16.

Thomas:

Czułem się okropnie, czułem się zdradzony, wyśmiany, nic nie warty. Ojciec dociekał czemu chcę zmienić szkołę, powiedziałem mu że jestem w konflikcie z moimi byłymi przyjaciółmi. Nie dopytywał zbyt wiele, gdy postawiłem warunek, że jeśli mnie nie przepisze to w ogóle nie będę się uczył, już na drugi dzień przepisał mnie do innej prywatnej szkoły.

Mój messenger milczał, zawsze dużo pisaliśmy na grupie z Teresą i Brendą, a teraz cisza, konwersacja została usunięta więc nikt do mnie nie pisał. Jedyną osobą, która mi okazywała zainteresowanie był Dylan który pytał jak się czuję. 

Na tamten moment poczułem się naprawdę samotnie, ojciec zajęty był Oliwią, moi przyjaciele nie istnieli. 

Siedziałem wieczorem i oglądałem serial, ktoś zapukał do moich drzwi.

- Proszę - powiedziałem z łaską.

- Zjesz z nami kolację? - spytał ojciec.

- A co to jakieś święto? 

- Thomas, nie bądź złośliwy. Zjesz? - ponownie spytał ojciec.

Bez słowa wstałem i z nim poszedłem, byłem głodny, ostatnim czasem nic nie jadłem z nerwów i smutku. Ogólnie nie wyglądałem najlepiej, przy kąpieli porobiłem sobie na twarz maseczki oraz peelingi, ale wiele to nie dało.

Zszedłem za ojcem do salonu, gdzie stał stół z krzesłami. Zająłem jedno z nich, po chwili dołączyła do nas Oliwia, co oczywiście spotkało się z moim "ogromnym" entuzjazmem. Jak się okazało szanowna Oliwia zrobiła kolację, z łaską trochę nałożyłem i zacząłem jeść.

- Denerwujesz się pierwszym dniem w nowej szkole? - spytała ze sztucznym uśmiechem.

- Nie kurwa, wprost się nie mogę doczekać - burknąłem z sarkazmem i zacisnąłem mocniej pięść na widelcu. 

- Thomas, nie odzywaj się tak. Ona tylko zapytała - oburzył się ojciec, na co Oliwia pretensjonalnie pokiwała głową w moją stronę.

- To niech nie pyta.

Po mojej odzywce zaczęli rozmawiać coś między sobą o sprawach firmy co mnie średnio interesowało, więc zamyśliłem się grzebiąc widelcem w jedzeniu. 

- Thomas, tak w ogóle my jutro po południu wyjeżdżamy by z nową firmą nawiązać współpracę, wrócimy pojutrze - oznajmił ojciec jakby nagle przypominając sobie, że też siedzę przy stole i jego wyjazd to rzecz o której wypadałoby mnie poinformować.

- Jak zwykle, ja przechodzę załamanie, zostałem sam, zmieniam szkołę, a ciebie to nawet nie interesuje! - wybuchłem nagle i uderzyłem pięścią w stół, strasznie mnie to zdenerwowało, dobrze wiedział że coś się wydarzyło, ale gdy zobaczyłem że jego to szczególnie nie interesuje darowałem sobie głębsze wyjaśnienia.

- Thomas, przecież zmieniłem ci szkołę. Poradzisz sobie... Sam mi nie powiedziałeś co dokładnie się wydarzyło - usprawiedliwiał się ojciec, wkurzony odsunąłem krzesło od stołu i miałem zamiar opuścić to pomieszczenie, nie miałem najmniejsze ochoty na więcej rozmów.

- Bo cię nie obchodzi co się u mnie dzieje. Wczoraj spałem o Dylana, nie martwiłeś się, nic, dla tej kurwy masz za to czas, a dla mnie nie! - wykrzyczałem, gwałtownie wstałem i poszedłem do swojego pokoju, zamknąłem drzwi na klucz, byłem wkurwiony. 

Chyba logiczne, że skoro widzę że on nie wykazuje żadnego zainteresowania mną to nie mówię mu wszystkiego, bo po co skoro on ma wyjebane.

Ojciec dobijał się jeszcze do mnie, ale nie reagowałem na to. Skoro go nic nie obchodzę, to nie będę mu nic mówił. 

Rankiem oni jeszcze spali, więc chociaż tyle dobrego że ani jego ani jej nie musiałem oglądać. Odebrałem żarcie dla mnie z cateringu i szykowałem się powoli na pierwszy dzień w nowej szkole. Denerwowałem się, nawet bardzo. Nie wiedziałem jak będzie z materiałem, czy mam może jakieś braki lub jestem do tyłu. Nie wiedziałem jak będzie z nauczycielami, w tamtej szkole na dużo sobie pozwalałem, a tu nie wiadomo jak będzie. Chociaż tak się czułem, że nawet nie miałem ochoty pokazywać swojej wyższości wśród wszystkich tam.

W pół do ósmej wyszedłem z domu, Dylan już na mnie czekał. Otworzył mi drzwi i wziął ode mnie plecak. 

- Twój ojciec dzwonił z informacją, że mam dziś u ciebie spać - zagadnął.

- Tak, jadą załatwiać jakieś sprawy służbowe - wspomniałem.

- Mówił mi żebym cię pilnował, bo jesteś w słabej kondycji - dodał.

- No widzisz jaki on jest? Widzi, że jest chujowo a mimo to wyjeżdża z tą suką chuj wie gdzie i zostawia mnie. Ja pierdole - oburzyłem się i oparłem głowę o szybę, patrzyłem na ludzi w pędzie codziennego poranka, staliśmy akurat w centrum.

- A co chcesz porobić wieczorem? - spytał brunet.

- Będę musiał... A nie, dziś piątek, nie muszę się nic uczyć. O, wiem, napijemy się alkoholu - zarządziłem.

- Thomas... 

- Tak, przecież mi chyba nie odmówisz, wiesz dobrze w jakim chujowym stanie jestem - wypomniałem. Dylan się przez moment zastanawiał, aż powiedział że możemy się napić trochę, tyle na ile on pozwoli. Wieczorem miałem zamiar wynegocjować jednak więcej alkoholu, czułem się koszmarnie. 

Nowa szkoła mieściła się w zupełnie innej części miasta niż poprzednia, dobrze się składało, nie miałem najmniejszej ochoty pojawiać się w tamtych okolicach.

- Denerwuję się - powiedziałem, gdy brunet już mi podawał plecak i miałem zostać sam.

- Nie ma czym. Jesteś zaradny i pewny siebie, nie dasz sobie wejść na głowę, będzie okej - pocieszał mnie. Uśmiechnąłem się lekko na to co mówił, przynajmniej on dodawał mi otuchy.

Udałem się do szkoły, z zewnątrz prezentowała się trochę gorzej niż poprzednia. Również była prestiżowa i prywatna, ale nieco mniej niż poprzednia.

Najpierw poszedłem do szatni, potem pod klasę której znaleźć nie mogłem. Gdy mijałem grupki uczniów było mi trochę przykro, że zostałem tak potraktowany przez moich byłych przyjaciół. Wątpiłem, że kiedykolwiek poznam jakichś fajnych ludzi z którymi będę mógł się zadawać.

Wszedłem do klasy spóźniony, jednak gdy poczułem wszystkie oczy zwrócone na mnie pewność siebie powróciła. Zmierzyłem wszystkich nonszalanckim wzrokiem, mimo że w środku się sypałem. Od razu z marszu się przedstawiłem.

- Usiądź w ostatniej ławce z Liamem - powiedziała nauczycielka, nie było tu ani jednego wolnego miejsca poza miejscem obok tego chłopaka. 

Usiadłem z nim w tej ławce, ale też mi co to za szkoła gdzie nie ma nawet wolnej ławki tylko wszyscy są poupychani. Nie spodobało mi się to. Ten Liam to w ogóle wyglądał jakby się mnie bał, przedstawił mi się po cichu ale czułem jak mi się przygląda. Nic dziwnego, poza mną nikt w tej klasie tak dobrze nie wyglądał.

- Jak oceniasz tę szkołę? - spytałem tego całego Liama, skoro już z nim siedziałem to stwierdziłem że coś od niego wyciągnę.

- Może być. Ludzie w miarę spoko, ale ciężko mieć siłę przebicia w tej klasie - przyznał.

- To znaczy? - dopytałem gdy szliśmy pod kolejną salę lekcyjną.

- Wszyscy podobierani są już w grupki praktycznie nie do ruszenia. Tak jak ty przepisałem się do tej szkoły, tyle że przed wakacjami. 

Miałem już coś powiedzieć, ale podszedł do nas jakiś chłopak z trochę ciemniejszymi włosami, nieco niższy ode mnie.

- Hej Liam, wpadasz jutro? - spytał.

- Tak, będę.

- Nowy jesteś? - zwrócił się do mnie ten chłopak.

- Tak.

- Też możesz wpaść do nas z Liamem. Czasem w grupce spotykamy poza szkołą, gdzie siedzimy, gadamy. Jutro na przykład robimy ognisko - powiedział.

- Może innym razem, ale z chęcią - powiedziałem, zdawałem sobie sprawę że muszę sobie znaleźć jakieś towarzystwo. 

- Co robicie na takich spotkaniach? - spytałem Liama gdy zostaliśmy już sami. Nie wiedziałem czego mogę oczekiwać od ludzi nieco innych ode mnie, co tacy ludzie mogą robić poza szkołą. 

- Jakiś czas temu Scott zauważył jak siedziałem sam i spytał mnie czy nie chcę się spotkać z nim i jego znajomymi na piknik, no to się zgodziłem. Fajnie było, byli jego znajomi, kilka osób ze szkoły - wspomniał chłopak.

Nie wiem, czy to jakieś stowarzyszenie dla szkolnych wyrzutków czy o co chodzi, ale zdecydowałem że któregoś razu może się wybiorę, jak tak dalej pójdzie zostanę kompletnie sam, a muszę mieć przecież do kogo się odzywać.

Po szkole odebrał mnie Dylan, dziś miałem długo zajęcia więc spisałem się z nim że już u mnie po prostu zostanie, i tak miałem wolną chatę a sam chyba bym się pochlastał.

Opowiedziałem mu po kolei jak było w szkole, chociaż on wykazywał zainteresowanie moim pierwszym dniem w nowym miejscu. 

Zjedliśmy obiad i od razu zarządziłem rozpoczęcie picia, jednak Dylan ostrzegł że on będzie tym koordynował, bo ja nie znam umiaru i trzeba mnie pilnować. Już nawet nic nie miałem przeciwko temu, czułem że go coraz bardziej lubię.

Usiedliśmy w moim pokoju na łóżku i włączyliśmy w tle jakąś playlistę.

- Dylan, słuchaj. Bo od roku marzę o tatuażu, ale ojciec się nie zgadza - zacząłem temat, który chodził mi już po głowie od pewnego czasu.

- Nie pójdę z tobą jako opiekun - powiedział od razu. 

Jak on odczytał moje intencje, czy ja byłem tak przewidywalny. 

- No weź, ale czemu - zbulwersowałem się. 

- Przecież twój ojciec by mnie zabił - powiedział.

- Nie dowie się, powiedziałbym że dałem łapówkę i mi zrobili - przedstawiłem swój genialny plan, na co Dylan od razu pokręcił głową.

- Nie ma mowy. Poczekaj jeszcze rok i sobie sam zrobisz tatuaż - zaproponował Dylan i upił trochę alkoholu.

- Ale to jeszcze aż dziesięć miesięcy - westchnąłem.

- Oj doczekasz.

- Gdybym cię zaszantażował, to byłoby to bardzo duże świństwo? - spytałem, Dylan wyglądał jakby się trochę przestraszył.

- Tak, bardzo...

- Dobrze, dobrze. Nie będę taki - powiedziałem, ale nieco ośmielony przez alkohol w mojej głowie pojawił się inny pomysł - Ale... Znam twój sekret. I naprawdę jest mi ciężko go czasem nie powiedzieć - zacząłem mówić teatralnie, a Dylan tylko mnie obserwował - I gdybyś tak coś dla mnie zrobił, to z pewnością byłoby mi łatwiej upilnować tę tajemnicę o twojej pracy...

- Co ty kombinujesz? - spytał od razu.

- Chciałbym abyś mnie rozdziewiczył - powiedziałem.

Dylan patrzył na mnie przez moment i chyba go zamurowało.

- Dobra Thomas, fajne żarty, ale tak serio to o co ci chodzi?

- No o to co powiedziałem - szepnąłem i się do niego przybliżyłem.

- Nie robiłeś tego z twoim byłym chłopakiem? - zapytał.

- Nie. W ogóle mi okazywał mało uczuć. A chciałbym już to przeżyć - przyznałem. 

- Skąd w ogóle ci przyszło do głowy, że zrobię to z chłopakiem? Nie pytałeś mnie nigdy o orientację.

- No bo po poznaniu twoje osoby takie mnie naszły wnioski. A nie mam racji? Nie jesteś hetero, na pewno - zacząłem drążyć temat, Dylan wyglądał na zakłopotanego.

- Jestem bi. Ale to nie znaczy, że zrobię to z tobą, nie mam mowy...

- Dylan, no. To polecenie służbowe - powiedziałem i położyłem mu głowę na kolanach - Co ci zależy, nie masz nikogo, a możesz przelecieć tak cudowną osobę jak mnie.

- Nie Thomas, nie mogę - upierał się brunet, ja nie miałem zamiaru dać za wygraną. Popatrzyłem na niego smutnymi oczami i udawałem bardzo zawiedzionego.

- Thomas...

- Ale co, nie uważasz że jestem przystojny? - spytałem z pretensją.

- Nic takiego nie powiedziałem, po prostu jesteś ode mnie młodszy, jestem twoją jakby opiekunką, jesteś trochę pijany...

- Żaden z tych argumentów do mnie nie trafia - upierałem się nadal.

- Wiesz co, jeżeli byś był jeszcze trzeźwy chociaż to może bym to rozważył.

- To następnym razem będę całkowicie trzeźwy, i pójdziemy do łóżka - postanowiłem i wszedłem chłopakowi na kolana, nie wiem co mnie opętało, chyba po prostu chciałem chociaż przez chwilę poczuć się jakby komuś na mnie zależało. Dylan położył mnie na łóżko, złapał za nadgarstki które przygwoździł do łóżka i popatrzył w oczy, poczułem się jak w jakimś Greyu, byłem trochę pijany i dlatego tak mi się to spodobało.

O Boże kochany, twarz to mu chyba Michał Anioł dłutem haratał...

- Posłuchaj. Jesteś pijany, nie wiesz co mówisz. Połóż się najlepiej spać - powiedział dosadnie.

- Nie myłem się jeszcze - powiedziałem i zrobiłem minę jakbym był dzieckiem któremu zabrano zabawkę.

- To pójdź się umyć. Nawet ci naszykuję łóżko do spania. I się położysz - przekonywał chłopak.

- Możemy się umyć razem - zaśmiałem się i próbowałem przybrać uwodzicielskie spojrzenie.

- Nic z tych rzeczy. Chodź, zaprowadzę cię, ale umyjesz się sam, a ja ci naszykuję łóżko - postanowił brunet.

Bardzo podobał mi się taki stanowczy Dylan, ogólnie nie lubiłem jak ktoś nade mną dominował, ale w jego wydaniu mi się to spodobało nawet bardzo...

~~

Żeby dobrze zacząć ten rok, to zaczniemy go od rozdziału ✨🎉


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top