4

Między nami zapadła krępująca cisza.

- To skąd się znacie? – zapytał milczący do tej pory model.

- To długa historia - powiedziałam, nie chcąc się tłumaczyć. Nie jemu!

Czy mi się wydawało, czy Seij odetchnął z ulgą? Cóż, może nie było mu na rękę przyznawać się, że syn znanego w Tokio biznesmena i jednego z najbogatszych ludzi w mieście jest z nieprawego łoża, i przebywał w domu dziecka? Dopóki nie zniknął nagle pewnego dnia. Nie widziałam go od tego czasu i nie wiedziałam, jaki teraz jest. Mogłam tylko mieć nadzieje, że niewiele się zmienił. Ale, że Hanae tego nie wiedział? Podobno także się znali?

- To znacie się ze szkoły? – zapytałam Seija, ale to Hanae mi odpowiedział.

- Chodziliśmy razem do gimnazjum. I do liceum. Tyle że ja przerwałem naukę, bo odkryłem w sobie pasję do modelingu. A moja nieprzeciętna aparycja pozwoliła mi wspiąć się na szczyt już w wieku szesnastu lat! Ogromna w tym zasługa ojca Seija, szanownego pana Isao. Gdyby nie on...

Nagle podeszła do nas jedna z pięknych modelek. Nie wiedziałam jej na pokazie, ale dobrze wiedziałam, kim jest. Jej twarz wielokrotnie zdobiła okładki i strony naszego magazynu. A także wielu innych. Z tego, co pamiętałam nazywała się Mimi. To był pseudonim, bo jej prawdziwego nazwiska nikt nie znał.

 - Seijuro, to tu się podziałeś – powiedziała wdzięcznym głosem, przytulając się do chłopaka.

Zaniemówiłam. Mimo pięknej sukni od Yamamoto i tak wyglądałam przy niej jak uboga krewna z prowincji. Ubrana w drogą kieckę, ale nadal uboga. I zaniedbana. Cóż, fakt był oczywisty, nigdy nie przywiązywałam wagi do wyglądu. Nie miałam na to ani ochoty, ani czasu, ani – przede wszystkim – odpowiednich środków. Głównie z tego powodu nie podobała mi się także praca dla Vogue'a. Moim marzeniem była prawdziwa reporterka. Pisanie sensacyjnych artykułów, podróżowanie po całym świecie w poszukiwaniu ciekawych ludzi i tematów. A nawet wyjazdy w niebezpieczne misje, by ukazać niesprawiedliwości i nieszczęścia tego świata. Robienie fotografii, takich na miarę Pulitzera. Musiałam jednak do końca studiów zadowolić się branżą mody, co nie było mi na rękę, ale wyboru zbytnio nie miałam. Nie musiałam jednak dawać się wciągać w ten zwariowany światek. Nie ja. Mój styl to były dżinsy, T-shirt i wygodne buty. Włosy spięte w kucyk lub warkocz, najlepiej ukryte pod czapką lub kapeluszem. Czułam się głupio i dziwnie w tej sukni, i piękna modelka chyba to wyczuła, bo zlustrowała mnie z góry na dół jednym spojrzeniem.

- A to kto? – zapytała rozbawionym głosem.

- To panna Onari – odezwał się w mojej obronie, o dziwo, Hanae. – Jest reporterką z Vogue'a i specjalnym gościem moim i pana Yamamoto.

Dziewczynie zrzedła nieco mina. Seij milczał.

- To by tłumaczyło, dlaczego ma na sobie jego suknię wartą trzy i pół miliona! – powiedziała jakby z zazdrością. – Żadnej z modelek nie pozwoliłby iść na After w jednej ze swoich kreacji. Od razu wiedziałam, że nią nie jesteś! Nie z taką aparycją!

Zatkało mnie nie tylko z oburzenia. Miałam na sobie trzy i pół miliona?!

Widząc moją minę, Hanae pociągnął mnie za łokieć, stwierdzając:

- A teraz wybaczcie. Obiecałem pannie Onari wywiad. A ja zawsze dotrzymuję obietnic. Do zobaczenia później.

I nie bacząc na mojezdziwienie, pociągnął mnie w kierunku kuluarów. Obejrzałam się tylko raz. Seijstał nadal bez słowa, patrząc na mnie, a piękna modelka coś do niego mówiła,jakby zagniewana. Gdy tylko wyszliśmy z głównej sali, wyrwałam rękę z uściskuHanae. Nie mogłam pozbierać myśli. Nie wiedziałam Seijuro tyle lat! To nagłespotkanie zbiło mnie z tropu. Jakbym nie była dość niepewna siebie i nieśmiała.Starałam się zapomnieć o nim przez te długie lata, a teraz nagle zjawia się izupełnie nie wiedziałam, co mam o tym myśleć. Pochyliłam się, bo naszły mnie mdłości i zabrakło mi tchu, jakbym przebiegła maraton. W oczach pociemniało i zimny dreszcz przebiegł mi po plecach. Może to bento mi zaszkodziło? A może nadmiar emocji, jakich nie umiałam nazwać? Hanae ponownie złapał mnie za łokieć.

- Dobrze się czujesz? Eeee... jak ty właściwie masz na imię?

Spojrzałam na niego, prostując się z trudem.

- Joan... Joan Constans Onari – i zwymiotowałam na tren sukni wartej ponad trzy miliony jenów.


cdn... 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top