25
Seijuro odesłał limuzynę i został ze mną w hotelu. Przypomniało mi się o czym nie dopowiedział w samochodzie, dopiero gdy po cudownym kochaniu się leżałam znów w jego ramionach. Był środek nocy, a nam wcale nie chciało się spać. Jakby szkoda nam było najkrótszej nawet chwili na sen.
- Co chciałeś mi powiedzieć w samochodzie?
- Kiedy? - zdziwił się.
- Jak rozmawialiśmy o artykule i o tym, bym sprostowała to, co napisał Vogue.
- Ach to - westchnął. - No cóż, najwyższy czas byś poznała i te prawdę.
- Seij. – Usiadłam. - O czym ty mówisz?
Usiadł również i złapał mnie za ręce. Wiedziałam więc, że to będzie poważna rozmowa.
- Joan! Hanae za zawerbowanie ciebie dostał od mojego ojca pieniądze. I to nie małe!
- Co takiego?
Chyba mi szczęka opadła, bo tak rozdziawiłam buzię. Tylko po to, by po sekundzie zamknąć ją i zacisnąć zęby w złości.
- Mój ojciec płacił Hanae za to, że werbował dziewczyny. Nie tylko do pracy w domach uciech, czy nocnych klubach, ale także za to, że przyprowadził mu ciebie. Tak działa mafia. Nie tylko pożycza pieniądze. Takie usługi świadczy jej prawie każdy dłużnik. Spłaca swoje zobowiązania, nie tylko pieniędzmi.
- Co za... - nie mogłam znaleźć słów.
- Dlatego tak mu zależało na tobie! Mój ojciec, co odkryłem niedawno, płacił mu też za pilnowanie cię. Dlatego nie chciał z ciebie zrezygnować. Mamił cię bogactwem, obietnicami miłości, byleby cię mieć przy sobie. Bo miał z tego korzyści.
- Więc czemu dał się nakryć na zdradzie?
- Myślę, że to jego natura celebryty, bożyszcza, a przede wszystkim narcyza, nie pozwoliła mu na tak długi celibat. Cóż pewnie dlatego też był wobec ciebie taki nachalny. Widać na serio ma ogromne potrzeby. Coś przecież o tym wiem. Nie chciałem ci tego mówić, żeby nie było, iż ciągle na niego nastaję. Jednak takie ma zadanie. I mam pewne podejrzenia, że Mimi będzie kolejna.
Pokiwałam głową. Mimo wściekłości znowu poczułam smutek i ból. Tak się pomylić i to od samego początku! Dobrze, że pojawił się Seij i wyciągnął mnie - o ile nie ze szponów mafii, bo na to było już za późno - to przynajmniej z łap Hanae. Coś mi nagle przyszło do głowy.
- A dlaczego twój ojciec kazał mnie pilnować? Przecież pieniądze dał mi dopiero kilka dni temu.
- Przeze mnie! On naprawdę nie chce byśmy byli razem.
- Ale dlaczego? - nie potrafiłam tego do końca zrozumieć.
Nie wszystkie powody Isao-sama były dla mnie zrozumiałe.
- Kitsu - Seij objął mnie i przytulił. - Mój ojciec już dawno wyznaczył mi konkretną rolę w swojej organizacji. I to nie jest bynajmniej rola ukochanego syneczka – zakpił.
- A co to ma do rzeczy?
- Co ma do rzeczy? - zaśmiał się gorzko. - Szef mafii nie może się angażować w żadne miłosne historie. I to nie dlatego, że uczucia to słabość jakiej nie powinien okazywać. Posiadanie rodziny, bliskich osób, kogoś na kim zależy mężczyźnie na tym stanowisku, to niedopuszczalne!
- Dlaczego? - nadal nie rozumiałam.
- Bo ktoś mógłby ich porwać i skrzywdzić. A także ich krzywdą szantażować i manipulować kimś tak wysoko postawionym w organizacji. Dlatego mój ojciec tak potraktował moją matkę, a potem mnie.
- Tłumaczysz go? - nie mieściło mi się to w głowie.
- Nigdy i przenigdy! Nienawidzę go za to, co z jej zrobił, a potem zrobił mnie. Zemszczę się, tego możesz być pewna. A teraz to samo dotyczy się ciebie. Zresztą nie na rękę mu nasza miłość. Jesteś też jedynym świadkiem jego haniebnej przyszłości.
- O czym ty mówisz?
- Wiesz, że byłem w domu dziecka. Że byłem bękartem. Ja! Jedyny dziedzic nie tylko jego bajecznej fortuny, ale i stanowiska w . Mój dziadek usłużnie mu wytknął, jaką plamą na honorze bossa mafii jest nieślubny syn. Jednocześnie przypomniał, że jestem jego jedynym synem. Dlatego pewnego dnia po prostu zabrał mnie z domu dziecka. Abym kiedyś zajął należne mi miejsce. Do czego zresztą potem mnie przygotowywał.
Milczałam, długo rozmyślając. Seij tuli mnie i też nic już nie mówił. Zdawaliśmy sobie sprawę z beznadziejności naszego położenia.
- On nigdy się nie zgodzi na to, byśmy byli razem, Seij - powiedziałam na głos to, co oboje aż za dobrze wiedzieliśmy.
Nic nie odpowiedział tylko mocniej mnie objął i pocałował, ale inaczej. Jakoś tak desperacko i zachłannie. Aż do samego rana zatracaliśmy się w sobie wzajemnie.
Jak zawsze wyszedł nim się obudziłam. Oczywiście to on wynajął ten pokój i zapłacił za niego na tydzień z góry. Właściwie był to spory apartament z sypialnią, ogromną łazienką i salonem. Luksusy! Postanowiłam, że po śniadaniu pójdę do kawiarni, aby ustalić z ekipą remontową pewne sprawy. Chciałam, by najpierw zabrali się za remont mieszkania. Potem musiałam iść do urzędu. Sporo też rozmyślałam o tym, co mówił mi Seij, a także o sprostowaniu artykułów w Vogue. Naprawdę chciałam to zrobić i to już tego wieczoru. Nie tylko z powodu zemsty, chociaż i ta myśl kotłowała mi się w głowie. Głównie jednak po to, by ustrzec kolejne ofiary modela. I płożyć kres jego działalności. Najpierw jednak musiałam go zrzucić z piedestału, na którym stał. A to nie będzie łatwe.
***
Czas zleciał mi na tym tak szybko, że nawet się nie spostrzegłam. Susumu na szczęście nie dawał znaku życia i dobrze. Chyba wziął za dobrą monetę moje groźby, że pożałuje, jak się ode mnie nie odczepi. Przypomniało mi się, iż sam groził paparazzi, że naśle na niego ludzi pana Isao. Ciekawe. Czy faktycznie miał takie możliwości i względy ojca Seija? Czy to były tylko czcze słowa, by się przede mną popisać? Obiad zjadłam w pośpiechu i poszłam do banku zakładać konto. Miałam już pozwolenia na działalność, głównie dzięki Seijuro. Bo normalnie czeka się na to nawet kilka dni czy tygodni. Postanowiłam spędzić popołudnie na projektowaniu wnętrza kawiarni, logo i innych takich fajnych rzeczy. W hotelowym pokoju było przytulnie i cicho. Zastanawiałam się, czy Seij dziś także przyjdzie, by znów spędzić ze mną noc. Jego prezenty, zwłaszcza bieliznę jaką mi kupił zabrałam ostatecznie ze sobą do hotelu, bo ekipa remontowa już zabrała się za moje mieszkanie. Je też musiałam urządzić. Postanowiłam nie przejmować się tym, za czyje pieniądze to wszystko. Nie miałam już teraz na to wpływu. Oddam po prostu te dwadzieścia milionów z należnymi odsetkami jak najszybciej się da. Przypomniałam sobie, że nie do końca sprawdziłam umowę z panem Isao i jak ona tam wygląda tej kwestii. Bardziej się wtedy przejmowałam zakazami spotykania się z Seijem. I bałam jego ojca. Zdecydowałam jednak sprawdzić to później. Teraz byłam nakręcona samodzielnym urządzaniem kawiarni i domu. Pierwszy raz nikt nic mi nie kazał, nie narzucał, mogłam zrobić wszystko tak, jak sama chciałam. Oczywiście brałam pod uwagę pomoc Seijuro, ale nie chciałam żadnych dekoratorów i innych specjalistów. Chciałam, by kawiarnia była tak naprawdę moja, od stóp do głów, a raczej od podłogi po dach. Seij niestety nie przyszedł na noc ani nie zadzwonił. Troszkę się obawiałam, że jego ojciec – w końcu nie w ciemię bity – odkrył, że złamaliśmy jego zakaz. Od razu odechciało mi się dalej projektować, choć zrobiłam już całkiem sporo. Poszłam do łazienki i na pocieszenie napuściłam całą wannę gorącej wody. Była tam też kabina prysznicowa, ale byłam skonana i wolałam się wyleżeć. Nagle zaczął boleć mnie brzuch. Chyba ze strachu. Jeszcze tego mi brakowało do kompletu. Z trudem zasnęłam. Mogłam zadzwonić do recepcji. Obsługa by mi przyniosła pewnie jakieś leki, ale wołałam nie nadużywać dobroci Seija. Zapłacił już za mój pobyt.
Obudziłam się rano z bólem głowy i brzucha. Gdy tylko wstałam, musiałam do ubikacji. Miałam zawroty i od razu zwymiotowałam, choć nic jeszcze nie jadłam. Coś było nie tak i postanowiłam, że jak tylko ogarnę resztę formalności, poszukam lekarza. Wprawdzie usługi medyczne w Japonii były zazwyczaj darmowe dla mieszkańców tego kraju, nie było tu nigdy lekarza rodzinnego, a leczeniem zajmowały się komórki podstawowej opieki medycznej. Mogłam więc spokojnie iść gdziekolwiek. Nie chciałam na razie mówić Seijuro o moich problemach ze zdrowiem. Była przekonana, że to wina nadmiaru emocji i stresu po ostatnich dynamicznych przeżyciach. Tylko by się niepotrzebnie znów martwił.
***
To był widać mój pechowy dzień. Seij przyszedł do hotelu z samego rana. Zdziwiłam się. Miał na sobie elegancki garnitur, a włosy zaczesane do tyłu i pociągnięte brylantyną. Gdyby nie to, że był typowym Japończykiem, powiedziałabym, iż wygląda jak włoski mafioso. Garnitur też miał włoski i to taki z najwyższej półki. O ile pamiętałam, był to Kiton – marka najdroższych garniturów na świecie, które szyto na miarę i zamówienie. Ceny takich garniturów sięgały nawet pięćdziesięciu tysięcy dolarów. Wyglądał bosko i cholernie pociągająco. Pachniał Kezno Takadą ja zawsze. To była stałość, którą także w nim pokochałam. Jednak jego mina powiedziała mi, że ewidentnie coś jest nie tak.
- Kitsune!
Nawet mnie nie przytulił i nie pocałował na przywitanie.
- Seij! Coś się stało?
- Wiele...
Nie usiadł. Być może bał się pognieść idealnie zaprasowane w kant spodnie? Za to ja klapnęłam na jeden z foteli. Wbiłam w niego pełne niepokoju, wyczekujące spojrzenie.
- Muszę wyjechać Kitsu.
Podniosłam brwi w zdziwieniu.
- Ojciec wysyła mnie do Hongkongu.
- W jakim celu? – zapytałam, choć spodziewałam się co usłyszę i bałam się tej odpowiedzi.
- Nie będę cię okłamywał – zmarszczył czoło. – Jadę tam z powodu dziewczyny. Nie będę wdawał się w szczegóły. Opowiem ci jak wrócę.
- A kiedy wrócisz? – byłam pełna złych przeczuć.
Dlaczego tak nagle wyjeżdża? Czy faktycznie z powodu jaki podał? Czy to może jego ojciec dowiedział się o nas i w ramach kary odsyła go do Chin? A jeśli tak, to co mnie czeka? Czy ukarze mnie tak, jak zapowiedział? Seijuro dostrzegł moją niewyraźna minę, bo rzekł nieco spokojniej.
- Nie martw się moja Kitsu. Wrócę najszybciej jak tylko będę mógł. Jednak muszę się tam udać. Ojcu nie mogę się przeciwstawić, od razu by zaczął coś podejrzewać.
Kiwnęłam głową w zrozumieniu. Nie umiałam ukryć żalu.
- Będę za tobą tęsknił. Niestety jechać muszę – westchnął – ale do rzeczy! Przyszedłem, bo przed wyjazdem mam ci do przekazania kilka ważnych spraw. Na otwarte przez ciebie wczoraj konto wpłaciłem równo dwadzieścia milionów jenów. Nie chcę byś miała kłopoty i musiała tłumaczyć się jakiemuś urzędasowi, skąd masz takie pieniądze.
- A co z...
Przerwał mi gestem dłoni. Wolałabym, by tak nie robił przy mnie. Za bardzo przypominał wtedy ojca.
- Twoją tak dobrze pilnowaną gotówkę zabiorę – uśmiechnął się. - Zostaw sobie tyle, ile potrzebujesz na niezbędne wydatki. Będziesz mogła spokojnie spać. Ekipa remontowa opłacona jest z góry. Mają robić wszystko, czego sobie zażyczysz! Hotel też opłaciłem na kolejne dwa tygodnie. Do tego czasu powinienem wrócić.
- Nie będzie cię tak długo? - zmartwiłam się i podałam mu bez zastanowienia plecak z pieniędzmi, wyjmując w ciemno dwa woreczki.
- Nie wiem, ile mnie nie będzie. Być może wrócę szybko, ale nie mogę wykluczyć dłuższego pobytu. To nie zależy ode mnie. Uwierz - powiedział cicho - gdybym tylko mógł, zostałbym z tobą na zawsze.
Pochylił się i pocałował mnie w czoło. Westchnęłam.
- Będę o tobie myślał. Zobaczysz, czas szybko minie. Remont, urządzanie domu i kawiarni, masz co robić. W razie czego napisz maila, ale raczej nie kontaktujmy się przez telefon. Obok mnie wciąż będą ludzie ojca. Sama rozumiesz...
Kiwnęłam tylko głową, bo łzy cisnęły mi się do oczu, a żal ściskał gardło. To głupie i dziecinne - kajałam siebie - przecież wróci raz-dwa. Mówił prawdę, miałam co robić.
- Sayonara Kitsune - odsunął się i wyszedł nim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć.
Siedziałam dłuższą chwilę otępiała. Zrobiło mi się smutno. Nagle dotarło do mnie to, co powiedział. Wpłacił mi dwadzieścia milionów? Przecież wydałam już całkiem sporo. Kochałam go, ale nie podobało mi się, że zaczyna mnie traktować jak utrzymankę. Chciałam być niezależna i samodzielna, jakby to irracjonalnie nie brzmiało w mojej sytuacji. Niby zyskałam, jednak w moim mniemaniu raczej straciłam. I nie chodziło o pieniądze. Starałam się też nie zastanawiać nad tym, co tak naprawdę Seij będzie robił w Hongkongu i dlaczego ojciec go tam wysłał tak nagle. A może to nie było nagle? Może tylko ja niepotrzebnie panikuję i dzielę włos na czworo? Weź się w garść ruda - mitygowałam swoje odbicie w lustrze. Pomogło! Zastanawiałam się co będę robić podczas nieobecności Seijuro.
Postanowiłam zajrzeć do kawiarni, a potem jednak poszukać jakiegoś lekarza. No i zajść też do banku, nie tylko aby odebrać kartę i czeki, które w Japonii są bardziej popularne, ale także sprawdzić czy faktycznie pieniądze są już na moim koncie. To nie tak, iż nie ufałam Seijowi. Tylko jemu ufałam, ale chciałam odłożyć część na czarną godzinę. Robiłam wszystko, by nie poddawać się obezwładniającej tęsknocie za Sejmem. Przecież dopiero co wyszedł!
cdn...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top