Prolog

Oto specjalnie dla miłośników "Romansu z Yakuzą" - i nie tylko - rozszerzona wersja historii Joan, Seija i Susumu. Jej obszerne fragmenty znajdziecie w tomie drugim - "Policjant" - wydanym przez wydawnictwo Amare. Mam nadzieję, że z zainteresowaniem przeczytacie tę historię, która miała początkowo być tomem drugim, co - jak wiecie, się nie stało. Życzę Wam miłej lektury. A tych, co nie znają "Reporterki" czy "Policjanta", mam szczerą nadzieję zachęcić do tej serii. Już niebawem ukaże się jej ostatni - trzeci tom - "Mafioso".


PROLOG


Jesień w Londynie jest zupełnie inna, niż w Tokio – pomyślała Joan, idąc jedną z ulic miasta. Trzymała w dłoni niewielką parasolkę, bo znów zaczęło padać. Był koniec listopada, a Wyspy Brytyjskie były ostatnim krajem Europy do jakiego się udała. Tęskniła za ciepłą, słoneczną czasami jeszcze o tej porze roku Japonią. Wiedziała jednak, że szybko tam nie wróci, a być może już nigdy. Szła właśnie z urzędu, gdzie po przedstawieniu odpowiednich dokumentów miała dostać wreszcie angielskie obywatelstwo, paszport i nowe nazwisko. Była prawie zdecydowana osiedlić się na wyspach na dłużej, w rodzinnych stronach jej matki i zacząć nowe życie. Poczyniła już spore kroki w tym kierunku i była z siebie bardzo zadowolona. Czuła się też coraz bardziej pewnie i bezpiecznie. Lawirowanie pomiędzy stolicami innych europejskich państw bardzo ją już zmęczyło i nadszarpnęło jej fundusze. Czas się osiedlić gdzieś na dłużej i znaleźć pracę. Ucieczka do Anglii była tak oczywista, że tylko głupiec mógłby jej tu szukać. Seij – nawet jeśli odważy się wychynąć z ukrycia - pewnie pomyśli, że wybrałaby każdy inny kierunek, ale nie ten. Dlatego tu przyjechała. I zamierzała zostać.

Jak bardzo się pomyliła, przekonała się już chwilę potem, gdy raźnym krokiem podążała w stronę hotelu. Kiedy przybyła do stolicy Anglii, wynajęła pokój na parę dni, by pozałatwiać swoje sprawy w Londynie. Na kilka metrów przed wejściem do przy Finsbury Square zobaczyła coś, co spowodowało, iż zatrzymała się jak rażona prądem. Pod hotel podjechała właśnie taksówka, a z niej wysiadło dwóch mężczyzn. I to ich widok wprawił biedną Joan w takie osłupienie. Zwłaszcza, że w drugim z nich rozpoznała Seijuro.

- Jesteś pewien, że to tu się zatrzymała? – zapytał swego towarzysza nienaganną angielszczyzną.

- Oczywiście! Namierzyłem ją, gdy tylko się zameldowała. Nadal używa japońskiego paszportu – odpowiedział zapytany.

Wygadał jak typowy Brytyjczyk, niewysoki, rudawy, w drogim, markowym garniturze. Niczym urzędnik czy bankier. Jednak Joan już wiedziała, że to pewnie prywatny detektyw. Cofnęła się o kilka kroków, choć przez sekundę myślała, że nie będzie w stanie ruszyć nogami. Zakryła twarz parasolem, dziękując opatrzności, że pada. Odwróciła się na pięcie i nie oglądając się za siebie ruszyła szybkim krokiem ku supermarketowi „Marks and Spencer". Z bólem myślała o niewielkiej walizce pozostawionej w hotelowym pokoju. Już jej raczej nie odzyska. Na szczęście paszport, inne dokumenty, oraz całą swoją gotówkę miała przy sobie w torebce. Z góry też zapłaciła za pobyt w hotelu. Przeszła przez cały sklep, wyszła drugim wyjściem i łapiąc taksówkę, kazała zawieść się na dworzec kolejowy Kings Cross. Wiedziała, że na lotnisku mogą ją szybko znaleźć, skoro namierzyli ją i tu. Wykupiła bilet do Edynburga, skąd zamierzała uciec dalej. Choć jeszcze nie wiedziała dokładnie dokąd. Postanowiła pomyśleć nad tym w pociągu. Miała na to całe cztery i pół godziny. Nie mogła jednak opanować nerwowego drżenia kolan i odruchu obracania głowy na wszystkie strony. Odetchnęła dopiero, gdy pociąg ruszył z peronu. Nikt podejrzany nie wskoczył do składu na ostatnią chwilę. Na szczęście. Posiłkując się kupioną w wagonie restauracyjnym wodą mineralną, rozmyślała co dalej. Znaleźli ją! Seijuro w jakiś sposób ją znalazł. I pewnie będzie próbował nadal, skoro pofatygował się aż tu, na Wyspy. A przecież była taka ostrożna. Siedząc i spoglądając smętnie na krajobraz migający za oknem, Joan nie po raz pierwszy zrozumiała, że przed przeszłością nie da się uciec, choćby nie wiadomo jak wiele razy próbowała. I jak bardzo tego pragnęła. Przeszłość była w niej. Ponura, smutna i wciąż powracająca, nie tylko w koszmarnych snach.


cdn...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top