Gwiazdka

   Odkąd pamiętam chciałam mieć psa. Rodzice byli przeciw. Twierdzili, że jestem nieodpowiedzialna i nie będę się nim zajmować. Lata mijały, za każdym razem gdy zaczynałam temat o tym ile radości może wnieść zwierzak do codziennego życia mówili nie. W końcu straciłam nadzieję.

  Sytuacja rodzinna pogarszała się. Rodzice coraz częściej się kłócili. Odnosiłam wrażenie, że nie czują do siebie tego co kiedyś. Z dnia na dzień było coraz gorzej. Gdy powiadomili mnie o rozwodzie uciekłam z domu. Nie było mnie całe dwie doby. Odnaleźli mnie nieprzytomną w lesie, z pociętymi rękami. Nie chciałam się zabić. Po prostu chciałam sobie ulżyć. Gdy obudziłam się w szpitalu zaczęli mnie przepraszać, wszyscy zalaliśmy się łzami. Sprawę rozwodu obiecali przemyśleć.

   Mijały tygodnie, relacje rodzinne zaczęły się polepszać. Rozpoczęliśmy przygotowania do Świąt Bożego Narodzenia. Wszystko było tak jak dawniej. W Wigilię Bożego Narodzenia rodzice zabrali mnie w pewne miejsce. Było nim schronisko. Pozwolili mi przygarnąć psa. Pamiętam do dziś jak rozglądałam się na wszystkie strony. Wszędzie psy, które błagały aby to im dać nowy dom.

  Jednak tam, w samym rogu ujrzałam psa, który już nie prosił. Już wtedy wiedziałam, że to jego chcę. Jemu pragnęłam podarować nową szansę i co najważniejsze swoje serce.
Sprawy formalne załatwiliśmy dość szybko. Dowiedziałam się, że nowy członek rodziny ma około osiem lat i trafił w te miejsce, ponieważ został porzucony. Wkrótce wróciliśmy do domu w czworo.

   Psa nazwałam Gwiazdka. Dlaczego? W jej oku widniała plamka w kształcie gwiazdy. To były najszczęśliwsze święta w całym moim życiu. Pierwszą noc pamiętam do dziś. Mój czworonożny przyjaciel siedział na podłodze i wpatrywał się we mnie. Nie wytrzymałam jej wzroku. Podniosłam ją i położyłam na łóżku. Wtuliłam się w nią i zasnęłam. Tak wyglądały następne noce. Wraz z upływem czasu między mną o nowym członkiem rodziny powstawało coś niezwykłego: przyjaźń. Rodzice także ją pokochali. Co niedzielę wychodziliśmy na całorodzinny spacer. Widziałam krzywe spojrzenia ludzi.

    Kiedyś gdy przyszła do mnie koleżanka powiedziała: ,,Jaki okropny pies. Chyba niechcący weszła tu przybłęda". Byłam na nią wściekła. Wkurzona zaczęłam wrzeszczeć i płakać, skarciłam ją za to jak małe dziecko. Mało tego, kazałam jej się wynosić. W szkole bała się do mnie odzywać, ale w końcu się odważyła. Przeprosiła mnie za swoje zachowanie i poprosiła o wybaczenie. Chciała poznać mojego psa, bez oceniania po okładce. Szczerze mówiąc ona również ją pokochała.

  Gwiazdka skradła serce moje jak i każdego kto tylko dał jej szansę. Nie jeden raz to ona nas ponownie przybliżała gdy tylko oddalaliśmy się od siebie. Mijały lata. To jej zawdzięczałam wszystko. Za każdym razem gdy płakałam tylko ona o tym wiedziała, tylko ona widziała moje łzy, tylko ona mnie pocieszała.

 Nigdy nie zapomnę wspólnych chwil. Nigdy nie zapomnę jakie ciepło od niej biło. Nigdy nie zapomnę to jaką miłością i zaufaniem mnie obdarzyła.

    Naszą drugą wspólną wigilię spędziliśmy u babci. Pokłóciłam się z nią, powiedziała, że ten pies wygląda jak jakaś przybłęda i ona jej nie wpuści do domu. Wkurzyłam się nie na żarty. Wyszłam z Gwiazdką z domu i wsiadłam do samochodu rodziców. Nie miałam zamiaru siedzieć w jej domu ani chwili dłużej. Niespodziewanie z budynku wyszli moi rodzice. Ubrani i zapakowani wsiedli do samochodu. Pojechaliśmy do domu i tam spędziliśmy święta.

  Za każdym razem gdy tak agresywnie reagowałam na przykre komentarze ze strony ludzi dotyczących mojego przyjaciela czułam, że Gwiazdka mi dziękuje.

   Wszystko co dobre nie trwa wiecznie... odkryłam dlaczego ojciec tak bardzo chciał się rozwieść z matką. Otóż prowadził on podwójne życie. Nakryłam go na spotkaniu ze swoją kochanką. Pogrążona w rozpaczy zagroziłam jemu, że powiem wszystko mamie. Tak też uczyniłam. Rozwód stał się nieunikniony, jednak ojciec zemścił się na mnie.
  Pewnego dnia gdy wróciłam ze szkoły zauważyłam, że nie ma Gwiazdy. Zadzwoniłam do mamy pytając się czy może wie coś na ten temat, jednak ona była w szoku. Spanikowana zadzwoniłam do ojca. Z początku nie odbierał.

 Nie mogłam w to uwierzyć. Nie mogłam usiedzieć w miejscu. Wreszcie zadzwonił do mnie i powiedział mi coś czego nie zapomnę do końca życia... "Radziłem Ci żebyś nie mówiła nic matce jednak nie posłuchałaś. Gwiazdkę zabrałem dziś rano z domu i zawiozłem ją do schroniska. Ten pies źle na ciebie wpłynął. Oddaliłaś się od rodziny dla głupiego psa. Lepiej o niej zapomnij". Ta wiadomość zwaliła mnie nóg. Wtedy przestałam go uważać za ojca. Spanikowana zadzwoniłam do mamy, która miała za niedługo kończyć pracę. Wróciła jak najszybciej to było możliwe do domu. Gdyby nie fakt, że nie posiadała prawa jazdy wsiadłaby za kierownicę i pojechała po psa, następnie do człowieka, który śmiał nazywać się moim ojcem.

   Mężczyzna z którym mieszkałam pod jednym dachem tyle lat zdradził nas. Nie odbierał nawet telefonu. Wyłączył urządzenie. Zmuszona byłam czekać do soboty. Tylko wtedy mogłam pojechać z rodzicielką autobusem. Nie spałam, nie jadłam i zaniedbałam się. Wreszcie nadszedł ten upragniony weekend. Wsiadłyśmy w autobus, który jechał o najwcześniejszej porze. Godzinę później byliśmy na miejscu. Zaprowadzono mnie do tych pięknych zwierząt.

   Rozglądałam się za swoją najukochańszą Gwiazdką. Nie było jej w rogu. W zamian stała tam pusta klatka. Spytałam się pracownika co to ma znaczyć. Odpowiedział mi, że  pies z tej klatki został porzucony a następnie przygarnięty, jednak tydzień temu przyjechał mężczyzna i stwierdził, że nie powinien brać tego psa. Oddał go.
  Zwierzak załamał się. Przestał jeść i pić. Wczoraj wieczorem odszedł za tęczowy most.

 Czułam jak moje serce się łamie. Rozpada się na tysiące małych kawałeczków, których nikt nigdy nie sklei w całość. Tego dnia znienawidziłam ojca i wszystko co z nim związane.

  Przepraszam Cię Gwiazdko za to, że nie zdołałam Cię uchronić. Przepraszam za to jak czasami na Ciebie krzyczałam.
Przepraszam za to, że to przeze mnie odeszłaś za tęczowy most.
  Nigdy nie zdołam sobie tego wybaczyć. Choć minęło ponad cztery lata dalej jesteś w moim sercu. Będziesz w nim już zawsze. Tu blisko mnie. Czasami zdarza mi się usłyszeć twój szczek w nocy. Pamiętasz jak bałaś się burzy? Zawsze Cię przytulałam i przykrywałam nas kołdrą. Za każdym razem o tym myślę gdy słyszę trzask pioruna. A pamiętasz naszą pierwszą wspólną noc? Śni mi się nocami.

  Mam nadzieję, że tam gdzie teraz się znajdujesz jesteś szczęśliwa. Szkoda, że nie umiałam dać ci tyle szczęścia ile ty podarowałaś mi go w dniu, w którym cię ujrzałam.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top