#8
Wreszcie jakoś doszłam z Kotem na mój balkon. Drzwi były otwarte, więc weszliśmy do środka. Zaprowadziłam Chata do łazienki i posadziłam na taborecie. Sama ledwo idąc wzięłam z szafki apteczke, bandaże i plastry. Wróciłam do łazienki niosąc potrzebne rzeczy. Zastałam Chata rozglądającego się po mojej łazience. Kiedy natrafił wzrokiem na mój czarny stanik leżący na kafelkach oraz koronkowe majtki, zaczerwienil się i spuścił wzrok. Zaśmiałam się cicho. Kucnęłam przed nim. I zaczęłam przemywać jego rany. Niestety nie wytrzymałam długo w tej pozycji bo zakręciło mi się w głowie. Złapałam się za skronie. Ten nieznośny ból głowy.
- My Lady wszystko w porządku? - kot był zdenerwowany.
- Tak tak. Wszystko ok. - uśmiechnęłam się do niego słabo.
Kiedy już skończyłam go opatrywac, posprzątałam wszystko i odłorzylam na swoje miejsce.
- Chodź kocie. Pomogę Ci wrócić do domu.
- O nie. Ty opiekowalas się mną - przyciągnął mnie do siebie i przeszyl swoimi zielonymi tęczówkami. - To teraz ja zaopiekuję się tobą.
Mimo tego, że bolała go noga, wstał i posadził mnie na swoim miejscu. Uśmiechnęłam się do niego. Podszedł do szafki i wyjął wszystkie te rzeczy, którymi ja go opatrywalam. Sprawiło mu to wiele trudności. Maskowal ból choć i tak widziałam, że ledwo to znosi. Kiedy podszedł do mnie i zaczął przemywac mi rany, nie wytrzymalam.
- Kocie przestań udawać, że wszystko w porządku i że nic ci nie jest! - krzyknęłam a on spojrzał na mnie ze smutkiem - Rozumiem, że nie chcesz abym przyjmowała się jeszcze tobą skoro sama jestem nawet bardziej poszkodowana niż ty i mam własne problemy - plożyłam mu rękę na ramieniu - Lecz naprawdę chciałam Ci pomóc. Widzę w jakim jesteś stanie więc nie udawaj, że wszystko w porządku! - rozpłakałam się.
Kot miał łzy w oczach, ale nie pozwolił im popłynąć. Za to przytulil mnie mocno do siebie i zaczął głaskać po włosach. Delikatnie. Jakby bał się, że mnie spłoszy. Poddałam się pieszczocie. Po jakim czasie wreszcie się od niego odkleilam. Otarlam łzy, a kot skończył opatrywac moje rany. Wstałam i pomogłem Chatowi dojść do domu jego przyjaciela. Podobno się znali. Nie wiedziałam czyj jest to dom. Kiedy zniknął w środku, puściłam się biegiem do domu przynajmniej na tyle szybko na ile pozwalały mi obrażenia i ból. Rodzice wracają za godzinę. Muszę posprzątać i przygotować kolację. Wbieglam do domu.
- Tikki zdejmij maskę!
Po chwili miałam na sobie zwykłe ciuchy, a koło mnie pojawiła się moja mała przyjaciółka.
- Jestem głodna Mari. Masz może czekoladę?
- Jasne.
Podałam jej opakowanie, a ta zaczęła się zajadać i poleciała z przysmakiem do mojego pokoju. Natomiast ja zabrałam się za przygotowywanie kolacji. Po 20 minutach na stole leżał stos kanapek z szynką, serem oraz sałatą i ogórkiem, a zapomniałam o pasztecie. Ulubione moich rodziców więc zrobiłam ich najwięcej. Żebym znów nie szła spać o pustym żołądku to wzięłam pięć kanapek. Zrobiłam sobie też herbatę i z górnej szafki wzięłam dwa opakowania czekolady. Zanioslam wszystko na górę. Ledwo doszłam do pokoju. Wszystkie rany okropnie bolały. Oby tylko rodzice nie pytali co odstawiłam. Nie wiem jakbym się z tego wytłumaczyła.
W samą porę weszłam do pokoju bo właśnie trzasnęły drzwi i weszli moi rodzice. Jednak zdziwiło mnie to, że nikt mnie jeszcze nie zawołał. Zeszlam na dół. Nie było tam matki. W przedpokoju stał tata i właśnie ściągał płaszcz. Kiedy mnie zauważył, odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął. O co chodzi?
- Cześć córciu - z uśmiechem podszedł do mnie i się przytulil, a kiedy zobaczył kanapki, zasiadł do stołu i zaczął je pochlaniać jak odkurzacz.
Zaśmialam się i usiadłam sztywno koło niego na krześle. Jego zachowanie było dziwne. Nigdy się nie odzywał kiedy dostawałam lanie od matki. Od zawsze robił to co ona mówiła tak jakby nie miał kręgosłupa. Bo w końcu to zwykle facet jest głową rodziny. Niestety moja rodzina nie jest normalna.
Strasznie chciałam się dowiedzieć gdzie podziała się matka. Nie chcę mieć już więcej przykrych niespodzianek z jej strony.
Bałam się zadać ojcu to pytanie, ale chciałam jednocześnie usłyszeć odpowiedź.
- Ojcze? - przerwał jedzenie i wpatrzyl się we mnie. Bardzo chciałam mu zaufać i myślę, że tak się stanie jednak nie jestem pewna czy to może nie jest jakiś podstęp. - Gdzie jest matka?
- Została u cioci. Wraca dopiero za miesiąc córciu - pocałował mnie w policzek. Zdziwił mnie tym gestem, ale stwierdziłam, że właśnie tak powinny wyglądać relacje w rodzinie. Tak jak sobie wymarzylam. Strasznie się ucieszylam. - Nie martw się nie jestem taki jak ona moja Brilliant Fille - Mrugnal do mnie, a ja otworzyłam szeroko oczy i buzię.
SKĄD ON TO WIE?!
On jakby czytał w moich myślach odpowiedział.
- Byłaś w telewizji. Tak samo Chat Noir. Uprzedzajac twoje pytania. Tak wiem kim on jest.
Jeszcze bardziej mnie zaskoczył. Może on nie jest wcale taki głupi jakiego udaje przy matce?
- Ale jak?
- Wszędzie bym rozpoznał swoją córkę - przytulil mnie do siebie. Już dawno nikt nie okazał mi tyle czułości - a jeśli chodzi o Kota tak jakby przyjaźnie się z ojcem tego chłopaka. Twoja matka o tym nie wie. Zresztą ona jest głupia i ślepa i nie wie większości rzeczy.
Wtulilam się w ojca. Teraz wiem, że nawet gdyby było mi bardzo trudno, znajdzie się on. Pocieszy mnie. Przytuli do siebie i podniesie na duchu. Teraz podbudowywal moja miłość i pewność oraz wiarę w siebie.
Tego pragnęłam od początku mojego życia. Czułości. Ojciec...nie..tata właśnie mi ją dawał.
- To może obejrzymy jakiś film? - wyjął z kieszeni kilka opakowań płyt - Byłem w sklepie i pomyślałem, że możemy fajnie spędzić dzisiejszy wieczór. Jutro jest sobota, więc zabieram cię do wesołego miasteczka. Co ty na to?
Po prostu zabrakło mi słów. Od dawna nikt nie sprawił mi takiej przyjemności. Miałam w oczach łzy. Rzuciłam się ojcu na szyję. Oplótł mnie swoimi silnymi ramionami. I tak jak wcześniej kot, zaczął głaskać moje włosy. Dzięki tym dwóm osobom które wkradly się w moje życie, poczułam się kochana, potrzebna i chroniona. Płakałam w najlepsze. Kiedy już się uspokoilam popatrzyłam w oczy ojca. Fiołkowo-błękitne oczy wpatrywaly się we mnie z miłością.
- Ty puść film tatusiu, a ja zrobię popcorn i przyniosę koc.
- Dobrze kochanie.
Kiedy przekąska była gotowa, wysypalam do misek jeszcze chipsy i żelki. Przynoslam duży koc z pokoju i poszłam do gościnnego. Tata już siedział na kanapie. Na razie leciały reklamy. Położyłam przekąski na stoliku koło kanapy, a sama usiadłam koło taty i przykrylam nas kocem. Wreszcie zaczął się 'seans'. Była to komedia romantyczna " Pewnego razu w Rzymie ". Było super. Tata zasnął oparty o zagłówek, więc kiedy film się skończył, zgasilam telewizor i poszłam do pokoju. Przebralam się w piżamę i zaczęłam coś projektować. Była to biało-czarna sukienka na ramiączkach, do połowy uda z ładną koronką zamiast rękawów. Ładna ale może do lunaparku to nie bardzo. Zrobiłam drugi projekt. Różowe krótkie spodenki, niebieska bluzka z napisem - do połowy brzucha, z małym dekoltem i na ramiączkach. Czarne trampki i oczywiście moje rubinowe kolczyki oraz pierścień. Niebieskie ozdoby we włosach. Czyli ulubiony kolor mojego taty. Ok. Zabrałam się za szycie mojego projektu. Skończyłam ok czwartej nad ranem. Dziś po raz pierwszy od pierwszej gimnazjum ( jestem w połowie drugiej ) ubiore się w inny kolor niż czerwono-czarny. Przyglądnęłam się swojemu dziełu. Byłam z niego bardzo dumna. Zasnęłam zadziwiajaco szybko. Śnił mi się Czarny Kot.
C.D.N.
~~~~~~
No i kolejny rozdzialik 😊
Dzięki za wszystkie wyświetlenia😻😻😻
~ wasze miśki^^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top