoju i wypił go. Książe idąc za jego śladem, również przechylił swój kieliszek i na raz wypił całą jego wartość. Nie minęła długo chwila, a poczuł jak w środku płonie, od zawartości alkoholu. Czuł, jak pod wpływem procentów, jego humor się poprawia i jak ma ochotę na więcej tej przyjemności.
- Byleby zapomnieć - pomyślał, a następnie wraz z Aniołkiem wypił kolejne trzy shoty.
***
Blondyn intensywnie wpatrywał się w twarz chłopaka, o cudownie ciemnych oczach. Wydawały się takie śliczne i pełne nadziei. Zupełnie inne od tych, które widział. Nawet, jeżeli był już po około dziesięciu drinkach, wciąż myślał w miarę racjonalnie. Zawsze miał mocną głowę do picia, więc jedynymi objawami, które odczuwał, to specyficzne szczęście i ból głowy.
- Zaczynam się o Ciebie martwić - zaśmiał się jego towarzysz, na co drugi oczywiście zrobił to samo. - Nie mrugałeś ani razu przez około 45 sekund i wpatrujesz się we mnie, jakbym był jakimś królem czy coś.
- Chodźmy zatańczyć - szybko zmienił temat, wyciągając przed przyjacielem rękę. - Mam ochotę tańczyć! - darł się na cały głos.
- Jesteś pewien, że dasz rady? - Brunet uniósł brew, na co Brodie tylko kiwnął głową.
Dylan ujął jego dłoń, poczym oboje wstali i udali kierunku parkietu. Blondyn nie miał pojęcia czy to przez alkohol, czy przez coś innego, ale czuł się bezpiecznie i szczęśliwie, gdy ich ręce były splątane. Ilekroć na nie spojrzał, to na jego twarzy pojawiał się promienny uśmiech, który powodował to, że jego serduszko mocno biło.
Zobaczył, jak Dylan odwraca się w jego stronę, więc jego wzrok poleciał na posturę przed nią. Akurat w tym momencie, z głośników poleciał wolny i znany przez niego utwór dlatego zaczął do niego nucić pod nosem. Piosenka z tego co pamiętał, to nazywała się Birdy Wings. Brunet się zaśmiał, gdy zobaczył, że Sangster zaczął śpiewać, ale wkrótce sam dołączył. O'Brien położył swoje dłonie na jego biodrach, a on w odwecie położył ręce na jego ramionach. Tańczyli spokojnie i do rytmu piosenki, ciągle tuląc się do siebie. Chwilę później położył głowę na zagłębieniu w szyi ciemnookiego. Chłopak zrobił to samo na moim.
Uczucie, które mu w tym momencie towarzyszyło, było jego starym przyjacielem, który niegdyś nazywał się Szczęściem. Nie pamiętał już nawet, kiedy ostatnio czuł tak wielką euforię. Kiedy tulił się tak do swojego przyjaciela, miał wrażenie, że nikogo wokół nie ma. I nic prócz nich się nie liczy.
Nie był pewien, ile czasu minęło, ale czuł że w tamtym momencie nie to było najważniejsze, ale oni i to jak blisko siebie byli. Nawet nie zauważył, w jakim szybkim czasie, przybliżyli się jeszcze trochę siebie, tak że praktycznie się o siebie ocierali.
Podniósł głowę, stykając się z czołem Dylana, przez co oboje wybuchli głośnym śmiechem. Brunet spojrzał na niego znacząco, przez co po jego ciele przeszedł dziwny, ale przyjemny dreszcz. Nieświadomie ich głowy zaczęły zbliżać się z prędkością światła, czuł ciepły oddech przyjaciela na swoich ustach, przez co lekko się wzdrygnął.
- Jesteś słodki, jak się uśmiechasz, Newtie. - Do jego uszu doszedł głos Jego Aniołka.
I nagle zdał sobie sprawę, że w tym, momencie mógł być kim chcę. Nie był sobą, tylko Newtem. I jako Newt mógł, zrobić wszystko, na co nigdy nie miał pozwolenia, będąc Tommym. Chciał przestać słuchać się tylko rozumu i idąc za radą towarzysza, w końcu posłuchać się swojego kochanego i połamanego serduszka.
To, co wtedy mu mówiło, to jedne słowo.
Jedno, które powtarzało się, co chwilę.
POCAŁUJ
- Mogę Cię o coś spytać? - Nachylił się do ucha Dylana, a widząc, że ten gestem wskazuje potwierdzenie, kontynuował. - Mówiłeś, że jesteś gejem. Moim pytaniem jest, czy wolnym? - dodał, na co ciemnooki cwaniacko się uśmiechnął i odparł.
- Pytasz jako Newt czy Tommy? - spojrzał na niego, unosząc mocno brew.
- Niby teraz jestem Newtem, ale... - przerwał na chwilę, zastanawiając się nad swoją odpowiedzią. - Po raz pierwszy słucham mojego serduszka, więc chyba Tommym.
- W takim razie, czy gdybym był zajęty, zrobiłbym tak - Blondyn nagle poczuł, jak brunet, sprawia mu przyjemność, całując po jego szyi. Jęknął, gdy jeden z pocałunków, był mokrą malinką.
POCAŁUJ POCAŁUJ POCAŁUJ POCAŁUJ POCAŁUJ POCAŁUJ POCAŁUJ POCAŁUJ
Sangster spojrzał na chłopaka, poczym od razu wbił się w jego malinowe usta. Dylan przez chwilkę był zdezorientowany, ale szybko oprzytomniał i oddał pocałunek. Na początku, był to zwykły buziak, ale gdy tylko Thomas połączył ich języki, w cudownie romantyczną podróż, zaczął być bardziej zachłanny i namiętny. Ich języki walczyły o dominację, i choć w pierwszych sekundach, to Thomas wygrywał, ostatecznie wygrał Dylan.
- Masz takie delikatne usta, Księciu - Aniołek powiedział poczym ponownie wbił się w jego usta.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top